Sport

Gilotyna była naszykowana

Kamil Kuzera od wczoraj nie jest już trenerem Korony, choć jego zwolnienie było przesądzone... od dłuższego czasu.

Jako pierwszy szkoleniowiec Kuzera poprowadził kielczan w 57 meczach, z których wygrał 19, zremisował 18, a przegrał 20. Fot. Paweł Jaskółka/Press Focus

KORONA KIELCE

Zespół z województwa świętokrzyskiego przegrał dwa pierwsze mecze. Najpierw uległ 0:3 Pogoni Szczecin, a potem po twardej walce 0:1 Legii Warszawa. W efekcie zamyka tabelę, jako jedyny jest bez punktu, jako jedyny nie strzelił gola. Nawet pomimo falstartu zwolnienie Kuzery jest jednak bardzo szybką decyzją, ale doszło do niego nie ze względów sportowych.

Od początku chcieli zmiany

Zmiany w Koronie nastąpiły na początku czerwca i były efektem przetasowań w kieleckim magistracie. Wtedy właśnie pełniącym obowiązki prezesa został Karol Jakubczyk, zastępując Łukasza Jabłońskiego, który zrezygnował z końcem maja. Swoją decyzję tłumaczył brakiem „pełnego poparcia i zaufania ze strony właściciela”, a tym – przypomnijmy – w 99 procentach jest miasto. Później, po trzech latach pracy dyrektorem sportowym przestał być Paweł Golański, boiskowa legenda kieleckiego klubu, a zastąpił go Paweł Tomczyk. Nowe władze od początku planowały dokonać roszady na stanowisku trenera, ale Kuzera miał mocną pozycję. Objął zespół jako beniaminka jesienią sezonu 2022/23 i po heroicznej batalii utrzymał w ekstraklasie. Ta sama sztuka udała mu się rok później. Dodatkowo charakterny 41-latek cieszył się poparciem kibiców. Pochodzi z Kielc, jako piłkarz był wychowankiem Korony, właśnie w niej kończył swoją karierę, nieraz zakładał opaskę kapitana. Przygotowywał drużynę do nowego sezonu, mimo że nowe władze nie były zwolennikami jego warsztatu, o czym pisał chociażby kielecki dziennikarz TVP 3 Kielce Mateusz Żelazny.

Trener skrytykował transfery

W kieleckim środowisku wyczuwano, że szefostwo czeka tylko na odpowiednią okazję, aby pożegnać się z Kamilem Kuzerą. Momentem kulminacyjnym, który zadecydował o wczorajszym odejściu szkoleniowca, była nawet nie tyle porażka z Legią, co... konferencja prasowa przed spotkaniem. Jeden z dziennikarzy zapytał trenera o wypowiedź dyrektora Tomczyka, który po zakontraktowaniu obrońcy Bartłomieja Smolarczyka stwierdził, że transferowy plan na lato został wykonany. Słysząc te słowa, Kuzera sugestywnie uniósł tylko brew. Szkoleniowiec odpowiedział wprost, że ściągnięci zawodnicy nie są postaciami, które z miejsca mogą dodać zespołowi więcej jakości i że nawet jeśli dojdą do formy, pozostaną niewiadomą. – To nie są transfery topowe. To są uzupełnienia kadry i to trzeba jasno powiedzieć – stwierdził wówczas 41-letni trener, a patrząc po zestawieniu Korony w dwóch pierwszych meczach, właściwie można mu przyznać rację. Z kolei w rozmowie z Canal+ po meczu z Legią do tego tematu nawiązał wspomniany Tomczyk, który powiedział, że Kuzera uczestniczył w procesie transferowym i akceptował każdego piłkarza przychodzącego na Ściegiennego. W dzisiejszych realiach jest to jednak bardzo ogólne stwierdzenie.

Stokowiec, a może Szulczek?

Po porażce z Legią zarządzający klubem zaczęli kontaktować się z innymi trenerami. Kieleccy dziennikarze podają, że dotarło to do Kuzery, który postanowił uprzedzić działaczy i sam zaproponował obustronne rozwiązanie kontraktu. „Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron na warunkach korzystnych dla klubu, za co dziękujemy trenerowi” – napisała Korona w oświadczeniu. Tymczasowo zespół będzie prowadził dotychczasowy asystent Mariusz Arczewski, natomiast w eterze krąży już mnóstwo nazwisk łączonych z drużyną. Mocną kandydaturą jest Piotr Stokowiec (urodzony w Kielcach), mówi się także o Dawidzie Szulczku czy Marcinie Pogorzale. Adrian Karwat z Radia Kielce podał, że klub dzwonił nawet do Marcina Sasala (urodzony w świętokrzyskim Skarżysko-Kamiennej), który w latach 2009-11 prowadził Koronę w ekstraklasie, a ostatnio pracuje w niższych ligach, obecnie w beniaminku II ligi Pogoni Grodzisk Mazowiecki.

Piotr Tubacki