Sport

Emocje do ostatniej sekundy

Ten remis nikogo nie krzywdzi, ale i nikogo nie zadowala.

Dynamicznych starć w meczu Pogoni z Jagiellonią nie brakowało. Fot. Szymon Górski/PressFocus

Mecz Pogoni z Jagiellonią zapowiadał się zajmująco, bo oba zespoły w naszej lidze prezentują ofensywną grę. Goście mają obecnie – w związku z grą w europejskich pucharach – znacznie więcej pracy. W końcu Jagiellonia jest w trakcie serii wyjazdowych meczów (mecz w Szczecinie był drugim z pięciu z rzędu).

Chytry lis

Gospodarze w ogóle się na to nie oglądali. Otworzyli mecz, a akcja, która o tym przesądziła, była modelowa. Z lewej strony wysoko zacentrował Rafał Kurzawa. Piłka przeleciała na przeciwległe skrzydło, a stamtąd Wahan Biczachczjan z pierwszej piłki płasko zagrał w środek. W takich sytuacjach wiadomo, że objawi się w polu karnym chytry lis Efthymios Koulouris i tak też było tym razem! Grek bezlitośnie wykorzystał sytuację. Dziubnął piłkę i stadion mógł radośnie fetować prowadzenie. Bramkarz gości Sławomir Abramowicz nie był w stanie nic zrobić. Wydaje się, że tak dobrego napastnika w Pogoni nie było od czasów Marcina Robaka.

Obrona Jagiellonii nie była w tym meczu monolitem, a gol dla gospodarzy mógł paść już wcześniej. Obrońcy gości grali nerwowo, wykorzystywał to zwłaszcza Biczachczjan. Tak było też w sytuacji gdy obrońca Leonardo Koutris uwolnił się na lewym skrzydle, posłał miękką wrzutkę w kierunku wbiegającego rodaka, ale tym razem Koulouris się pospieszył i nie zdołał oddać czystego strzału.

Wyrównaniu zapobiegł bramkarz Valentin Cojocaru, który nogami odbił groźny strzał Darko Czurlinowa. Uderzenie mogło zaskoczyć, gdyż piłka odbiła się jeszcze od obrońcy Linusa Wahlqvista. Afimico Pululu nie zdołał skutecznie dobić futbolówki, ale był jednak w trudnej pozycji.

VAR rządzi

Jagiellonia próbowała wciągać na własną połowę szczecinian, ale nie potrafiła wyprowadzać groźnych kontrataków. Ewidentnie było widać w środku pola brak Tarasa Romanczuka. W pierwszej połowie drużyna z Podlasia miała lepsze osiągi od gospodarzy, ale do przerwy nic z tego konkretnego nie wynikło.

Natomiast po zmianie stron było inaczej, ale... nie od razu. Długo wydawało się, że Pogoń jest bliżej drugiej bramki niż Jagiellonia pierwszej. Portowcy podkręcili nawet tempo, po strzale Biczachczjana piłka odbiła się od Duszana Stojinovicia. Niektórzy widzieli w tej sytuacji rękę, ale o jedenastce nie było mowy. Sędzia Szymon Marciniak nawet się nie zmarszczył!

Tymczasem wystarczył moment nieuwagi gospodarzy, a siódmy ligowy mecz z rzędu z golem zaliczył Jesus Imaz! Świetnie wypatrzył go w polu karnym Kristoffer Hansen, a Hiszpan popisał się płaskim, precyzyjnym strzałem przy słupku. Jego 91. bramka w ekstraklasie była bardzo efektowna. Niedługo później do siatki gospodarzy trafił Hansen, ale skonsternowana początkowo publiczność odetchnęła z ulgą, bo sędzia boczny podniósł w tym momencie chorągiewkę.

Zresztą odetchnęła nie raz! Lamine Diaby-Fadiga ledwo wszedł na boisko, a po kilkudziesięciu sekundach trafił do siatki! Po analizie VAR okazało się jednak, że był na minimalnym spalonym więc radość gości znowu była przedwczesna... Wynik nadal był więc sprawą otwartą, ale już się nie zmienił.

Mimo to emocji nie brakowało do samego końca. Jeszcze w doliczonym czasie oba zespoły  miały świetne okazje na bramkę! Pogoń uratował rezerwowy obrońca Benedikt Zech. Gdyby nie jego interwencja, inny rezerwowy Nene mógłby spytać Cojocaru, w który róg strzelić. Także gospodarze mogli przesądzić sprawę w ostatniej chwili. Gości uratował świetną interwencją bramkarz Abramowicz.

Mistrzowie Polski nie wygrali na wyjeździe po raz pierwszy od czterech meczów. Remis nie nie zadowala żadnej ze stron. Jagiellonia została wyprzedzona w tabeli przez Raków, a Pogoń przez Górnika.

(pacz)


MÓWIĄ LICZBY
POGOŃ JAGIELLONIA
6 strzały celne 7
9 strzały niecelne 7
46 posiadanie piłki 54
4 rzuty rożne 8
13 faule 10
1 spalone 4
1 żółte kartki 2