Faworytem jest Japonia 

Rozmowa z Takashim Morimoto, japońskim menedżerem piłkarskim


Kto jest faworytem rozpoczynającego się w piątek w Katarze Pucharu Azji?


– Japonia. I nie mówię tego dlatego, że jestem Japończykiem. Powodem, dla którego mamy w tej chwili najlepszą reprezentację na kontynencie, jest to, że mamy wielu topowych graczy w czołowych i silnych europejskich ligach. Można wymienić kilka nazwisk. Obrońca Takehiro Tomiyasu gra w Arsenalu, a Ko Itakura w Borussii Moenchengladbach. Pomocnicy to kapitan Wataru Endo z Liverpoolu, Hidemasu Morita ze Sportingu Lizbona, dwójka ze Stade Reims, Junya Ito oraz Keito Nakamura, a do tego Takefusa Kubo z Realu Sociedad, Kaoru Mitoma z Brighton czy Takumi Minamino z AS Monaco. Jest też grający w Feyenoordzie napastnik Ayase Ueda.


Ale nie wszyscy są zdrowi i nie wszyscy pojechali do Kataru, prawda?


– Tak, brakuje Daichiego Kamady z Lazio i czołowego strzelca Celticu Kyogo Furuhashiego, ale to nie przeszkoda. To nie są jakieś duże osłabienia.


Co jeszcze świadczy na korzyść japońskiej reprezentacji?


– Ostatnie rezultaty, a przede wszystkim 9 kolejnych wygranych, w tym 4:1 z Niemcami i 4:2 z silną Turcją. Japonia Puchar Azji w przeszłości zdobywała kilka razy, bo w 1992, 2000, 2004, 2011, ale ta obecna reprezentacja jest mocniejsza niż w poprzednich zwycięskich czasach!


Jaką pozycję w reprezentacji ma selekcjoner Hajime Moriyasu?


– Mamy do czynienia z pierwszą taką sytuacją, gdzie trener reprezentacji prowadzi naszą drużynę w Pucharze Azji po mistrzostwach świata. Moriyasu wie, co robi, a piłkarze pod jego ręką również. Mamy dobrze taktycznie funkcjonującą drużynę, co pokazał mundial w Katarze (tam Japonia wygrała po 2:1 z Niemcami i Hiszpanią – przyp. red.). Piłkarze wiedzą, jak grać i to widać po wynikach naszego narodowego zespołu.


W kadrze mogli być zawodnicy związani z polskimi klubami?


– Ryoya Morishita, który właśnie trafił do Legii Warszawa, nie został powołany przez Moriyasu z tego powodu, żeby mógł się lepiej zaadoptować w polskim klubie. Z kolei grający jeszcze niedawno w Górniku Zabrze Kanji Okunuki zadebiutował w naszej reprezentacji 1 stycznia w meczu przeciwko Tajlandii, ale w ostatecznej 26-osobowej kadrze na turniej niestety się nie znalazł. W tej chwili w japońskiej reprezentacji nie brakuje dobrych zawodników. Myślę, że Okunuki dostanie swoją szansę w kolejnych meczach, w eliminacjach do mistrzostw świata.         

       

Co można powiedzieć o największych rywalach Japonii, przykładowo o reprezentacji Arabii Saudyjskiej, z którą Polska mierzyła się na mundialu w Katarze?


– Na pewno to zespół, który stać na wiele. Ich selekcjoner Roberto Mancini ma doświadczenie i ma do swojej dyspozycji grupę dobrych zawodników. Wszyscy grając z nimi będą jednak nastawieni na defensywę, a to dla Saudyjczyków problem. W ostatnim czasie mieli problem ze zdobywaniem goli, a mimo przewagi i dobrej gry w polu przegrywali. Inna rzecz, to nie tak łatwo trafić do mentalności ich graczy, a Mancini nie miał na to wiele czasu. Co do Arabii Saudyjskiej, to dzięki takim zawodnikom, jak Ronaldo czy Neymar, o ich lidze jest głośno na świecie, ale wszyscy ich piłkarze grają w domu, a nie w europejskich klubach. Tutaj jest różnica między nimi, a takimi drużynami, jak Japonia, Korea czy Iran.


Właśnie – groźni Koreańczycy czy Iran. Czego można się spodziewać po tych reprezentacjach?


– Koreańczycy mają jakość i indywidualności, jak Sona z Tottenhamu czy Lee Kanga z PSG. Ale Juergen Klinsmann potrzebuje trochę czasu, żeby zbudować dobrze funkcjonującą jedenastkę. Tam ważniejsze niż Puchar Azji wydają się eliminacje do mundialu 2026. Mistrzem kontynentu nie byli od 1960 roku. Natomiast są reprezentacją, która od 1986 gra regularnie w mistrzostwach świata! Żadna inna azjatycka reprezentacja nie ma takiego wyniku. W półfinale Korea może się zmierzyć z Katarem i będzie to dla niej trudny pojedynek, bo gospodarze są niesamowicie zdeterminowani, a poza tym mogą liczyć na wsparcie swoich kibiców. Mają jednak problem, bo w grudniu odszedł ich trener, doświadczony Carlos Queiroz. Iran? Mogą być bardzo groźni, a poza tym, jak w przypadku gospodarzy, mogą liczyć na doping swoich fanów, których do Kataru przyjadą pewnie tysiące. Akurat oni potrafią stworzyć niesamowitą atmosferę! Też mają dobrych jakościowo graczy, bo jest Taremi z FC Porto, Azmoun z Romy. Grają ofensywnie, ale to dla nas dobrze, bo Japonia z takimi zespołami potrafi grać. W 2019 w półfinale Pucharu Azji pokonaliśmy ich 3:1.  


A Australia, która triumfowała w Pucharze Azji w 2015, a cztery lata wcześniej była druga?


– To już nie jest ta Australia sprzed lat, choćby z mistrzostw świata 2006, kiedy w drużynie były takie postacie, jak Kewell, Cahill czy Viduka. Ich trener Graham Arnold nie zdziała cudów, bo dobre przygotowanie fizyczne to za mało, żeby coś osiągnąć. 20-25 lat temu mieli wielu graczy w dobrych europejskich klubach, teraz przykładowo Mitchell Duke gra w drugoligowym japońskim klubie Machida Zelvia.


Rozmawiał Michał Zichlarz


 Trener Hajime Moriyasu (w garniturze) ma poprowadzić Japonię do piątego kontynentalnego triumfu. Fot. Yukihito Taguchi/ SIPA USA/PressFocus.pl