Trener Igor Milicić ma czas do czerwca na szukanie nowych rozwiązań. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus.pl


Dzwonek alarmowy

Po dwóch kompromitujących porażkach naszej reprezentacji trzeba wszystko zaczynać od nowa?

 

ELIMINACJE EUROBASKETU 2025

Po poniedziałkowej przegranej biało-czerwonych z dużo niżej notowaną Macedonią najczęściej mówiło się o wstydzie i upokorzeniu. Nic dziwnego, bo fani, którzy pojawili się w Arenie Sosnowiec zamiast zapowiadanego dobrego występu biało-czerwonych oglądali show Nenada Dimitrijevicia. 26-letni Macedończyk, który na co dzień gra w zespole mistrza Rosji z Kazania, punktował jak chciał, przy okazji zbierał i podawał. Zdobył 32 pkt, miał po 8 zbiórek i asyst. Polacy byli dużo gorsi zarówno w walce pod tablicami, jak i w rzutach z dystansu.


- Zagraliśmy tragicznie. To krok w złą stronę, ale byliśmy już w takich sytuacjach i się podnosiliśmy. To boli, ale wyciągniemy wnioski. Może to nas obudzi - mówił Michał Sokołowski.


- Trudno jest mi uwierzyć w tak wysoką porażkę. Ten mecz jest dla nas kolejnym zimnym prysznicem, drugim z rzędu. Pokazuje to, że nie jesteśmy pewnie tak silni, jak chcielibyśmy myśleć - sekundował mu Michał Michalak w rozmowie z TVP Sport.


Po dwóch przegranych meczach (wcześniej wysoko w Wilnie z Litwą) nasz zespół zajmuje ostatnie miejsce w grupie H. Nie tyle lokata martwi (Polska jako współgospodarz ME jest pewna udziału w finałowym turnieju EuroBasketu 2025), co gra naszej drużyny, zwłaszcza w kontekście lipcowego turnieju kwalifikacji olimpijskich w Walencji, gdzie obsada jest bardzo mocna, a stawką będzie bilet do Paryża.


- Zagraliśmy poniżej naszych możliwości, szczególnie w defensywie. Nie jesteśmy już underdogami. W takich meczach ludzie patrzą na nas jako na półfinalistów EuroBasketu. Jesteśmy poza formą, także mentalną. Nie mogę powiedzieć, że zawodnicy nie chcieli wygrać, ale drugi mecz z rzędu mieliśmy więcej strat niż asyst. Dużo małych rzeczy zabrakło w tych meczach. Teraz na pewno nie byliśmy na tym poziomie, co w zeszłym roku czy wcześniej. Nie możemy zapomnieć o tym okienku. Musimy się dowiedzieć dlaczego do tego doszło. To okienko reprezentacyjne otworzyło nam oczy - pokazało gdzie jesteśmy taktycznie, fizycznie, jakościowo - komentował trener Igor Milicić.


Naturalizowany Amerykanin Luke Petrasek w dwóch meczach zdobył... 4 punkty! Miał 0 z 4 rzutów z gry w Wilnie oraz 2 z 4 w Sosnowcu. Aleksander Balcerowski, który w tym sezonie głównie przesiaduje na ławce Panathinaikosu, trafił tylko 2 z 10 rzutów z gry i miał ledwie 3 zebrane piłki. Aleksander Dziewa (gra w Bundeslidze w Veolia Towers Hamburg) z osobistych nie dorzucił piłki do kosza! Polacy z gry trafiali z 38-procentową skutecznością (rywale 53 proc.).

- Na pewno będą wyciągnięte konsekwencje po tych meczach. To nie jest tak, że nic się nie stało. Postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę ciężką pracą, determinacją, energią, wspólną chęcią. Nie po to, aby później każdy grał po swojemu - zapowiedział szkoleniowiec.


Zmiany w kadrze wydają się przesądzone. Kadra ponownie spotka się w czerwcu, do tego czasu dużą pracę muszą wykonać działacze. Chodzi o przyśpieszenie prac nad naturalizacją kolejnych graczy zza Oceanu. W kręgu zainteresowania jest Kyle Guy, a sprawa polskiego obywatelstwa dla Amerykanina jest już w toku. W przeszłości 26-letni zawodnik zaliczył występy w NBA, w barwach drużyn z Sacramento i z Miami. Obecnie gra w lidze hiszpańskiej w Lenovo Tenerife. Jest natomiast mało prawdopodobne, by udało się zdążyć ze zdobyciem paszportu dla Brandina Podziemskiego, pierwszoroczniaka, który znakomicie spisuje się w Golden State Warriors.


Jeremy Sochan przed rokiem deklarował, że chce tego lata dołączyć do naszej reprezentacji. Niewykluczone, że do kadry wróci AJ Slaughter, który jest jednym z liderów Dreamland Gran Canaria, czołowego zespołu ligi hiszpańskiej.


Na pocieszenie warto dodać, że inni faworyci też zawodzą. Po tym okienku reprezentacyjnym w największym szoku są kibice Hiszpanów. Zespół trenera Sergio Scariolo przegrał dwukrotnie - najpierw z Łotyszami, a w niedzielę z Belgami. Hiszpanie podobnie jak Polacy są na ostatnim miejscu w grupie. Oni będą gospodarzami lipcowego turnieju kwalifikacji do Paryża. „Czerwony alarm podczas selekcji przed turniejem w Walencji (2–7 lipca) po porażkach z Łotwą i Belgią. Scariolo żąda „wszystkich możliwych zasobów”, aby utrzymać konkurencyjność w kadrze" - pisze „Marca”.


Sensacją tego okienka była też porażka Niemców. Aktualni mistrzowie świata przegrali z Bułgarami, a bohaterem spotkania był naturalizowany Amerykanin Codi Tyree Miller-McIntyre, który skończył spotkanie z 23 pkt, 5 zbiórkami, 4 asystami.


Po pierwszym okienku 8 drużyn wciąż jest niepokonanych, wśród nich Estonia, która po raz pierwszy w historii pokonała lokalnego rywala - Litwę. Proponujemy przegląd sytuacji w grupach po pierwszym okienku reprezentacyjnym. Kolejne mecze w listopadzie.


Grupa A





Grupa B





Grupa C





Grupa D





Grupa E




Grupa F




Grupa G




Grupa H




(pp)