Łęcznianie (zielone stroje) wygrali ważny mecz. Fot. cwks-resovia.pl


Emocje do końca

Mecz w Rzeszowie miał różne oblicza i sporo się w nim działo.

 

Już pierwsza akcja gości przyniosła im gola, a na listę strzelców wpisał się Marko Roginić. Kiedy po kilkunastu minutach samobójczego gola zdobył Jerzy Tomal, wydawało się, że wszystko jest rozstrzygnięte. Tym bardziej że wynik w końcówce I połowy podwyższył jeszcze Kacper Łukasik. Nie mogąc patrzeć na bezradność swoich graczy, trener Rafał Ulatowski zdecydował się na trzy zmiany w przerwie. To był ruch, który nieco pomógł. Gospodarze zaczęli grać o niebo lepiej. Po bramce Adriana Łyszczarza w 67 min zrobiło się 1:3. Dodatkowo Górnik za faul taktyczny stracił jeszcze obrońcę Jakuba Bednarczyka.

Po bramce Radosława Kanacha przyjezdni mieli już tylko gola przewagi. W emocjonującej końcówce rzeszowianom nie udało się jednak pokonać Macieja Gostomskiego i Górnik zanotował piątą wyjazdową wygraną w bieżących rozgrywkach. Wiosną drużyna prowadzona przez Pavola Stano zdobyła już 12 pkt i liczy się w walce o baraże w ekstraklasie. Z kolei Resovia zanotowała drugą porażkę z rzędu na swoim stadionie, wcześniej przegrywając z katowicką GieKSą.

(zich)

 


GŁOS TRENERÓW

Rafał ULATOWSKI: - Trudno myśleć o korzystnym rozstrzygnięciu, kiedy traci się bramkę w 45 sekundzie po błędzie bloku obronnego. Potem bramka samobójcza po stałym fragmencie dla wielu zamknęła ten mecz. Coś jest w tej drużynie, że znowu potrzebujemy przerwy, żeby wrócić do spotkania. Tak było też w Niecieczy. Jest wiele rzeczy, które powinniśmy zrobić lepiej.


Pavol STANO: - Bardzo dobrze weszliśmy w mecz i pierwsza połowa była zdecydowanie pod nasze dyktando. Wysoko prowadziliśmy i nic nie wskazywało na to, jaki dramat będziemy przeżywać w końcówce. W jednej akcji straciliśmy i zawodnika, i bramkę. Była nerwówka, bo gospodarze mocno wierzyli w odwrócenie losu. Cierpieliśmy do ostatniej minuty. Tym bardziej cieszę się, że po dobrym i interesującym spotkaniu udało nam się zainkasować trzy punkty.