Fundament nowej epoki
Trudno uwierzyć, jak mało pasji i radości wyzwala wśród piłkarzy, trenerów i kibiców Chelsea dotarcie do finału Ligi Konferencji. W osiągnięciu tym nie widać żadnych emocji.
Reece James to jedyny piłkarz z obecnego składu Chelsea, który pamięta wygraną w Lidze Mistrzów w 2021 roku. Fot. IMAGO / Press Focus
Być może nigdy przedtem żadna drużyna nie awansowała do finału europejskiego pucharu z aż tak wyraźnym brakiem podniecenia. Wszyscy wokół Chelsea postrzegają swój klub przez pryzmat Ligi Mistrzów, a nie Ligi Konferencji. Przyzwyczaili się do wyższych celów.
Już zagrali finał
Ledwie cztery lata temu wygrali Champions League po raz drugi w historii. Dodali do tego Superpuchar UEFA i Klubowe Mistrzostwo Świata. Dwa lata temu wciąż brali udział w Lidze Mistrzów, gdy drugi raz z rzędu przegrali w ćwierćfinale z Realem Madryt. Z tego powodu dla Chelsea udział w Lidze Konferencji jest prawie jak granie w trzeciej lidze, podczas gdy uważa się, że zasługuje na ekstraklasę. Zajmując 4. miejsce w Premier League, londyńczycy zapewnili sobie awans do Ligi Mistrzów na następny sezon i jeśli wygrają finał LK we Wrocławiu, nie skorzystają z nagrody, jaką jest automatyczna promocja do Ligi Europy. Dlatego można stwierdzić, że Chelsea już zwyciężyła w swoim najważniejszym „finale”, jak można określić niedzielną wygraną 1:0 z Nottingham Forest w ostatniej kolejce ligi angielskiej, co już oficjalnie dało jej kwalifikację do Ligi Mistrzów. Trener The Blues Enzo Maresca już zapowiedział, że taki wysiłek wymaga zmian w wyjściowej jedenastce na mecz we Wrocławiu.
Pokłóceni z UEFA
Z lekceważeniem finału jakiegokolwiek europejskiego pucharu trzeba być jednak ostrożnym. Do tej pory Maresca w większości spotkań korzystał z rezerwowych graczy. Dotarł do finału, ale nie bezbłędnie, bo przegrał po drodze dwukrotnie – z Servette w eliminacjach i – czego oczywiście nie da się zapomnieć – z Legią Warszawa. W sumie w 14 spotkaniach Chelsea wygrała 12 razy, jednak lista przeciwników nie jest zbyt przerażająca... Były to: Servette, Gent, Panathinaikos, Noa Erewan, Heidenheim, Astana, Shamrock Rovers, Kopenhaga, Legia i Djurgarden. Tacy rywale nie wzbudzali zainteresowania londyńskiej publiki. Niewielkie grono wyjazdowiczów Chelsea przeżyło kilka ciekawych wypraw, na przykład do zimowego Kazachstanu. Na domowe mecze obniżono ceny biletów i zachęcano do przybycia dzieci. Mimo to Stamford Bridge nie zostało wyprzedane.
Wiosną tylko kibice gości, którzy „zakradali się” na sektory gospodarzy w wielkich ilościach, poprawiali frekwencję meczów w Lidze Konferencji. Przeciwko Legii działacze Chelsea zawstydzili się, podając niską liczbę widzów i później poprawili ją, podnosząc i przyznając, że „popełnili błąd”. W półfinale z Djurgarden z kolei londyńczycy i UEFA... pokłócili się, komunikując różne wyniki frekwencyjne. Według Chelsea było to 37 428, a w oficjalnych statystykach federacji – „tylko” 32 464. Nie ulega wątpliwości, że teraz będzie całkowicie inaczej, bo finał to jednak finał. Na stadionie nie będzie wystarczającej liczby miejsc dla wszystkich zainteresowanych.
Fulham: A Intertoto?!
Tym razem Chelsea ma możliwość osiągnięcia po coś wyjątkowego. Żaden klub w historii europejskich pucharów (trwających 70 lat) nie zdobył do tej pory każdego możliwego trofeum. Były trzy: Puchar Europejski Mistrzów Krajowych (czyli Liga Mistrzów), Puchar Zdobywców Pucharów i Puchar Miast Targowych/Puchar UEFA/Liga Europy. The Blues sięgnęli po wszystkie. Triumfowali w PEZP w 1971 i 1998, w Lidze Mistrzów w 2012 i 2021, w Lidze Europy w 2013 i 2019. Teraz są 90 minut (lub ciut więcej) od dołożenia do tego Ligi Konferencji i skompletowania pełnego zbioru. Oprócz tego wygrali też nagrodę „ekstra” w postaci UEFA Super Cup w 1998 i 2021 roku. Oczywiście londyńscy sąsiedzi z Fulham mogliby protestować, przypominając, że ich rywale – w przeciwieństwie do nich samych – nigdy nie zwyciężyli w... Pucharze Intertoto. Jednak ta dawna letnia impreza nie była traktowana na tym samym poziomie co inne turnieje. Intertoto było raczej „na pocieszenie”.
We Wrocławiu Chelsea może więc dokonać rzeczy historycznej. Do pewnego stopnia Liga Konferencji przypomina puchary angielskie starych lat o nazwie Full Members' Cup i Zenith Data Systems Cup, dzisiaj prawie zapomniane, za wyjątkiem kibiców The Blues starszego pokolenia. Były to puchary stworzone po to, by zastąpić europejskie konkurencje dla angielskich klubów, które po tragedii na Heysel w 1985, sprowokowanej przez chuliganów Liverpoolu, zostały zawieszone przez UEFA. Rywalizowano o nie przez siedem sezonów, kończąc w 1992, gdy rozpoczęła się era Premier League.
Podobnie jak Ligę Konferencji wiele klubów lekceważyło Full Members’ Cup – aż docierały do finału, który co roku odbywał się na Wembley. Wówczas, gdy Liverpool, Manchester United i Arsenal goniły po większe nagrody, Chelsea w tamtych latach nie miała podobnych sukcesów. The Blues dotarli do pierwszego finału FMC 39 lat temu i w niezwykle ekscytującym meczu pokonali Manchester City 5:4, ze snajperem Davidem Speediem, strzelającym pierwszego hat tricka na Wembley od czasu Geoffa Hursta w 1966, kiedy Anglia pokonała RFN 4:2 w finale mundialu. Speediego oglądało aż 67 236 widzów.
Jeszcze więcej widzów – 76 369 – przybyło na Wembley w 1990 roku na finał Zenith Data Systems Cup (po zmianie nazwy pucharu dzięki inwestycji sponsorów). Chelsea znowu zgarnęła trofeum, zwyciężając 1:0 z Middlesbrough. Były to ogromnie ważne nagrody w historii klubu w okresie, kiedy spadł i ponownie powoli zaczynał się podnosić.
Gigantyczna przebudowa
Niedawny dołek Chelsea był mniej głęboki, lecz bardziej dramatyczny, ze zmianą właścicielską w maju 2022 – z rosyjskiej na amerykańską. Pierwszy sezon po sprzedaży zakończyła na 12. miejscu i w ubiegłym roku w ogóle nie zagrała w pucharach, co przydarzyło się dopiero drugi raz w ciągu ostatnich 28 lat! Przez trzy sezony sprawdzono pięciu trenerów, a z kadry, która w 2021 roku wygrała Ligę Mistrzów, został... tylko jeden zawodnik, obecny kapitan Reece James. Przebudowa była tak wielka, że w zakończonym właśnie sezonie Premier League Chelsea ustanowiła rekord najmłodszego wyjściowego składu w 33-letniej historii ligi – tylko 24 lata i 36 dni. W półfinale Ligi Konferencji z Djurgarden w Chelsea zadebiutował 16-letni Reggie Walsh, najmłodszy piłkarz w barwach klubu od 1967. Mecz ze Szwedami Anglicy zakończyli z pięcioma nastolatkami na boisku. The Blues bardzo stawiają na juniorów, ale raczej nie spodziewajmy się, że w finale we Wrocławiu będzie podobnie. Stawka jest bowiem ciut większa, bo Chelsea stara się o pierwszy puchar pod nowym właścicielem. W oficjalnym programie meczowym na Stamford Bridge klub przestał prezentować listę zdobytych pucharów, nie chcąc robić sobie wstydu poprzez porównania do poprzednika, Romana Abramowicza. Po sukcesie we Wrocławiu może się to zmienić. Tak jak kiedyś Full Members’ Cup stał się początkiem wielkich czasów dla Chelsea, tak teraz istnieje nadzieja, że nowa epoka zostanie zbudowana na fundamencie zwycięstwa w Lidze Konferencji 2025.