Sport

Gol mógł smakować lepiej

Pierwszym piłkarzem, który po 19 latach strzelił gola dla GKS-u Katowice, był Mateusz Marzec.

Bramka Mateusza Marca była jedynie niewielkim pocieszeniem po premierowej porażce. Fot. PressFocus

GKS KATOWICE

Skrzydłowy w poprzednim sezonie przeżywał wzloty i upadki. Na początku rundy jesiennej stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Wrócił do niej dopiero po rozpoczęciu zmagań wiosną i wtedy pokazał, że jest niezwykle ważnym elementem zespołu. Tylko w rundzie rewanżowej zdobył pięć bramek, które pomogły GieKSie w awansie do ekstraklasy. Teraz Marzec po raz kolejny musiał pogodzić się z rolą rezerwowego, bo podczas letnich przygotowań przegrał rywalizację z Borją Galanem. To właśnie Hiszpan, a nie Marzec, zagrał od pierwszej minuty w spotkaniu z Radomiakiem.

Galan nie prezentował się źle. Był aktywny w ofensywie. Był też przy okazji bohaterem jednej z kontrowersji, gdy upadł w polu karnym i wydawało się, że sędzia powinien podyktować rzut karny. Nowy nabytek jednak nie dał katowickiemu zespołowi tego, co Mateusz Marzec. Były piłkarz Podbeskidzia wszedł na boisko w 71. minucie i zdobył przepięknego gola, dając GieKSie nadzieję na doprowadzenie do wyrównania. Punktu nie udało się zdobyć, ale bramka 29-letniego skrzydłowego była jednym z elementów, które napawają optymizmem przed pozostałymi spotkaniami w sezonie. – Podjąłem szybką decyzję, piłka dobrze się ułożyła na nodze… Cieszę się z tego gola, ale cieszyłbym się bardziej, gdyby w Katowicach został chociaż punkt – opisał trafienie Marzec. - Przygotowywałem się myślami do tego meczu. Chciałem dać jak najwięcej drużynie. Fajnie, że ta bramka wpadła, ale szkoda wyniku – dodał piłkarz.

Zawodnik mógł z dwóch perspektyw oglądać spotkanie – najpierw z ławki, później będąc na placu gry. Jest więc jednym z tych, który dość trafnie będzie mógł zdiagnozować problemy drużyny, czyli utratę dwóch bramek w pierwszej połowie, a w efekcie porażkę. – Nie ustrzegliśmy się błędów. Przeciwnik stwarzał sytuacje, przy których mogliśmy się lepiej zachować… Strzeliliśmy bramkę i dążyliśmy do wyrównania, ale to się nie udało. Myślę, że brakowało nam trochę odwagi w akcjach ofensywnych – stwierdził na gorąco po spotkaniu skrzydłowy. Zaznaczył przy okazji, że GKS mógł na własnej skórze przekonać się o tym, że poziom w ekstraklasie jest wyższy od tego prezentowanego w 1. lidze. - Klasa piłkarzy Radomiaka była widoczna. Potrafili przyspieszyć w naszym polu karnym. My też mieliśmy momenty dobre i musimy skupić się na tym, żeby tych momentów było więcej i żeby poprawić skuteczność – powiedział Marzec.

Mimo porażki urodzony w Ozimku piłkarz przekonywał, że gra w ekstraklasie sprawia mnóstwo przyjemności. – To duża frajda – przekazał Marzec. Mógł przekonać się zresztą o tym po raz drugi, ponieważ wcześniej spędził sezon (2020/21) w ekstraklasowym Podbeskidziu. Z bielszczanami wywalczył awans, a w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał 16 spotkań, siedmiokrotnie wychodząc na murawę od pierwszej minuty. Czy w bieżących zmaganiach będzie miał szansę, żeby znaleźć się w wyjściowej jedenastce?

Kacper Janoszka

 

LICZBA

2 BRAMKI w ekstraklasie zdobył Mateusz Marzec. Podczas swojej pierwszej kampanii w elicie, grając dla Podbeskidzia, pokonał bramkarza Zagłębia Lubin w listopadzie 2020 roku. Tamto spotkanie bielszczanie wygrali 2:1. Jego druga bramka, już w barwach GKS-u, zwycięstwa nie przyniosła.