Brahim Diaz (z lewej) wyprowadził Real na prowadzenie, ale z powodu kontuzji przedwcześnie opuścił boisko. Fot. PAP/EPA


Gol i kontuzja

Real Madryt zwyciężył w pierwszym meczu 1/8 finału LM, ale wiele zawdzięcza swojemu golkiperowi.


Jeszcze przed rozpoczęciem meczu było jasne, że starcie z RB Lipsk nie będzie dla Realu łatwą przeprawą. Wszystko przez to, że zespół Carlo Ancelottiego jest poważnie osłabiony. W poprzednim meczu ligowym przeciwko Gironie włoski szkoleniowiec nie miał do dyspozycji ani jednego środkowego obrońcy, stąd musiał postawić na duet stoperów złożony z Daniego Carvajala oraz Aureliena Tchouameniego. Szczęśliwie dla „Królewskich” przed starciem w Lidze Mistrzów do zdrowia wrócił Nacho Fernandez. Mimo wszystko u jego boku wciąż znajdował się 24-letni Francuz. Ponadto w kadrze „Los Blancos” zabrakło kontuzjowanego Jude’a Bellinghama. Takie dziury w „11” nie mogły pozostać niezauważone, a niemiecki zespół w brakach Realu poszukiwał swoich szans na zwycięstwo.

Dlatego niezwykle aktywny od pierwszego gwizdka sędziego był Benjamin Szeszko. Słoweniec już w 2 minucie trafił do siatki po dośrodkowaniu z lewej strony boiska. Gol napastnika nie został jednak uznany, bo sędzia odgwizdał spalonego. Nie była to prosta do weryfikacji decyzja, ponieważ to nie strzelec był na ofsajdzie, a jego partner z zespołu, który przeszkadzał bramkarzowi w swobodnym poruszaniu się po polu karnym.

Później Szeszko sprawdził czujność poszatkowanej defensywy Realu, w tym Andrija Łunina w bramce. W dogodnej sytuacji oddał strzał, przy którym Ukrainiec musiał wykazać się czujnością. Po drugiej stronie boiska szalał natomiast Vinicius. Brazylijczyk co chwilę nękał swoich rywali rajdami, jednak do zakończenia pierwszej części gry nie udało mu się wyprowadzić „Królewskich” na prowadzenie. Na pierwsze trafienie trzeba było poczekać do 48 minuty.

Show Viniciusowi skradł Brahim Diaz. Chwilę po zmianie stron 24-letni Hiszpan wziął odpowiedzialność na swoje barki. Powalczył o piłkę na skrzydle, po czym zszedł do środka i oddał strzał sprzed pola karnego. Uderzenie było na tyle precyzyjne, że Peter Gulacsi nie był w stanie skutecznie interweniować.

Mimo wszystko bramka Diaza nie doprowadziła do uspokojenia tempa spotkania. Od tego momentu wiele działo się po dwóch stronach boiska. Najbardziej wyróżniał się Vinicius, który wciąż bawił się na boisku, ale brakowało mu skuteczności. Wiele Real zawdzięcza jednak nie tylko piłkarzom ofensywnym, ale także bramkarzowi. Łunin w kilku sytuacjach zachował się perfekcyjnie i samodzielnie powstrzymywał piłkarzy gospodarzy przed doprowadzeniem do wyrównania. Gdy jest w takiej dyspozycji, kibice ze stolicy Hiszpanii zapominają o kontuzji Thibaut Courtoisa. Jednak jego wybitne interwencje sygnalizowały madrytczykom, że do ostatniego gwizdka muszą mieć się na baczności.

Pechowo mecz zakończył się dla strzelca bramki. Brahim Diaz bez kontaktu z przeciwnikiem upadł na murawę w 80 minucie. Z powodu kontuzji – na razie nie wiadomo jak groźnej – musiał opuścić murawę. Pomimo tego „Królewskim” udało się utrzymać jednobramkową przewagę.


Kacper Janoszka

 

RB Lipsk – Real Madryt 0:1 (0:0)

0:1 – B. Diaz (48)

LIPSK: Gulacsi – Simakan, Klosterman, Orban, Raum – Olmo (75. Elmas), Henrichs (75. Haidara), Schlager (90. Kampl), Simons – Openda (75. Poulsen), Szeszko. Trener Marco ROSE.

REAL: Łunin – Carvajal, Fernandez, Tchouameni, Mendy – Valverde, Kroos, Camavinga, B. Diaz (84. Vazquez) – Rodrygo (84. Joselu), Vinicius. Trener Carlo ANCELOTTI.

Sędziował Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina).

Żółte kartki: Simakan, Poulsen, Szeszko – Carvajal, Vinicius.