Sport

Gol wyjątkowej urody

„Miedziance”, w derbowym meczu z Chrobrym, komplet punktów zagwarantował Bartosz Kwiecień, popisując się fenomenalnym strzałem z dystansu.

W sobotnim meczu w Legnicy na boisku była walka do upadłego (z lewej Michael Kostka). Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu

Sobotnie derby w Legnicy były 61. ligowym starciem Miedzi z Chrobrym. Głogowianie walczyli o pierwsze zwycięstwo z drużyną znad Kaczawy od 2017 roku. Ostatnim trenerem, który poprowadził ich do zwycięstwa z nią był… Ireneusz Mamrot, obecny szkoleniowiec Miedzi. Chrobry zwyciężył wtedy w Legnicy 2:1 po bramkach Mateusza Wieteski i Mateusza Machaja, zdobytej w 90 minucie z rzutu wolnego. W poprzednim sezonie oba zespoły pogodził remis, w Legnicy było 1:1, w Głogowie 0:0. To właśnie podział punktów był najczęstszym rezultatem poprzednich 60 spotkań, takim wynikiem skończyło się aż 25 z nich! Po sobotniej potyczce bilans został skorygowany, Miedź wygrała 23 pojedynki, Chrobry zgarnął komplet punktów 13 razy. Bramki 71:52 na korzyść legniczan.

Opłacalne ryzyko

Mecz w Legnicy zapowiadany był jako wielkie derby, ale jak to często bywa w takich przypadkach, z dużej chmury spadł mały deszcz. Kibice zgromadzeni na trybunach doczekali się tylko jednego gola, ale dla niego warto było pofatygować się na Stadion im. Orła Białego, ponieważ był wyjątkowej urody! Stoper gospodarzy Bartosz Kwiecień popisał się rewelacyjnym uderzeniem z 30 metrów i futbolówka wpadła niemal w samo „okienko” bramki strzeżonej przez Dawida Arndta. - Czasami zdarza się, że wymyślę coś innego niż standardowe rozwiązanie i teraz to się opłaciło - powiedział strzelec jedynego gola. - Nie chciałbym jednak, by traktowano mnie jak bohatera, bo jako zespół zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, nie licząc ostatniej akcji w końcówce spotkania, Chrobry ani razu poważnie nam nie zagroził.

Mało emocji

Po przerwie emocji też było jak na przysłowiowe lekarstwo, ale więcej z gry mieli legniczanie. W 54 minucie Benedik Miocz zza „16” posłał piłkę nad bramką. Minutę później bliski trafienia był Marcel Mansfeld, ale po jego strzale futbolówka nieznacznie minęła słupek. W 81 minucie Miocz otrzymał piłkę na 7. metrze, lecz posłał ją nad poprzeczką. Gospodarze wrócili z „dalekiej podróży” w doliczonym czasie gry, gdy w znakomitej sytuacji fatalnie przestrzelił Patryk Szwedzik.

Zbyt zachowawczo

- Gratulacje dla Miedzi za zdobycie trzech punktów - powiedział po meczu szkoleniowiec Chrobrego, Piotr Plewnia. - To był trudny mecz dla nas z perspektywy tego, co się wydarzyło w pierwszej połowie, bo chcieliśmy inaczej zagrać. Wiedzieliśmy, że Miedź będzie grała wysokim pressingiem i zamykała wszystko, co się da, by nie wejść na jej połowę. Niestety, dostosowaliśmy się do tego i dwóch z trzech naszych zawodników, którzy mieli być wysoko, chciało pograć w piłkę. Miedź do przerwy była bardzo aktywna, a my zagraliśmy zachowawczo. W 2. połowie zmieniliśmy kilka elementów i wtedy mecz był lepszym widowiskiem.

- Z przebiegu gry wynika, że jest to nasze zasłużone zwycięstwo – stwierdził trener Miedzi, Ireneusz Mamrot. - Emocje były do końca, ponieważ wynik był stykowy. Mieliśmy wiele okazji, aby zamknąć ten mecz. Cieszymy się z wygranej, bo derby są bardzo trudne, ale także z tego względu, że to bardzo ważne punkty. Mam nadzieję, że kontuzja Mateusza Grudzińskiego nie jest poważna, bo „odezwał” mu się bark. Kontuzjowani zawodnicy powoli wracają do treningów, ale nie będą od razu gotowi do gry. Na to po prostu potrzeba czasu.

Bogdan Nather