Sport

Emocje dobre i złe

Zapaśnik Kamil Kościółek tydzień temu mógł zacząć pakować się do Paryża, zamiast tego musiał obrać kurs na Madryt.


Czy Kamil Kościółek (na zdjęciu z prawej) zdoła w Madrycie podtrzymać swoje olimpijskie marzenia? Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus




DO IGRZYSK 20 DNI

Emocje dobre i złe

Zapaśnik Kamil Kościółek tydzień temu mógł zacząć pakować się do Paryża, zamiast tego musiał obrać kurs na Madryt.


Osiem dni temu z United World Wrestling (kiedyś była to FILA - Światowa Federacja Zapaśnicza) przyszła informacja, że zapaśnik Stali Rzeszów, reprezentant stylu wolnego, Kamil Kościółek otrzymał kwalifikację w kategorii 125 kg na igrzyska olimpijskie w Paryżu.

Szef radośnie zaćwierkał

Nie omieszkał tego odnotować w mediach społecznościowych sam przewodniczący Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz: „Niezwykle miło mi ogłosić, że do PKOl. wpłynęło właśnie pismo z informacją od Światowej Federacji Zapaśniczej, że polski zapaśnik Kamil Kościółek (125 kg) otrzymał kwalifikację do igrzysk olimpijskich” – poinformował Radosław Piesiewicz.

Po prawdzie, starania Kościółka o prawo startu nad Sekwaną szły ciężko, podobnie zresztą jak wielu innym reprezentantom Polski (zarówno w stylu klasycznym, jak i wolnym) i teoretycznie zakończyły się one niepowodzeniem. Na swoje szczęście podczas turnieju kwalifikacyjnego w Baku zdołał dotrzeć do decydującej walki, której zwycięzca miał zagwarantowany olimpijski paszport. Kościółek przegrał w niej 2:9 z Białorusinem Dzianisem Chramiankowem. I właśnie on byłby się sposobił do występu w Paryżu, gdyby nie to, że - jak ogłosił Międzynarodowy Komitet Olimpijski - „nie spełnia wymogów karty” olimpijskiej.

W tle tego wszystkiego bez wątpienia jest wojna za naszą wschodnią granicą i niebagatelny w niej udział Białorusi. Co prawda szczegółów brak, ale można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że Chramiankow w jakimś sensie jest powiązany z tamtejszym wojskiem lub milicją i nie potępił roli tych formacji w działaniach wojennych.

Wyjazdowa bitwa

Ale 28 czerwca pojawił się kolejny tweet przewodniczącego Piesiewicza: „Szanowni Państwo, weryfikujemy informację o kalifikacji dla zapaśnika Kamila Kościółka. Mail od @wrestling błędnie wskazywał na zawodnika imiennie. Sprawa, po między innymi Państwa sygnałach, została ponownie zweryfikowana przez UWW i przepraszając za zamieszanie, informujemy, że miejsce w kat. 125 kg jest przyznane dla kraju. Decyzję, kto z zawodników będzie reprezentował Polskę w Paryżu, pozostawiamy związkowi i trenerowi kadry".

I tu pojawiła się niemiła dla Kościółka informacja: zarząd Polskiego Związku Zapaśniczego zadecydował, że musi on rywalizować o prawo startu w Paryżu podczas turnieju w... Madrycie. Jego przeciwnikiem będzie tam Robert Baran z Ceramika Krotoszyn. Kto okaże się lepszy w stolicy Hiszpanii, ten będzie reprezentował Polskę w stolicy Francji. Ma się to rozstrzygnąć w najbliższą niedzielę.

W Rzeszowie żal i wściekłość

W Stali Rzeszów zawrzało, a Marek Potępa, wiceprezes Stali Rzeszów, zwrócił się w piśmie o interwencję do Sławomira Nitrasa, Ministra Sportu i Turystyki. Oto wyjątki z tego pisma (cyt. za portalem nowiny24): „Uprzejmie proszę o sprawdzenie w ramach uprawnień nadzorczych nad krajowymi związkami sportowymi prawidłowość postępowania Polskiego Związku Zapaśniczego dotyczącego kwalifikacji sportowców na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Pismem z dnia 26.06.2024 r. do Pana Radosława Piesiewicza Przewodniczącego PKOl-u Pan Carlos Roy Sekretarz Generalny United World Wrestling, powołując się na obowiązujący system kwalifikacji olimpijskich oznajmia, że Kamil Kościółek, zapaśnik stylu wolnego kat. 125 kg, otrzymuje imienną kwalifikację olimpijską, jako następny zawodnik w turnieju kwalifikacyjnym w Baku (AZE) po wykluczonym Białorusinie. Wyznaczył termin do 30 czerwca na potwierdzenie tej kwalifikacji. Pan Przewodniczący ogłosił tę wiadomość na platformie X i fb. Podobne wpisy ukazały się na stronie internetowej Polskiego Związku Zapaśniczego. Po upływie jednego dnia zmieniła się narracja. Przewodniczący PKOl-u usuwa swój wpis z platformy X. Z Polskiego Związku Zapaśniczego otrzymujemy komunikaty, że kwalifikacja nie jest przypisana do zawodnika, tylko do kraju. Na igrzyska ma jechać zawodnik wyłoniony w dodatkowych zawodach pomiędzy najlepszymi zapaśnikami w tej kategorii. (…) Nikt nie ma prawa zmieniać kwalifikacji imiennej na krajową. Obawiam się, że mamy do czynienia z pozaprawnymi i pozaregulaminowymi działaniami, nielicującymi ze szlachetnymi regułami olimpijskimi. Panie Ministrze, szybkie wyjaśnienie tej nieczytelnej sytuacji utnie spekulacje, obniży napięcie w środowisku zapaśniczym i pozwoli zawodnikowi spokojnie przygotowywać się do turnieju”.

Być może trzeba to pismo potraktować już tylko i wyłącznie w kategoriach publicystycznych, bo reakcji ministra do wczorajszego popołudnia nie było... Za to na stronie PZZ wisi informacja o nominacji... dla Kościółka. I żadna inna w tej materii.

Żeby było ciekawiej (bardziej emocjonująco), 4 lipca zapaśnik obronił pracę magisterską na kierunku Turystyka Historyczna i Kulturowa Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Kto zatem dołączy do czwórki zapaśników, którzy wywalczyli prawo startu w Paryżu: Anheliny Łysak (kategoria 57 kg) i Wiktorii Chołuj (68 kg) oraz Arkadiusza Kułynycza (87 kg; styl klasyczny) i Zbigniewa Baranowskiego (97 kg, styl wolny)?

(g)