Sport

Fatalne wejście w mecz

Seria Artura Skowronka spotkań bez zwycięstwa została przedłużona przez pruszkowian.

Napastnik Znicza Daniel Stanclik (z lewej) strzelił gola w meczu z GKS-em Tychy, ale nie wystarczył on do zdobycia kompletu punktów. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

GKS Tychy pod wodzą Artura Skowronka nadal w rubryce zwycięstwa ma zero. Wprawdzie członkowie sztabu szkoleniowego trójkolorowych twierdzą wszem i wobec, że wszystko idzie dobrą drogą, ale w 57 sekundzie meczu kończącego 14. kolejkę okazało się, że tyszanie nadal są w dołku. Już pierwsza akcja Znicza okazała się „zabójcza”. Wystarczył daleki wrzut z autu wykonanego przez Dominika Sokoła, żeby Mateusz Hołownia przegrał główkowy pojedynek z Oskarem Koprowskim, a do podbitej w górę piłki wyskoczyli Filip Kendzia i Daniel Rumin. Napastnik tyszan sfaulował piłkarza gości, a Tomasz Marciniak wskazał na „wapno”. Skutecznym egzekutorem „jedenastki” okazał się najlepszy strzelec gości Daniel Stanclik, który huknął pod poprzeczkę i wszystkie przedmeczowe zapowiedzi o koncentracji i pełnym zaangażowaniu od pierwszych sekund miejscowych zostały zamienione na dążenie wszystkimi siłami do pościgu za rywalem.

Z dużej przewagi osiągniętej przez GKS Tychy nic jednak w I połowie nie wynikało, bo strzałom brakowało celności, a gdy w 25 minucie Maksymilian Dziuba dobrze przymierzył z dystansu, to efektowną paradą popisał się doświadczony bramkarz pruszkowian Piotr Misztal, mający też za sobą występy w tyskim klubie.

Dość powiedzieć, że po 45 minutach tyszanie mający 61 procent posiadania piłki w rubryce strzały prowadzili 11:3, a w strzałach celnych 3:1, ale przegrywali 0:1. Ten wynik utrzymał się do 76 minuty. Nie znaczy to jednak, że po wyjściu z szatni Znicz czekał tylko na „wyrok”. Wręcz przeciwnie, dowodem na to była akcja z 55 minuty, kiedy przyjezdni przeprowadzili kontrę prawą stroną, dograna przez Sokoła piłka trafiła do Stanclika, a ten z 7 metra huknął w poprzeczkę. Także w 57 minucie niewiele brakowało, żeby Znicz podwyższył prowadzenie, bo w podbramkowym zamieszaniu po rzucie rożnym Radosław Majewski doszedł do sytuacji strzeleckiej i uderzając z woleja z 5 metra trafił w Jakuba Budnickiego, a dobitka Koprowskiego okazała się niecelna.

Dopiero od 71 minuty, czyli po drugiej żółtej kartce dla Sokoła, tyszanie znaleźli się w komfortowej sytuacji, bo mając jednego zawodnika więcej mogli rzucić do ataku jeszcze więcej argumentów. Tym koronnym okazał się Budnicki, który w 77 minucie znalazł się w polu karnym rywali i widząc zbyt krótko wybitą po wrzutce Jakuba Bierońskiego piłkę natychmiast złożył się do woleja i z 15 metra strzałem w „okienko” ustalił wynik spotkania.

Przewaga liczebna gospodarzy trwała do 88 minuty, bo wtedy skupieni na ofensywie tyszanie nadziali się na kontrę i Nemanja Nedić musiał łapać Adriana Kazimierczaka 40 metrów od swojej bramki, co oznaczało czerwoną kartkę. Wyrównały się więc siły, ale nie zmienił się także wynik, choć dopingowani przez swoich kibiców tyszanie do końca próbowali strzelić zwycięskiego gola. W statystykach zanotowano więc ostatecznie 60-procentowe posiadanie piłki przez tyszan oraz bilans strzałów 17:9 z czego 4:1 było celnych, ale w dalszym ciągu Artur Skowronek nie może się pochwalić zwycięstwem w roli trenera tyszan.

Jerzy Dusik


Betclic 1. Liga

1. Bruk-Bet

14

32

30:12

2. Miedź

13

29

26:10

3. Wisła P.

14

28

25:18

4. Arka

14

27

29:12

5. ŁKS (s)

14

24

24:14

6. Górnik

14

24

22:17

7. Stal R.

14

22

27:19

8. Ruch (s)

14

22

17:17

9. Znicz

14

21

20:18

10. Wisła K.

12

18

21:13

11. Polonia

14

17

16:19

12. Kotwica (b)

14

14

12:21

13. Chrobry

13

12

13:24

14. Warta (s)

14

12

11:25

15. Tychy

14

11

7:17

16. Odra

14

10

12:31

17. Stal St. W (b)

14

8

11:23

18. Pogoń (b)

14

6

13:26

1-2 - awans, 3-6 - baraż, 16-18 – spadek.