ELka na ELkę, czyli kto kogo zrobi w pętelkę
SZLAGIER KOLEJKI
Lechia - ku zdumieniu związanej z nią społeczności - zsunęła się na miejsce spadkowe. Atmosferze wokół niej nie pomaga afera związana z grupą zasłużonych, byłych piłkarzy gdańskiego klubu. Zdenerwowali się oni na wieść o chęci przeniesienia ich podczas meczu z Legią na inne miejsca. "To My byliśmy i jesteśmy bohaterami kibiców. Mamy swoje miejsca w Alei Gwiazd, w naszym domu na Traugutta 29. Natomiast Panowie tą decyzją pozbawili nas i naszych rodzin miejsc przy wspólnym stole. Nie potrzebujemy waszej łaski. Kto nie szanuje przeszłości i historii klubu, nie zasługuje na nasz szacunek" - napisali w oświadczeniu (pisownia oryginalna).
Musimy być wszyscy razem
Jakby tego było mało, atmosfera w drużynie też nie jest nadzwyczajna. Kibice Lechii mają bowiem dość mającego szerokie kompetencje dyrektora technicznego Kevina Blackwella i chcą, żeby wracał do domu. Na przedmeczowej konferencji przed spotkaniem z Legią, wsparcie dla Anglika wyraził jednak kapitan Lechii, Rifet Kapić mówiąc, że "w tym trudnym momencie musimy być wszyscy razem".
W Legii teoretycznie spokojniej, choć ewentualna porażka w Gdańsku z pewnością wznieci ogniste nastroje. Dobra wiadomość dla warszawskich kibiców jest taka, że w Legii nikt nie pauzuje. Zagrożeni pauzą są Rafał Augustyniak i Claude Goncalves, którzy mają na koncie po trzy żółte kartki, a także… szkoleniowiec stołecznego zespołu, Goncalo Feio, który także zgromadził już trzy napomnienia. Na razie został właśnie zdyskwalifikowany na jeden mecz w ramach rozgrywek UEFA w zawieszeniu na rok za opóźnienie rozpoczęcia spotkania.
Rekord pobity
Mecz budzi wielkie zainteresowanie. Dzień przed nim już wiadomo było, że zostanie pobity frekwencyjny rekord tej rundy w Gdańsku. Już wiadomo, że 14 tysięcy widzów podczas meczu z Motorem zostanie pobity z ogromną nawiązką. Przed południem sprzedano 22 tysiące. Bardzo prawdopodobne, że zostanie osiągnięty pułap, który zadowoliłby gdański klub, czyli 25 tysięcy opylonych wejściówek. Wynik z 2017 roku nie zostanie jednak osiągnięty – wtedy na mecz z Legią przyszło aż 37 tysięcy fanów. Nie dlatego, że gdańszczanie nie daliby radę. Chodzi o to, że mecz „został zgłoszony jako impreza masowa na 25 tysięcy uczestników. Po przekroczeniu tej liczby sprzedaż biletów zostanie zamknięta” – poinformował gdański klub w mediach społecznościowych.
Paweł Czado