Sport

Fatalne stałe fragmenty

W dwóch ostatnich meczach Górnik Zabrze stracił aż sześć bramek!

„Górnicy” mają problemy z kryciem przy stałych fragmentach. Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus.pl

GÓRNIK ZABRZE

Przerwy reprezentacyjnej zabrzanie nie zaczęli w najlepszym humorze. Po niezbyt udanych pierwszych meczach, porażce z Lechem z Poznaniu i remisie z Puszczą, też na wyjeździe - udało się zanotować kilka dobrych meczów (Pogoń, Radomiak, Raków) i nazbierać 8 punktów. Kibice Górnika liczyli więc, że dobra passa będzie trwała, bo przecież zespół, w którym w letniej przerwie pojawiło się aż 11 nowych zawodników, jest z każdym tygodniem coraz bardziej zgrany. Ostatnie kolejki to jednak nie było to, czego oczekują fani i eksperci.

W meczu z Cracovią w 6. kolejce drużyna trenera Jana Urbana prowadziła, żeby ostatecznie skończyć w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach i przegrać. Z ostatnią przed 7. kolejką Lechią „górnicy” byli zdecydowanym faworytem. Beniaminek z Gdańska przed meczem w Zabrzu nie wygrał jeszcze w tym sezonie meczu. 

Nikt „biało-zielonych” nie lekceważył, drużyna podeszła do rywala z należytym szacunkiem, z czasem zdobyła przewagę i kiedy wydawało się, że wszystko zdyskontuje trafieniem, w kilka minut straciła dwa gole! Jeden z nich oczywiście ze stałego fragmentu gry, z rożnego, co w ostatnim czasie jest zmorą defensywy zabrzan. Zresztą trzecia bramka gdańszczan na Stadionie im. Ernesta Pohla też padła po rożnym. Zapytaliśmy o to szkoleniowca Górnika. Trener Jan Urban odparł: - Łatwo o to zapytać, ale nie łatwo się wytłumaczyć dlaczego tak tracimy gole. To nie jest tak, że przy tych sytuacjach nie ma krycia, ono jest. Za łatwo przegrywamy jednak same pojedynki. Dajemy się odepchnąć, tracimy piłki na rzecz rywala. W tej drugiej sytuacji piłka była "przegłówkowana", nie jest łatwo przed taką sytuacją się wybronić. Natomiast trzeba się wybronić przed tym "przegłówkowaniem". To jest najtrudniejsze, bo potem to już jest w polu karnym bilard. Rzeczy dzieją się tak szybko, że samemu można sobie strzelić bramkę. Nie wolno dać się wyprzedzać przy takich piłkach! My na to pozwalamy i tak w Krakowie skarcił nas Ghita. Krycie niby jest, ale przegrywamy walkę w powietrzu – mówi szkoleniowiec.

Trener Górnika nie ma wątpliwości. – Wiem, że nie mamy takiej drużyny, o której możemy powiedzieć, że jej atutem jest gra w powietrzu. Tak nie jest i w ostatnich spotkaniach przeciwnicy to wykorzystują. Jasne, będziemy nad tym pracować. Ale trzeba też powiedzieć tak: przy stałych fragmentach gry – przynajmniej dla mnie – nie liczy się aż tak wzrost czy siła, ale liczy się przede wszystkim spryt. Strzelają wysocy, niscy, wszystko to kwestia sprytu, jak się zachowasz w polu karnym. W meczu z Lechią więcej tego sprytu mieli przeciwnicy - zakończył Urban.

Michał Zichlarz                    

Dostali wolne

Po meczu z Lechią piłkarze Górnika dostali dwa dni wolnego. W tym tygodniu zabrzanie podtrzymają jednak rytm meczowy, bo u siebie zagrają w piątek z Puszczą Niepołomice, z którą w 2 kolejce zremisowali na wyjeździe 2:2. Kolejnym rywalem w ekstraklasie „górników” będzie Motor w Lublinie. Ten mecz otworzy 8 kolejkę (piątek 13 września, godz. 18.00).

 (zich) 

Teraz będzie lepiej

TRZY PYTANIA DOSZYMONA WEIRAUCHA, bramkarza Lechii Gdańsk

1. Jak oceni pan wasz mecz w Zabrzu?

- To był taki mecz, jak chciała Lechia, w którym chcieliśmy zdobyć trzy punkty i cel udało się osiągnąć. Wcześniej trzy punkty uciekły nam w meczu z Rakowem, teraz udało się wszystko odzyskać.

2. Zagraliście z Górnikiem bardzo odważnie. Tak miało to wyglądać?

- Tak. Graliśmy odważnie piłką, konstruowaliśmy dobre akcje ofensywne . Owszem, Górnik też strzelił nam dwie bramki, ale pokazaliśmy charakter – nie odpuściliśmy i wyjechaliśmy z cenną zdobyczą.

3. Nerwowe momenty jednak były?

- Mieliśmy gorsze momenty, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy młodym zespołem. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzednich meczów i prowadzenie udało się utrzymać do ostatniego gwizdka sędziego. Uważam, że z każdym kolejnym meczem w naszym wykonaniu będzie lepiej.

(zich)

Szymon Weirauch (w środku). Fot. Mateusz Porzucek/Pressfoto.pl