Faworytów jest kilku

Rozmowa z Vincentem Alumoną, nigeryjskim menedżerem


Kto jest faworytem zaczynającego się w sobotę Pucharu Narodów Afryki?


- W pierwszej kolejności wskazałbym na Senegal. Ma najlepszych piłkarzy, w jego drużynie jest sporo jakości. Do tego ma indywidualności. W dalszej kolejności stawiam na Egipt i Kamerun.


Nie wymienia pan czwartej drużyny ostatnich mistrzostw świata Maroka...


- Faktycznie, to też jeden z głównych faworytów. Nie można o nim zapominać!


A reprezentacja Nigerii? Jakie nastroje panują w pana kraju przed turniejem w Wybrzeżu Kości Słoniowej?


- Nie mam wielkich oczekiwań. Nasza drużyna w ostatnim czasie dołuje, notując nie najlepsze rezultaty. Wyniki nie są na miarę tego, co chcieliby kibice. Wiele przyczyn składa się na taki stan rzeczy. W naszym krajowym futbolu jest wiele niedociągnięć. Na dziś w reprezentacji przeważają zawodnicy urodzeni i wychowani poza granicami Nigerii. U nas nie potrafimy wyszkolić odpowiedniej jakości zawodników, jak było to w przeszłości. Dlaczego tak jest? Kłopoty z infrastrukturą, słabość ligi, korupcja. To wszystko składa się na niewesoły obraz naszego futbolu.


To prawda, że Nigeryjska Federacja Piłkarska chciała się pozbyć portugalskiego selekcjonera Jose Peseiro, ale nie było pieniędzy na wypłatę odszkodowania?


- Tak, słyszałem o tym. To też kolejny element, który wpływa na to, jak wszystko jest postrzegane, ale oczywiście kibice na miejscu wierzą w sukces. Może uda się wysoko zajść, ale to będzie bardziej kwestia szczęścia niż umiejętności. Sam nie mam wielkich oczekiwań względem naszej reprezentacji.


Nieraz był pan w Polsce. Na turnieju w Wybrzeżu Kości Słoniowej są przedstawiciele dziesiątek lig, ale nie ma nikogo z ekstraklasy. Dlaczego?


- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie śledzę już waszych rozgrywek tak jak wcześniej. Nie wiem czemu polskie kluby nie interesują się zawodnikami z Afryki, z Nigerii. W przeszłości było inaczej, bo kilku się u was wybiło. Może wasza liga traci trochę na znaczeniu i dlatego nie sięga po graczy stąd...


Przy okazji każdego Pucharu Narodów głośno jest o sporze między czołowymi europejskimi klubami, które muszą zwalniać zawodników na miesięczny turniej. Jak pan na to patrzy?


- Stoję raczej po stronie klubów. To w sumie nie fair, że w ważnym momencie rozgrywek muszą one na miesiąc zwolnić swoich graczy, którym płacą duże pieniądze. Z drugiej strony mówi się o Afryce, a przecież teraz rozgrywany będzie Puchar Azji i też spora grupa piłkarzy z tego kontynentu pojedzie na turniej do Kataru, a o tym się głośno nie mówi i nie pisze. Nie wiem jakie tutaj znaleźć rozwiązanie. Nie da się przecież zawiesić rozgrywek na miesiąc. Piłka jest skomercjalizowana, terminy napięte. Idealnie byłoby grać w czerwcu czy w lipcu, ale w Afryce nie wszędzie jest to możliwe. Co do zwalniania graczy na Africa Cup of Nations, to w zasadzie wszystko wzięło się od tego, że w latach 90. belgijskie kluby nie chciały zwalniać na turniej Stephena Keshi. W ogóle europejskie kluby mogły się wtedy postawić. Zmienił to Sepp Blatter i teraz na turnieju mamy wszystkich najlepszych graczy, na czym cierpią zawodowe kluby.


Wybiera się pan na turniej? Z Nigerii do Wybrzeża Kości Słoniowej nie jest daleko.


- Nie. W ogóle będzie problem z zobaczeniem meczów, bo akurat w Nigerii pokazywać będzie je stacja, która nie ma wielu odbiorców. To też wpływa na takie, a nie inne postrzeganie nadchodzącej imprezy. 

Rozmawiał Michał Zichlarz     

 

Sadio Mane i Sofiane Feghouli, dwaj kluczowi piłkarze reprezentacji Senegalu oraz Algierii. Fot. Xinhua/PressFocus