Festiwal rzutów karnych
Michał Bednarski przy strzałach z „wapna” dwukrotnie był bezbłędny. Fot. Arkadiusz Kogut/gksjastrzebie.com
Festiwal rzutów karnych
GKS Jastrzębie poskromił mającą pierwszoligowe aspiracje Kotwicę.
Miejsca w tabeli jednoznacznie wskazywały, kto jest faworytem spotkania; Kotwica była na najniższym stopniu podium, a GKS w strefie spadkowej. Statystyka również przemawiała na korzyść gości: posiadanie piłki 59:41%, strzały celne 6:5, strzały niecelne 12:2, rzuty rożne 7:5. W futbolu jednak nie grają liczby, tylko konkrety, a bardziej konkretni byli gospodarze.
Do przerwy, dzięki rzutom karnym wyegzekwowanym przez Michała Bednarskiego w stylu Roberta Lewandowskiego, prowadzili 2:0. Pierwszy został podyktowany za zagranie ręką Tomasza Wełny, a przed drugim faulowany był składający się do strzału Szymon Matuszek. Po przerwie śladem napastnika jastrzębian poszedł Brazylijczyk Jonathan Junior, ale ostatnie słowo należało do Farida Alego, który uderzeniem od poprzeczki dobił strzał Szymona Maszkowskiego. Goście kończyli w dziewiątkę, ponieważ w 87 min drugą żółtą kartkę obejrzał Tafara Madembo, natomiast w 95 min młodzieżowy reprezentant Polski Cezary Polak ratował się faulem, gdy Kacper Zych wychodził sam na sam z bramkarzem.
GŁOS TRENERÓW
Maciej BARTOSZEK: - Zdominowaliśmy przeciwnika, ale miał on plan na ten mecz i bardzo szczelnie się bronił. Skrzętnie też wykorzystywał momenty do groźnych kontr. Można byłoby powiedzieć, że ten mecz jest pod naszą kontrolą, jednak nagle mamy jeden rzut karny dla przeciwnika, za chwilę drugi i wynik nam „ucieka”. Robiliśmy wszystko, by go odwrócić, ale się nie udało. Później pojawiły się kartki, lecz na ich temat nie będę dyskutował. Nawet swojej, którą ujrzałem w tunelu w przerwie, nie skomentuję.
Dawid PĘDZIAŁEK: - Mierzyliśmy się z jakościowym zespołem, który rundę wiosenną zaczął podobnie do nas. Mieliśmy sporo czasu, żeby się dobrze przygotować do tego meczu pod względem taktycznym i motorycznym. Robota chłopaków została nagrodzona. Zapracowali na ten wynik, zostawiając bardzo dużo zdrowia. Prowadzenie do przerwy było zasłużone. Kotwica miała większe posiadanie piłki, ale my byliśmy konkretniejsi.
Bogdan Nather