Sport

Gdzie szukać nadziei?

Receptą na kryzys ma być wygranie meczu. Pytanie jednak brzmi - jak go wygrać?

Nieważne jak, nieważne w jakim stylu - chorzowianie chcą przerwać serię 6 ligowych meczów bez zwycięstwa. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

RUCH CHORZÓW

Zdeklasowanie przez Legię wyraźnie nadszarpnęło chorzowskie morale, ale nie brak w środowisku głosów, że niczego innego nie można się było spodziewać. Koniec końców półfinał Pucharu Polski to bardzo dobre osiągnięcie jak na pierwszoligowca, ale teraz czas na zdecydowanie ważniejsze spotkanie - ligowe z GKS-em Tychy, najlepszą drużyną 1. ligi w 2025 roku.

Trend się odwróci

W 6 tegorocznych kolejkach „Niebiescy” zdobyli tylko 3 punkty za 3 remisy, a więc przepuścili przez ręce 15 „oczek”. Wszystkim zbrzydło się już ciągłe mówienie o konieczności poprawy i tym, że „tak być nie może!”, bo ile można tego słuchać. Trzeba po śląsku - mniej gadać, a więcej robić i taką dewizą kierują się przy Cichej. Aczkolwiek nie może dziwić to, że w serca wielu sympatyków 14-krotnych mistrzów Polski wdarło się zwątpienie. Bo gdzie szukać optymizmu? Zapytany przez nas trener Dawid Szulczek odpowiedział tak: – Między innymi w tym, że GKS miał w tym roku dużo szczęścia, biorąc pod uwagę mecze, które analizowaliśmy. My tego nie mieliśmy, więc z racji tego, że to jest 1. liga, my jesteśmy słabsi, a GKS jest najlepszy, to pewnie trend będzie odwrócony. Jestem przekonany, że tę drużynę z powrotem uda się pozbierać, i że na kolejnej konferencji pomeczowej będziemy w dobrych nastrojach. Uważam, że mamy dobrą drużynę, ale wpadliśmy w kryzys. Jest on oczywiście powiązany z mentalnością, ale jestem przekonany, że kiedy zaraz wygramy mecz, to wszystko „puści” - nie traci optymizmu trener ze Świętochłowic.

W jedności siła

Po meczu z Legią Szulczek zdradził, że na mecz z tyszanami dostępni będą wszyscy piłkarze poza wracającym do zdrowia bramkarzem Jakubem Bieleckim, ściągniętym zimą młodzieżowcem Filipem Lachendro, który nie potrafi dojść do siebie po wirusie - no i rzecz jasna pechowcem Patrykiem Sikorą. To pierwsza tak komfortowa sytuacja w tym roku, bo do tej pory w Ruchu zawsze brakowało jakichś piłkarzy albo ci obecni byli świeżo po drobnych urazach lub chorobach. Tuż przed derbami Szulczek zaktualizował jednak swoje słowa: - Jeden z podstawowych zawodników jest chory. Nie trenuje z nami, ale może będzie na ławce. Reszta będzie w gotowości - podkreślił Szulczek. Jednym z podstawowych zawodników, których będzie miał do dyspozycji, jest doświadczony prawy obrońca Martin Konczkowski, w ostatnim czasie nieobecny z powodu kontuzji. - Musimy być jednością, bo w jedności w drużynie siła. Każdy jest niezadowolony, to normalne i naturalne, nie ma co się dziwić. Najważniejsze, żebyśmy teraz byli jednością, ale mówić możemy sobie wiele. Wszystko musimy pokazać na boisku. W najbliższym meczu styl schodzi na dalszy plan, bo najważniejsze są 3 punkty. Nieważne jak, nieważne w jakim stylu, nieważne kto strzeli – powiedział mistrz Polski z 2019 roku z Piastem Gliwice.

To niedopuszczalne!

GKS Tychy to drużyna, która w ostatnich latach utknęła w pierwszoligowym marazmie i wielokroć, gdy dochodziło do ważniejszych meczów - baraży, derbów, Pucharu Polski - potrafiła się wykoleić. To w spotkaniu z tą drużyną Ruch przypieczętował awans do ekstraklasy w 2023 roku, to z tą drużyną pierwsze wyjazdowe zwycięstwo odniósł z chorzowianami trener Szulczek. W obu tych przypadkach „Niebiescy” wygrywali 1:0, więc... czy teraz można spodziewać się podobnego rozstrzygnięcia? Trener Szulczek zwrócił się w kierunku... genetyki. - Najważniejsze, żeby w drużynie był gen bronienia i gen walki o każdą piłkę, szczególnie gdy rywal jest blisko naszego pola karnego. My, gdy przeciwnik jest blisko, bardzo łatwo tracimy gole, nawet gdy w naszej „szesnastce” jest 6-7 zawodników. To jest niedopuszczalne -podkreślił zdecydowanie Szulczek.

Piotr Tubacki