Feio sobie nie życzył
Trener Legii Warszawa utrudnił przygotowanie Pogoni Grodzisk Mazowiecki do ważnego meczu z Wieczystą Kraków.
W połowie treningu
Zespół ze stolicy może się pochwalić świetnym ośrodkiem treningowym w Książenicach, wsi na terenie gminy Grodzisk Mazowiecki. Pogoń miała okazję tam trenować w piątek, dwa dni przed hitem 7. kolejki z Wieczystą. Zajęcia prowadzone przez Marcina Sasala musiały jednak zostać przerwane. - W połowie treningu przyszedł kierownik Marcin Muszyński i powiedział, że trener Legii, pan Goncalo Feio, nie życzy sobie, żebyśmy trenowali na sąsiadującym z nim boisku, więc musieliśmy się przenieść na następne. Gdyby była odwrotna sytuacja i Sasal zadzwonił, że nie chce trenować... Nie, ja bym nie zadzwonił, ale to jest nieprawdopodobne, na co się pozwala komuś w naszym kraju - kręcił głową 54-letni szkoleniowiec. Kłody rzucone pod nogi przez opiekuna warszawskiej drużyny nie zepsuły jednak dobrej atmosfery panującej w szatni Pogoni, która bez kompleksów zagrała z Wieczystą i utrzymała 1. miejsce. - Mieliśmy dobrze przeanalizowanego przeciwnika i byliśmy przygotowani na kilka opcji. Nasze podejście było dobre, choć na początku nieco bojaźliwe, bo znaliśmy jakość rywala - tłumaczył.
Kontrowersyjny karny
Goście wiedzieli, że podopieczni Sławomira Peszki będą próbować posyłać piłki za plecy obrońców. Objęli prowadzenie, ale na przerwę schodzili z niedosytem, bo gospodarze wyrównali z rzutu karnego. Trener Sasal ocenił „jedenastkę” jako kontrowersyjną. - Wieczysta przeprowadziła świetną akcję, ale Gajgier zrobił blokowany wślizg po śliskiej nawierzchni. Piłka została z tyłu przy ręce, odbiła się od pośladka i zmieniła kierunek. Pytanie, czy takie karne jeszcze się gwiżdże. Jakby nie zrobił wślizgu, to przeciwnik miałby sytuację do pustej bramki - mówił. Po przerwie gospodarze mocniej przycisnęli, ale za kilka minut mecz znów się wyrównał. - Po zmianach mieliśmy cztery bardzo dobre sytuacje i „piłkę meczową” Dawida Dzięgielewskiego w doliczonym czasie. Szanujemy remis, bo z czołowymi drużynami, czyli Wieczystą i Polonią Bytom, zdobyliśmy 4 „oczka” i trzeba się z tego cieszyć.
Niedoceniani
Marcin Sasal liczy, że notowania jego drużyny wzrosną, bo po sześciu zwycięstwach z rzędu także bukmacherzy nie wierzyli w ich sukces pod Wawelem. Powiedział, że za każdą złotówkę postawioną na wygraną Pogoni, można było zarobić 8,50. - Ja nie gram, ale jest to denerwujące, że nie docenia się chłopców, którzy zostawiają dużo zdrowia i ciężko pracują. Myślę, że docenią nas kibice, bo uważam, że jeszcze niejedno w tej lidze zrobimy - przekonuje szkoleniowiec Pogoni.
Michał Knura