Brawo Polacy! Bilet do Paryża zdobyty! Fot. PAP/EPA


Ekipa z charakterem

Po raz drugi z rzędu polscy koszykarze zagrają na igrzyskach . - Nie ma mowy o przypadku - podkreśla szkoleniowiec.


KOSZYKÓWKA 3x3

Kwalifikacje olimpijskie w Debreczynie w baskecie 3x3 okazały się dla Polski szczęśliwe. Nasza męska kadra w ostatnim spotkaniu turnieju wywalczyła sobie bilety do Paryża. Sukces zapewnił niesamowity rzut Przemysława Zamojskiego w dogrywce. Jako pierwszy wyściskał zwycięzców szef PZKosz Radosław Piesiewicz. Szczęśliwy prezes uwiesił się na szyi Zamojskiego. Zaraz potem napisał w swoich mediach społecznościowych: "Jedziemy na igrzyska olimpijskie. Przemek Zamojski wyjaśnia ten temat najważniejszym rzutem sezonu za dwa punkty. POLACY WYSTĄPIĄ W IGRZYSKACH. Dziękuję za walkę".

Znakomitym posunięciem okazało się powołanie last minute Michała Sokołowskiego. Jeden z liderów kadry 5x5 dołączył do kadry na ostatniej prostej przygotowań. W dodatku bez doświadczenia w grze w tej odmianie koszykówki. Na parkiecie w Debreczynie był naszym czołowym strzelcem, a co najważniejsze nie tracił głowy w zaciętych końcówkach. Zimna krew Sokołowskiego w decydującym o trzecim miejscu meczu z Mongolią zapewniła nam sukces. - Jak to zrobiliśmy? Sercem, wiarą, tym, że potrafimy się wzajemnie budować. I nie odpuszczamy. Było bardzo dużo przeszkód, które stanęły nam na drodze. Ale wszystko pokonaliśmy - mówi Sokołowski, który był drugim strzelcem turnieju w Debreczynie.

Wspomniane przeszkody to m.in. urazy podstawowych graczy. Ostatnie mecze turnieju Filip Matczak grał z kontuzją. - Wielki szacunek dla niego, bo poświęcił swoje zdrowie, dał całe serce. Mam nadzieję, że to nic poważnego i teraz zdąży się wyleczyć - dodaje Sokołowski.

Polacy w Debreczynie wystąpili w składzie: Przemysław Zamojski, Michał Sokołowski, Adrian Bogucki, Filip Matczak.

- Jesteśmy niesamowicie zmęczeni. Chłopaki zostawili mnóstwo serca. To nie był tak naprawdę jeden turniej, ale trzy lata przygotowań, by w takim meczu jak ten z Mongolią trafić rzut o tablicę. To jest nienormalne - kręcił głową z niedowierzaniem Piotr Renkiel, trener naszej kadry.

Polacy w kilku meczach wydawali się w końcówkach na straconej pozycji, przegrywali, rywale mieli decydujące piłki. Mimo to nasz zespół pokazał charakter i nieustępliwość do ostatniego gwizdka.

W turnieju olimpijskim wystąpi osiem drużyn. Na podstawie rankingu zakwalifikowano reprezentacje Serbii, Stanów Zjednoczonych oraz Chin.

W kwietniowym turnieju w Hongkongu awans wywalczyła Łotwa, a na początku maja w podobnej imprezie w japońskim Utsunomiya najlepsza była Holandia. Wreszcie w miniony weekend w Debreczynie trzy ostatnie bilety trafiły do Francji, Litwy i Polski.

Dyscyplina zadebiutowała na igrzyskach przed trzema laty w Tokio. W ósemce uczestników była Polska prowadzona przez trenera Renkiela. - Awansować dwukrotnie na igrzyska to chyba nie jest przypadek - stwierdza szkoleniowiec, który w czerwcu rozpocznie kluczowe przygotowania do turnieju.

W Debreczynie startowała też reprezentacja naszych koszykarek. Nie wykorzystały już drugiej szansy w tym roku (wcześniej turniej w Hongkongu). Polki dobrze spisały się w meczach grupowych, ale nie dały rady pokonać Hiszpanki w meczu ćwierćfinałowym.

W Paryżu zobaczymy reprezentacje Chin, USA i Francji (na podstawie rankingu) oraz Azerbejdżanu, Australii, Niemiec, Hiszpanii i Kanady.

Męskie i kobiece reprezentacje swoje mecze na igrzyskach rozgrywać będą na Place de la Concorde, słynnym placu w centrum Paryża, położonym między Polami Elizejskimi a Ogrodami Tuileries.

(pp)