Sport

Nimir Abdel-Aziz z łatwością radził sobie z kędzierzyńskim blokiem. Fot. CEV


Smutne pożegnanie... 

Kędzierzynianie, po trzech kolejnych trumfach, tym razem odpadli już w walce o ćwierćfinał. Pogromcą okazał się Halkbank Ankara.

 

LIGA MISTRZÓW

Doskonale znamy kłopoty zdrowotne Grupy Azoty Kędzierzyn-Koźle, które przełożyły się na występy ligowe oraz w Lidze Mistrzów. Trzykrotni zdobywcy Pucharu Europy tym razem sezon międzynarodowy zakończyli przedwcześnie. W dwumeczu barażowym o ćwierćfinał przegrali rywalizację z ekipą z Ankary. Wprawdzie na własnym parkiecie wygrali 3:2, ale w rewanżu nie obronili zaliczki. Kontuzje i choroby sprawiły, że kędzierzynianie ten fragment sezonu kończy w minorowych nastrojach. 

Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla w Ankarze byli pod stałą opieką sztabu medycznego. Bartosz Bednorz na poranny rozruchu znów poczuł ból w plecach i wyszedł na boisku po zażyciu środków przeciwbólowych. Mimo przeciwności losu wicemistrzowie Polski spotkanie z Halkbankiem zaczęli z wysokiego „C”. Objęli prowadzenie 9:1 i wydawało się, że pierwszą odsłonę zapiszą po stronie plusów. Potem ich zagrywka już tak dobrze nie funkcjonowała, a i blok okazał się niezbyt szczelny. Gospodarze przy ogromnej wrzawie kibiców odrabiali straty. Tracili tylko punkt (17:18). Wtedy kędzierzynianie znów zerwali się do ataku i po akcji Dmitrija Paszyckiego ze środka siatki wygrywali 24:21. Kropki nad „i” jednak nie postawili. Popełnili proste błędy. Rozgrywający Halkbanku, Mike Ma'a, dobrze znany z gry w GKS-ie Katowice, popisał się asem serwisowym, doprowadzając do remisu i rozpoczęła się emocjonująca gra na przewagi. Raz jedni, raz drudzy mieli okazję przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W końcu Paszycki popełnił błąd w polu serwisowym, zaś John Perrin udanym atakiem dał zwycięstwo miejscowym. Set trwał 50 minut i wyraźnie nadszarpnął siły i pewność siebie przyjezdnych.

Sytuacja kędzierzynian zrobiła się jeszcze trudniejsza, gdy Bendorz przegrał z bólem i w rezultacie opuścił parkiet. Zastąpił go Krzysztof Zapłacki. Młody przyjmujący robił co mógł, ale siła ofensywna przyjezdnych została mocno ograniczona. A gospodarze szaleli na parkiecie. Na początku drugiej partii rozbili rywali i objęli prowadzenie 7:2. Ich przewaga była wyraźna, zaś po ataku niezawodnego Nimira Abdela-Aziza powiało grozą. Holender obił palce próbującego go zablokować Cristiana-Daniela Chitigoia. Cios był potężny. Na twarzy rumuńskiego przyjmującego pojawiły się łzy. Po interwencji fizjoterapeuty pozostał na boisku, choć było podejrzenia złamania palców. W końcowych fragmentach przyjezdni odrobili nieco straty, ale w efekcie Halkbank był o krok od ćwierćfinału.

W trzeciej partii oba zespoły mocno spuściły z tonu. Mnożyły się błędy i było wiele szarpanych akcji, a wynik oscylował wokół remisu. Gospodarze w swoich szeregach mieli jednak Abdela-Aziza. Holender zrobił różnicę. W końcówce nie myli się i po trzech setach mecz był zakończony.

Zespół z Kędzierzyna-Koźla teraz musi się skupić na ligowych rozgrywkach, bo przecież ich gra w play offie jest poważnie zagrożona.


(sow)         

 

Halbank Ankara – Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle 3:0 (32:30, 25:21, 25:22). Pierwsze spotkanie 2:3, awans Halkbanku.   

HALKBANK: Ma'a (4), Lagumdzija (1), Matıć (9), Abdel-Aziz (28), N'Gapeth (6), Tayaz (3), Done (libero) oraz Perrin (8), Blankenau, Unver. Trener Slobodan KOVAC.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz, Bednorz (4), Paszycki (2), Kaczmarek (15), Chițigoi (11), Smith (5), Shoji (libero) oraz Banach, Kluth, Zapłacki, Takvam (6), Biernat. Trener Adam SWACZYNA. Sędziowali: Paul Catalin Szabo-Alexi (Rumunia) i Pedro Lopes Pinto (Portugalia). Widzów 3500.

Przebieg meczu

I: 3:10, 9:15, 17:20, 24:25, 30:29, 32:30.   

II: 10:4, 15:7, 20:15, 25:21.

III: 10:7, 15:14, 20:18, 25:22.    

Bohater – Nimir ABDEL-AZIZ.