Europa w Lubinie i Gnieźnie
„Miedziowe” i „Pszczółki” rozpoczynają zmagania w europejskich pucharach. Łatwo nie będzie.
Wiara niezachwiana
W bardziej prestiżowych rozgrywkach uczestniczą „Miedziowe”. Znalazły się w grupie C Ligi Europejskiej i na „dzień dobry” podejmą węgierski Mosonmagyarovar. – Mamy za sobą występy w Lidze Mistrzyń z zeszłego sezonu, kiedy nie zdobyłyśmy punktu i rywalki pokazały nam, w jakim miejscu jesteśmy oraz jak wiele pracy przed nami. W Lidze Europejskiej również są bardzo dobre zespoły, ale na pewno możemy się bić o punkty. Nie będzie o nie łatwo i każdy będzie cenny. Po meczach ze Szwedkami uwierzyłyśmy, że można (w rundzie wstępnej lubinianki wyeliminowały Savehof – przyp. red.). Nie wiem, czy możemy sobie stawiać cele, ale będziemy walczyć – dla siebie, dla kibiców i dla dobra piłki ręcznej w Polsce. Oczywiście, chcemy wyjść z grupy, żeby tego grania europejskiego było jak najwięcej – przekonywała skrzydłowa Zagłębia, Aneta Promis, bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Łabuda. Poza Węgierkami rywalkami mistrzyń Polski będą HSG Blomberg-Lippe (Niemcy) i Cercle Dijon Bourgogne (Francja).
Żeby myśleć o sukcesie, drużyna Bożeny Karkut musi zaprezentować się znacznie lepiej niż w środowym meczu ligowym z Piotrcovią. Wygrała 22:20, ale w drugiej połowie musiała odrabiać czterobramkową stratę i głównie dzięki kapitalnej postawie Barbary Zimy, która obroniła 10 z 14 rzutów, zapisała punkty. Spotkanie rozpocznie się o 16.00.
Gra o prestiż
Dwie godziny później o awans do 1/4 finału Pucharu Europejskiego powalczy MKS Urbis Gniezno, który jeszcze trzy lata temu rywalizował na zapleczu Superligi, a już w drugim sezonie w elicie uplasował się tuż poza podium. To uprawniło go do występu w międzynarodowych rozgrywkach. „Pszczółki” przebrnęły dwie rundy, eliminując wicemistrza Grecji EP Panorama i włoski Erice SSD ARL. Tym razem poprzeczka pójdzie wyżej, bo naprzeciw nich stanie Rural Aula Valladolid. – Rywal jest w naszym zasięgu, balansuje między 6. a 7. miejscem, a hiszpańską ekstraklasę można porównać do naszej. Valladolid gra techniczną i bardzo szybką piłkę ręczną, błyskawicznie przechodząc z obrony do ataku. Są w nim zawodniczki z Kuby, Brazylii i Urugwaju – zwrócił uwagę trener MKS-u, Robert Popek, który wiedzę na temat przeciwniczek oparł jedynie na dwumeczu z serbskim ZK Zeleznicar w 1/16 finału.
Dla klubu z Gniezna udział w PE to przede wszystkim kwestia prestiżowa. – Jeśli dobrze się orientuję, to zwycięzca rozgrywek otrzyma... 1000 euro – uśmiechnął się prezes Arkadiusz Koronka. – Koszty przelotów, hoteli, opłat za sędziów i delegatów leżą po naszej stronie, a za udział w kolejnej rundzie płacimy wpisowe. Możemy więc zarobić tylko na biletach.
– W tym roku przypada 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego na pierwszego króla Polski i zawodniczki, jeżdżąc po Europie, promują to historyczne wydarzenie, wożąc transparent „Królewskie Gniezno” – wspomniał prezydent miasta, Michał Powałowski, a władze klubu mają dalsze ambitne plany. – Najpierw naszym marzeniem był awans do Superligi, potem zaczęliśmy myśleć o europejskich pucharach, a teraz nie mówimy tylko o marzeniach, tylko o celach. Już w tym sezonie planujemy powalczyć o podium i krajowy puchar, zaś w perspektywie 8-10 lat zagrać w Lidze Mistrzyń i godnie reprezentować Polskę – zapowiedział prezes Koronka.
(mha)
7
aż tyle meczów rozegra w styczniu Zagłębie Lubin