Pożegnanie z boiskiem było trudnym momentem dla byłego już kapitana chorzowian. Fot. Marcin Bulanda/Press Focus


„Fosa” zostanie w Ruchu

Tomasz Foszmańczyk zakończył boiskową karierę, ale pozostanie w szeregach „Niebieskich”. W jakiej roli?


RUCH CHORZÓW

Licznik 38-latka zatrzymał się na 182 występach dla Ruchu. W ostatnim meczu w karierze zaliczył 10 minut, przed pierwszym gwizdkiem otrzymał pamiątkową koszulkę. Zdecydowanie nie należał do grona najlepszych piłkarzy w historii klubu, ale na pewno najważniejszych w jego najnowszej historii. To on był jednym z głównych symboli odbudowy „Niebieskich” po spadku do III ligi.


Wyszło kapitalnie

– W głowie mam pustkę. Po części pękło mi serce, ale jestem dumny, że mogłem zakończyć karierę w takim klubie, przy takich zawodnikach, takim sztabie i przede wszystkim przy takich kibicach. Myślę, że to wiele mówi o tym, co się zrobiło dla danej drużyny – mówił rozemocjonowany Tomasz Foszmańczyk. – Trudno mi było skupić się na tym, co się działo dookoła. Nie miałem żadnych oczekiwań co do meczu z Cracovią. Udało nam się wygrać, więc tym bardziej radość po spotkaniu była większa. Wiadomo, że w innym przypadku byłoby to zachwiane. Nie wiem, czy tego się spodziewałem, ale wyszło kapitalnie – przyznał „Fosa”, w którego głosie słychać było wyraźne wzruszenie.


Kryzys podczas hymnu

„Fosie” gratulowali wszyscy. Nie zabrakło prezydenta Chorzowa Szymona Michałka czy klubowych legend. W listownym podziękowaniu dla kapitana doceniono „12 lat gry z eRką na piersi, nieoceniony wkład w budowę Niebieskiej Legendy, a także zaangażowanie w powrót Ruchu na piłkarskie szczyty i historyczne 3 awanse”. – Ciężko zliczyć, ile razy łza zakręciła się w oku. Zaplanowana była także kolacja pożegnalna z drużyną, więc też odbyły się trudne rozmowy, bo wielu z nas się żegna. To wszystko mocno mnie dotknęło i trzeba sobie z tym jakoś poradzić. Największy kryzys miałem wtedy, kiedy wychodziliśmy z tunelu, a kibice śpiewali hymn. No i oczywiście kiedy schodziłem przy szpalerze stworzonym przez drużynę – opisywał Foszmańczyk.


Większość już ustalili

Pożegnanie sezonu było w Chorzowie pozytywne. Kibice nie mieli do drużyny pretensji o spadek, tym bardziej że ten od początku był „wliczony w koszty” i zapowiadało się na niego przez większość rozgrywek. Ruch jednak walczył do końca, więc fani byli wdzięczni. Mecz z Cracovią oglądało ponad 18 tysięcy osób. – Nie mamy normalnych kibiców, którzy są tylko przy sukcesach. Mamy prawdziwych kibiców, którzy są przede wszystkim z klubem. Dużo przeżyli i kolejny raz zostali wystawieni na próbę, ale nie zasłużyli na spadek. Stanęli na wysokości zadania i pokazali się w ekstraklasie z jak najlepszej strony – pochwalił Foszmańczyk. Były już kapitan „Niebieskich” zdradził jednak, że wcale nie rozstaje się z Ruchem i pozostanie w nim, ale w innej roli. – Większość rzeczy mamy już ustalonych, ale nie chcę wychodzić przed szereg. Będziemy informować oficjalnie o tych ruchach. Zostanę w klubie z – tak myślę – dość ważną rolą, w której ja również będę mógł się spełniać. Ruch na boisku radził sobie bez „Fosy” tyle lat, że poradzi sobie także teraz. Mam nadzieję, że doczekamy się nowego lidera. Być może dlatego, że ja byłem w szatni, ktoś nie mógł funkcjonować tak, jakby tego chciał. Życzyłbym sobie, aby był w niej ktoś, kto dalej będzie pielęgnował ten charakter i tradycję. Jestem przekonany, że tak będzie – ocenił emerytowany kapitan Ruchu.

Piotr Tubacki