Gawełczyk na dłużej?


SZOMBIERKI BYTOM

Urodzony w Rudzie Śląskiej 46-letni dziś Sebastian Gawełczyk grał m.in. w Wawelu Wirek, GKS-ie Katowice, Grunwaldzie Ruda Śląska, Górniku Mysłowice, Spójni-Osiek Zimnodół, Szombierkach, MKS-ie Sławków, ŁKS-ie Łagiewniki, Fortunie Gliwice, Strażaku Mikołów i w Stali Zabrze, gdzie rozpoczął przygodę trenerską. Wtedy przygodę, ale dziś ma licencję UEFA A i od dłuższego czasu jest w sztabie szkoleniowym Szombierek. Najczęściej jako asystent, ale gdy przy Modrzewskiego następuje zmiana „pierwszego”, to popularny „Gaweł” przejmuje zespół, ale na... krótko lub bardzo krótko.

Szombierki bardzo chcą wrócić do większej piłki, a najbliżej tego były w sezonie pandemicznym, gdy pod szkoleniową wodzą Janusza Klugego dotarły do barażu. Obostrzenia spowodowały, że rozegrano tylko jeden mecz na neutralnym terenie, gdzie „Zieloni” przegrali 0:2 po dogrywce z LKS-em Goczałkowice-Zdrój. Od tego czasu było tylko gorzej, więc i zmiany trenerskie były częste. W tym sezonie miało być wreszcie dobrze. Rozgrywki jako „pierwszy” rozpoczął Kamil Zieleźnik, ale nie na tyle mocno, by można było myśleć o walce o czołowe miejsca. Sytuację miał ratować Łukasz Bereta, ten który rozpoczął powrót Ruchu Chorzów z nizin do ekstraklasy, prowadząc „Niebieskich” do II ligi. Po awansie umowy z Ruchem nie przedłużył, krótko pracował w Stali Stalowa Wola, a na początku października rozpoczął pracę w Bytomiu. Już jako szkoleniowiec Szombierek zdobył licencję UEFA Pro, ale cudów nie zdziałał. Zwłaszcza wiosna była dla jego podopiecznych tragiczna - jedno zwycięstwo i pięć porażek - więc umowę rozwiązano poprzez tzw. porozumienie stron.

O awansie już w tym klubie dawno się nie mówi, ale Sebastian Gawełczyk otrzymał od zarządu nie mniej odpowiedzialne zadanie - utrzymanie Szombierek w IV lidze, a nie będzie to bułka z bananem, gdyż w dobie reformy (od następnego sezonu na tym szczeblu będzie tylko jedna grupa, być może jako I Liga Śląska) do spokojnego bytu potrzebne jest co najmniej 9. miejsce, do którego „Zieloni” tracą... 7 punktów. Scenariusz nie będzie taki czarny, gdy z III ligi nie spadnie żadna drużyna śląska - wtedy 10. miejsce da utrzymanie, a z miejsca 11. można nie spaść dzięki wygranemu barażowi. Jeśli obsunie się jeden śląski III-ligowiec, to i 11. lokata w IV lidze otworzy zapadnię; jeśli lokalnych nieszczęśników w III lidze będzie dwóch, to 10. miejsca obu grup zagrają baraż, a jeśli w III lidze armagedon pozamiata trzy drużyny, to ten sam los spotka 10. zespoły czwartoligowe.

Czyli trzeba walczyć o miejsce dziewiąte - cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo...

(jak)