Martwi mnie nowy sezon. Wszyscy się cieszą, podniecają meczami, powrotem Marka Papszuna...

Ja jestem jednak sceptyczny. I to bardzo! Cóż z tego, że trener wrócił, skoro kadra jest przeciętna. Brakuje zawodników na kluczowe pozycje. Cały czas nie mamy napastnika – podobno Ante ma zejść na „dziesiątkę” kosztem Makucha... To powoduje moją nerwowość, bo znów w ataku będzie zawodnik, który strzela mało bramek, jak wcześniej Musiolik czy Gutkovskis. Znowu nie ma młodych chłopaków z akademii. Niby jest Trelowski, ale umówmy się – Vladanem Kovaczeviciem nigdy nie będzie. Do tego kontuzjowani są Zoran Arsenić i Ivi Lopez... Strach się bać.

Jeszcze bardziej zmartwiło mnie podejście klubu do kwestii koszulek. Czy naprawdę dopiero tydzień po starcie ligi mamy zobaczyć zwyczajny katalogowy wzór? To trochę niepoważne. Nawet nie chcę myśleć o cenach, jakie przyjdzie nam zapłacić za koszulkę. Przy całym szacunku do klubu, ale 300-400 złotych - a pewnie tyle nam przyjdzie wydać - to jawny skandal i szaleństwo.

To jednak nie koniec skandali... Znów pojawiły się artykuły na temat stadionu. Wielu jeszcze podchodzi z nadzieją do tego tematu. Wierzy Matyjaszczykowi, Marszałkowi i innym, że zbudują nam godny obiekt. Ciekawe z czego?! Chyba z dykty, bo tylko na to ich stać! Naprawdę dziwię się tym, którzy w marcu jeszcze wierzyli w gadki miejskiej świty. Ponownie zostaliśmy oszukani. Pewnie we wrześniu wyjdzie pan rzecznik i powie, że powstał aneks, że będą czekały nas kolejne opóźnienia. I takie słowa będziemy słyszeć do kolejnej kampanii.

Politycy znów będą chcieli zrobić z nas głupków i z uśmiechem będą nawijać nam makaron na uszy. Jeżeli Michał Świerczewski sam nie postawi tego stadionu, to nie wiem, czy kiedykolwiek się go doczekamy. Pozostaje nam tylko czekanie. Tak jak na pierwszy mecz w niedzielę. Martwię się nim niemiłosiernie. W ogóle mam złe przeczucia, bo beniaminek z Lublina w pierwszym meczu sezonu może być groźny. Szczególnie, że maszyna Papszuna nie jest pewnie jeszcze naoliwiona jak należy.