Głaz z serca
Lekko już było, przyjemnie także. Nadeszła pora na coś mocniejszego – finisz pierwszej części sezonu dla drużyn z Chorzowa i Gliwic zapowiada się w kategoriach „wóz albo przewóz”.
Szczęście można tylko samemu podnieść z parkietu - wie o tym doskonale liderka Sośnicy, Weronika Kordowiecka. Fot. Ireneusz Wilk/PressFocus
Nadal o życie
- Lekko już było, przyjemnie także, więc nadeszła pora na coś mocniejszego - dalej uśmiecha się trener Kubisztal. - To było spotkanie z gatunku „wóz albo przewóz”, więc w emocjach mogły się pojawić wulgaryzmy. Musiałem zareagować. Trzeba bowiem było poprawić kilka rzeczy, coś zrobić, żeby wygrać, bo przecież my wciąż walczymy o życie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że tylko defensywą możemy coś osiągnąć. Natychmiast więc zareagowaliśmy w tyłach, co automatycznie dało lepszą jakość w ataku. Na koniec nie kamień, tylko wielki głaz - ku radości nas wszystkich - spadł mi z serca. Dzięki temu zwycięstwu uciekliśmy z dołu tabeli, ale jeszcze w tej rundzie musimy zdobyć kilka punktów, by nie drżeć o nasze losy do ostatnich kolejek.
W sobotę Sośnica, już na własnym parkiecie, rozegra kolejne ważne w aspekcie utrzymania w elicie spotkanie. Ba, w przypadku zwycięstwa z Piotrcovią znów pojawi się możliwość walki o szóstkę, która w kolejnej fazie rozgrywek nie będzie musiała oglądać się za siebie. - Hipotetycznie nadal mamy szansę na szóstkę, ale pierwszym warunkiem jest pokonanie Piotrcovii, a potem zobaczymy - ciągnie trener Sośnicy. - Rozkład jazdy w końcówce sezonu zasadniczego raczej nas nie rozpieszcza (po Piotrcovii gliwiczanki pojadą do Kobierzyc, podejmą Ruch Chorzów i pojadą do Lubina - przyp. red.), więc musimy punktować „już”. Za nami 14 kolejek, wszyscy w tej lidze zdążyli się poznać, wiedzą co po kim można się spodziewać, o zaskoczenia nie jest łatwo. Piotrcovia ostatnio dobrze sobie radziła, więc musimy być gotowi na trudne wyzwanie. Mamy trochę kłopotów kadrowych wśród rozgrywających. Hania Szczotka powoli dochodzi do siebie, ale nie jest gotowa na 100 procent, Ola Leśniak ma złamany nos, a Julka Skubacz jest przeziębiona.
Brazylijski hart ducha
Sośnica ma charakter, a przykładem tego jest Moniky Novais Bancilon, mistrzyni świata z 2013 roku. W finale turnieju w Serbii Brazylijki pokonały gospodynie i zostały drugą - po Korei Południowej - drużyną spoza Europy, która sięgnęła po złoty medal. Brąz wywalczyły Dunki po zwycięstwie z Polkami. - Nasza rozgrywająca wykazała się wręcz niebywałym hartem ducha - podkreśla trener Kubisztal. - W Kaliszu długo grała „bez palca” w prawej dłoni, bo wypadł jej ze stawu. Zacisnęła jednak zęby i ciężar prowadzenia zespołu wzięła na siebie, a nawet zdobywała bramki. Moniky w tym roku skończy 35 lat, więc to już inne pokolenie, ale wciąż ma dobrą rękę i charakter nie do zdarcia.
MVP wygranego 30:28 meczu z Energą Szczypiornem została lewoskrzydłowa Wiktora Kostuch, autorka 9 bramek, ale na wyróżnienie zasłużyła też bramkarka Weronika Kordowiecka, która zanotowała 12 interwencji.
Wszystko w głowach „Niebieskich”
Trudne zadanie czeka również w tej serii beniaminka z Chorzowa, który już porzucił marzenia o występach w gronie sześciu najlepszych siódemek. Teraz przed Ruchem wyjazd do Elbląga. Tamtejszy Start dawno zapewnił sobie miejsce w szóstce, co daje perspektywę walki o europejskie puchary i najlepszy wynik od lat.
- Na pewno po zwycięstwie Sośnicy w Kaliszu, ale głównie po naszych wcześniejszych meczach, skończył się nasz sen o górnej połowie tabeli - przyznaje trener Ivo Vavra. - Myślimy już tylko o utrzymaniu, co od początku było naszym celem, lecz do tego jeszcze daleka droga. Musimy jeszcze nazbierać sporo punktów, ale na szczęście wszystko nadal jest w naszych rękach i głowach. Zwłaszcza głów dziewczyn muszę pilnować po ostatnich zawirowaniach pozasportowych w mieście. W tej materii piłka jest po stronie zarządu klubu. O tym, jaka będzie nasza przyszłość, na razie nie myślimy, koncentrujemy się tylko na najbliższych meczach. Ja też skupiam się tylko na mojej pracy, prowadzę dziewczyny do wyznaczonego celu.
W pierwszym spotkaniu tych drużyn podopieczne trenerki Magdaleny Stanulewicz wygrały 30:29 po emocjonującym, pełnym zwrotów akcji spotkaniu, a bohaterką elblążanek została 18-letnia bramkarka Zuzanna Górecka, która na 20 sekund przed końcem spotkania brawurową interwencją powstrzymała prawoskrzydłową „Niebieskich”, Magdalenę Widuch.
To tylko sport
- W pierwszym meczu byliśmy blisko zwycięstwa, ale uciekło nam ono w końcówce, poniekąd na własne życzenie - wspomina trener Vavra. - Pretensje mogliśmy mieć tylko do siebie, więc punktów musimy szukać wszędzie. Zespół z Elbląga imponuje charakterem i nieustępliwością. Doświadczone zawodniczki już wielokrotnie udowodniły, że potrafią odwracać losy spotkań w końcówkach i do ostatnich minut walczą o każdy centymetr boiska. Właśnie ta determinacja oraz waleczność sprawiły, że w tym sezonie są objawieniem i z powodzeniem rywalizują z topowymi drużynami. My jak zawsze przygotowujemy się do kolejnego ciężkiego wyjazdu. W sobotę będziemy na 100 procent gotowi do podjęcia walki, ale wiadomo, że to tylko sport. Jeśli mamy przegrywać, to po walce jak w ostatnim meczu z Lublinem, bo wcześniej kilka razy nie pokazaliśmy się z najlepszej strony - dodaje szkoleniowiec Ruchu, który będzie mógł już liczyć na Patrycję Wiśniewską. Doświadczona prawoskrzydłowa ostatnio pauzowała, narzekając na uraz barku.
Zbigniew Cieńciała
Sobota, 8 lutego
◾ GLIWICE, 16.00: SPR Sośnica - MKS Piotrcovia◾ GNIEZNO, 16.00: MKS Urbis - KPR Gminy Kobierzyce
◾ ELBLĄG, 18.00: Energa Start - KPR Ruch Chorzów
Niedziela, 9 lutego
◾ KALISZ, 16.00: Energa Szczypiorno - Młyny Stoisław Koszalin◾ Mecz MKS FunFloor Lublin - KGHM MKS Zagłębie Lubin (22:29) rozegrano awansem