Gesty ważne i miłe
Jakub Miśkowiak darzy wielkim sentymentem Częstochowę i Włókniarza.
Przygoda Jakuba Miśkowiaka z częstochowskim żużlem obfitowała w liczne sukcesy. Fot. Grzegorz Misiak/Pressfocus
- Fajnie rozpoczęliśmy sezon - mówił po spotkaniu przy Olsztyńskiej jeździec grudziądzan, Jakub Miśkowiak, który wywalczył 5 punktów. - Ale od siebie wymagam jeszcze więcej. Uzyskany przeze mnie rezultat nie odzwierciedla tego, co potrafię naprawdę. Ale tak się wszystko poukładało. W pierwszych biegach jechaliśmy z kolegami na 5:1, lecz traciłem pozycje. Brakowało momentami prędkości. Na szczęście udawało się przywieźć w obu gonitwach chociaż po „jedynkach”. Być może obierałem złą jazdę. Na spokojnie wszystko muszę przeanalizować, bo jest dużo do poprawy.
Pokonał lidera miejscowych
Niespełna 24-letni zawodnik szczególnie dobrze powinien wspominać wyścig nr 8. Nie dość, że przyjechał na czele stawki, to jeszcze za swoimi plecami pozostawił nie byle kogo, bo Jasona Doyle’a. Młodemu rajderowi – jak sam przyznaje – pomogła zmiana motocykla przed biegiem. - Pokazałem się w tej gonitwie bardzo dobrze. Musiałem jednak zmienić motor i ten w końcu „chciał” jechać. Czułem prędkość. Starałem się dobierać dobre linie, żeby dowieźć do mety trzy punkty. Niestety, w następnym wyścigu zdarzyła się wpadka w postaci „zera”. Wiem, co zrobiłem źle. Niepotrzebnie bowiem ponownie zmieniłem ustawienia. Człowiek cały czas uczy się na błędach. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu już ich nie popełnię - dodał popularny „Misiek”.
Na starych śmieciach
Miśkowiak startował w przeszłości dla Włókniarza. Było to w latach 2019-23. Jego przygoda z częstochowskim żużlem obfitowała w liczne sukcesy. W 2019 i 2022 roku pomógł zespołowi w wywalczeniu brązowego medalu drużynowych mistrzostw Polski. Ponadto - w czasie jazdy w biało-zielonych barwach - zyskał tytuł indywidualnego czempiona wśród juniorów na świecie (2021). Za każdym razem, gdy powraca do Częstochowy, nawet w roli przedstawiciela drużyny przeciwnej, jest serdecznie witany przez miejscową publiczność. - Zawsze doceniam gesty ze strony częstochowskich kibiców, którzy mnie witają, rozmawiają ze mną czy robią zdjęcia. A to rzadko się zdarza gdy zawodnik wraca na swój były tor. Mam w Częstochowie cały czas fajny kontakt z ludźmi. Wracam do tego miasta zawsze z uśmiechem na twarzy - oznajmił.
Wróci na stałe?
Z całą pewnością wiele osób pod Jasną Górą nadal widziałoby dawnego młodzieżowego dominatora w składzie "Lwów". Sam żużlowiec nie wyklucza opcji powrotu do Włókniarza . - Nigdy nie mówię nie. Tym bardziej że – można powiedzieć – z tym miastem wiążą się początki mojej kariery. De facto wychowałem się we Włókniarzu. Częstochowski tor jest moim domowym. Dużo zawdzięczam temu klubowi - zakończył.
Norbert Giżyński
