Finowie optymistami
Mocna deklaracja musi wiązać się z meczem z Polską.
Fiński bramkarz Lukas Hradecky mimo słabego startu znów wierzy we własną reprezentację. Fot. IMAGO/PressFocus
Finowie, którzy jeszcze przed tygodniem nie wierzyli w możliwości awansu na przyszłoroczny mundial, po wygranej z Maltą i remisie z Litwą odzyskali motywację i przedstawili odważny cel na czerwcowe mecze z Holandią i Polską, którym są... cztery punkty. Taki plan przedstawił kapitan drużyny, Lucas Hradecky, bramkarz Bayeru Leverkusen, który rozegrał w reprezentacji 91 meczów.
Doszli do siebie, zrewidowali cele
Zdaniem zaskoczonych fińskich mediów, które zdążyły ocenić, że „po stracie dwóch punktów w Kownie pociąg na mundial już odjechał”, wypowiedź ta oznacza remis z Holandią i wygraną z Polską, ponieważ „odwrotna możliwość raczej nie istnieje".
Media podkreśliły, że poważnym utrudnieniem w debiucie zatrudnionego w styczniu nowego selekcjonera Jacoba Friisa był fakt, że oba mecze były wyjazdowe. „7 czerwca zagramy z Holandią, a trzy dniu później z Polską na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach przy najprawdopodobniej pełnych trybunach, a taka sytuacja jest zawsze korzystna dla morale drużyny” - oceniono.
Czas na przygotowanie
„Z Maltą rozegraliśmy słaby i żenujący mecz, natomiast w Kownie prowadziliśmy już 2:0 z apetytem na kolejne bramki, lecz nagle nastąpiła w zespole awaria i skończyło się, jak skończyło. Po pierwszym załamaniu i rozczarowaniu teraz już myślimy inaczej, bo futbol to taka gra, w której wszystko jest możliwe” – zaznaczył Hradecky w wywiadzie dla gazety „Iltalethi"
Friis uznał, że „taki jest właśnie futbol". - Można grać źle i wygrać albo dobrze i tracić punkty. To w sumie niesprawiedliwa gra. Teraz musimy solidnie przygotować się na kolejne mecze, które nie muszą zostać przegrane - powiedział.
„Teraz po szoku w Kownie oceniamy naszą drużynę już inaczej. Friis przed tymi meczami miał do dyspozycji tylko trzy treningi. Spotkanie z Maltą było chaotyczne i słabe, lecz już w poniedziałek mieliśmy inną drużynę, która zagrała z Litwą w sumie lepiej niż Polska z nią w Warszawie w piątek. Teraz Friis ma dwa i pół miesiąca na przygotowanie się do starcia z faworytami” - skomentowała „Iltalehti”.