Ewa Swoboda ma za sobą bardzo udany sezon pod dachem. Teraz liczymy na szybkie biegi na otwartym stadionie. Fot. PAP/Adam Warżawa


Ewa - petarda!

Sprinterka z Żor potwierdziła, że w zawodach halowych należy do ścisłej czołówki światowej!

 

Ewa Swoboda wybierała się na halowe mistrzostwa świata w Glasgow z nadzieją na podium w sprincie na 60 m. Trudno się dziwić, skoro w światowym rankingu miała drugi czas. W najważniejszej imprezie halowego sezonu chciała udowodnić swoją sportową jakość. I zrobiła to w niezwykle efektownym stylu - sięgnęła po wicemistrzostwo świata, przegrywając jedynie z Julien Alfred z Saint Lucia. A w biegu półfinałowym poprawiła rekord kraju - 6,98 sek. Oby te występy były zapowiedzią udanego sezonu letniego. Przed sprinterką katowickiego AZS-u AWF-u występy w czerwcowych mistrzostwach Europy w Rzymie, a miesiąc później w igrzyskach olimpijskich w Paryżu.

 

Charakterna wicemistrzyni

Podopieczna Iwony Krupy jeszcze dwa-trzy sezony temu podczas zawodów nie do końca umiała się skoncentrować na tym, co miała do zrobienia. Jednak w ubiegłym roku nastąpił przełom, za którego sprawą dokonała dużego sportowego skoku. Swoboda była już mistrzynią i brązową medalistką halowych mistrzostw Europy oraz czwartą zawodniczką mistrzostw świata. Igrzyska olimpijskie w Tokio ją ominęły, bowiem leczyła kontuzję. Obecnie pewnym krokiem zmierza do Paryża i - jak sama mówi - chce biegać w finale na 100 m. Będzie trudno, bo kandydatek do decydującego biegu o medal jest wiele. To jednak melodia przyszłości.

Impreza w Glasgow dla specjalistów najkrótszego dystansu jest wymagająca. W ciągu jednego dnia trzeba trzy razy wejść w bloki i jak najszybciej pokonać dystans 60 m. Swoboda i jej najgroźniejsza rywalka - Julien Alfred - uzyskały po 7,02 sek., sygnalizując, że w kolejnych biegach może być jeszcze lepiej. Sprinterka z Żor była mocno zdziwiona, że uzyskała taki czas, bowiem, jej zdaniem, nie był to perfekcyjny bieg w jej wykonaniu. Magdalena Stefanowicz, jej koleżanka klubowa, uzyskała 7,26, bezpośrednio awansowała do półfinału i zrealizowała cel, jaki sobie postawiła.    

W półfinale Swoboda zaliczyła perfekcyjny start, przez cały dystans utrzymała rytm, trudno się więc dziwić, że poprawiła rekord kraju - 6,98 s. Oznacza to, że uszczknęła 0,01 sek. z poprzedniego najlepszego wyniku. Stefanowicz uzyskała 7,37 i w końcowej klasyfikacji zajęła 24. miejsce.

Finał był niezwykle ekscytujący, ale nasza sprinterka była nieco wolniejsza. Alfred uzyskała 6,98, zaś Swoboda - 7,00. Trzecia na mecie Włoszka Zaynab Dosso wyraźnie ustępowała dwóm pierwszym - 7,05.  

- Towarzyszy mi uczucie niedosytu, bowiem liczyłam na zwycięstwo - powiedziała przed kamerami TVP Sport wicemistrzyni świata. - Za mną były trzy mocne biegi i nie do końca to wytrzymałam. Ale ze srebra trzeba się cieszyć; to motywacja do dalszej pracy.

Emocje były spore i trudno się dziwić, że popłynęły łzy. Co nie zmienia faktu, że Swoboda jest na dobrej drodze, by w letnim sezonie biegać jeszcze szybciej i ustanowić nowy rekord Polski. Ten należy do Ewy Kasprzyk - 6,93 sek. i liczy sobie już 38 lat!

 

Brąz dla Pii

Pia Skrzyszowska, płotkarka stołecznego AZS AWF-u, w tym sezonie biegała szybko, ale jej rywalki jeszcze szybciej. Popełniała drobne błędy techniczne, które zakłócały rytm biegu, jednak w Glasgow w eliminacjach oraz półfinale trudno było jej cokolwiek zarzucić. Skrzyszowska w swojej serii była pierwsza, a jej czas 7,80 sek., jak się później okazało, był najlepszy. Weronika Nagięć uzyskała 8,17 i nie przebrnęła przez eliminacje. W półfinale Skrzyszowska spotkała się z rekordzistką świata Dwynne Charlton (Bahamy) w jednym biegu i obie nie miały żadnej konkurencji. Charlton okazała się lepsza z czasem 7,72, ale nasza płotkarka uzyskała 7,78, wyrównując rekord życiowy. W innym półfinale Francuzka Cyrena Samba-Maleya osiągnęła 7,73. Zanotowaliśmy sporą niespodziankę, bo 2-krotna halowa mistrzyni Europy, Holenderka Nadine Visser, potknęła się na płotku i uzyskała zaledwie 8,24 i był to najgorszy czas 1/2 finału.

Skrzyszowska w finale została nieco w blokach i musiała gonić swoje rywalki. Ostatecznie finiszowała na trzecim miejscu z czasem 7,79. Fenomenalna Charlton wynikiem 7,65 po raz kolejny poprawila rekord świata, na drugim miejscu uplasowała się Samba-Maleya 7,74. 

Spore rozczarowanie przeżyliśmy w konkursie tyczkarzy. Piotr Lisek w tym sezonie skakał równo i mogliśmy spodziewać się, że nie będzie miał problemów z pokonaniem wysokości w granicach 5,80. Nic z tego, bo nie zaliczył żadnej. Zaczął od 5,50, ale strącił i kolejny skok przeniósł na 5,65 i tej wysokości też nie zaliczył. Ostatni skok zdecydował się oddać na wysokości 5,75 i znów strącił poprzeczkę. Drugi nasz tyczkarz, Robert Sobera, rozchorował się i wycofał się z rywalizacji.

Sztafeta 4x400 pań nie zdołała awansować do finału. Wystartowali w nim nasi biegacze i zajęli piąte miejsce. Skoczek wzwyż Norbert Kobielski zaliczył tylko 2,24, zajmując siódme miejsce.

 

Rekord Jakuba, ale...

Jakub Szymański, niespełna 22-letni płotkarz z Sopotu, ubiegłoroczny halowy wicemistrz Europy ze Stambułu, w tym sezonie w hali biegał szybko, miał więc prawo liczyć na wysokie miejsce, a może nawet i na rekord kraju. Jedno i drugie zostało zrealizowane, ale zaczęło się dość niefortunnie. Szymański w czasie procedury startowej lekko drgnął i sędziowie zasygnalizowali falstart. Nasz płotkarz zareagował najszybciej (0,055 sek.) i zdecydowanie poniżej dopuszczalnego czasu reakcji (0,100 sek.). Sędziowie musieli się zająć analizą wykresu ze startu. Ostatecznie uznali, że nie było falstartu, ale Szymański został ukarany żółtą kartką, oznaczająca karę za naruszenie procedury startowej. Przy kolejnym starcie Szymański był więc niesłychanie ostrożny; na mecie był drugi - 7,57, a wyprzedził go jedynie Francuz Just Kwaou-Mathey - 7,52. Krzysztof Kiljan z czasem 7,61 sek. był trzeci w swoim biegu eliminacyjnym i również awansował do półfinału. Kolejny bieg Szymańskiego przyniósł rekord Polski - 7,46, lepszy o 0,01 sek. od jego poprzedniego rezultatu, który uzyskał 4 lutego w Duesseldorfie. Kiljan miał czas 7,66 i ostatecznie był 15.

Szymański miał prawo marzyć o medalu, ale musiałby powtórzyć wynik z wcześniejszego biegu. Ostatecznie uzyskał 7,53 i w bardzo mocnym towarzystwie zajął 5. miejsce. Wygrał fenomenalny Grant Holloway -7,29, przed reprezentantem Włoch Lorenzo Ndele Simonellim - 7,43 (rekord kraju) i Francuzem Justem Kwaou-Mathey - 7,47. Po biegu Szymański był mocno niepocieszony, bo liczył na więcej.

 

Epizody eliminacyjne

Grupa biegaczek na średnich dystansach oraz Mateusz Borkowski (800 m) zaliczyli krótkie epizody, kończące się na jednym eliminacyjnym występie. W biegu na 800 m Anna Wielgosz ustanowiła halowy rekord życiowy - 2.01,58, ale zajęła 4. lokatę. Biegaczka z Rzeszowa - jak sama przyznała - za późno rozpoczęła finisz, a tak niewiele zabrakło jej do premiowanego miejsca. Z kolei Angelika Sarna uzyskała słabszy wynik – 2.03,36 - ale też zajęła 4. miejsce. Martyna Galant i Weronika Lizakowska odpadły w eliminacjach biegu na 1500 m. Ta pierwsza wynikiem 4.15,57 zajęła 4. miejsce w czwartym biegu, zaś Lizakowska uzyskała czas 4.10,50 i była 6. w drugiej serii. W ślady koleżanek poszedł Borkowski, który z czasem 1.48,07 mógł tylko pomarzyć o awansie do półfinału.  

 

Szybkie Holenderki

Femke Bol, dwukrotna mistrzyni świata z Budapesztu (400 m ppł. i w sztafecie 4x400), na dwa tygodnie przed występem w Glasgow poprawiła halowy rekord świata - 49,24 sek. Była zdecydowaną faworytką, ale chyba mało kto przypuszczał, że znów będzie na rekordowo. Bol zaprezentowała się fenomenalnie, uzyskała 49,17. Druga była jej rodaczka Lieke Klaver - 50,16, a trzecia Amerykanka Alexis - 50,24.

Spory zawód swoim fanom sprawił Karsten Warholm, mistrz świata na 400 m ppł., który tym razem w biegu płaskim znalazł pogromcę. Norweg prowadził, ale na ostatniej prostej został wyprzedzony przez Belga Alexandra Dooma, który czasem 45,25 ustanowił rekord swojego kraju. Norweg był o 0,09 sek. wolniejszy. Na trzecim stopniu podium znalazł się Jamajczyk Rusheen McDonald - 45,65. 

Do niespodzianek doszło w biegach na 3000 m. Wśród pań zwyciężyła Amerykanka Elle St. Pierre - 8.20,87, wyprzedzając Etiopkę Gudaf Tsegay - 8.21,13. Wśród panów po złoto sięgnął wynikiem 7.43,59 Szkot Josh Kerr i został okrzyknięty bohaterem Wielkiej Brytanii.

(sow)