Sport

„Dzwon” nam się przydał

Rozmowa z Rafałem Janickim, stoperem Górnika Zabrze

Dobrze radził sobie Rafał Janicki (z prawej) z częstochowskimi rywalami, na ziemi i w powietrzu. Fot. Grzegorz Misiak / PressFocus

PKO BP EKSTRAKLASA

Lekko, łatwo i przyjemnie wywieźliście trzy punkty z Częstochowy?

- Myślę, że choć nie byliśmy przy piłce zbyt długo, ale kontrolowaliśmy mecz i Raków – poza dwoma-trzema sytuacjami - specjalnie nam nie zagroził. W drugiej połowie może za głęboko się cofnęliśmy, ale kontrola z naszej strony wciąż była. Jak będziemy w kolejnych meczach tak bronić całym zespołem, to dużo dobrego może nas czekać w lidze.

Pański uraz w pierwszej połowie wyglądał dość groźnie. Co się stało?

- Zamiast pojechać po trawie, wbiłem się w nią kolanem. Trochę rzepka ucierpiała i pewnie parę dni będzie boleć, ale generalnie jest OK.

Trener Michal Gasparik przyznawał, że obawia się meczów granych po reprezentacyjnej przerwie, które wybijają zespół z uderzenia. Ale wyglądaliście w Częstochowie dużo lepiej, niż w poprzedniej potyczce z Motorem...

- Tamten mecz po prostu nam nie wyszedł, bo przecież nie było to spotkanie, w którym Motor by nas zdominował. Sami sobie wtedy niepotrzebnie narzuciliśmy zbyt dużą presję. Wielu kibiców już przed pierwszym gwizdkiem dopisywało nam trzy punkty, a my – mając te głosy z tyłu głowy – chyba chcieliśmy wygrać na stojąco. Ale tamten „dzwon” - jak widać – bardzo się nam przydał.

Raków szukał sposobu na waszą defensywę. Zmiany – wejście Makucha czy Rondicia – zmuszało was do przemeblowania obrony?

- Prawdę mówiąc dla mnie lepiej było, gdy wszedł Rondić i grał z Brunesem. Oni są bardziej statyczni, czekają na długie piłki i z nimi można sobie powalczyć „w kontakcie”, zamiast ganiać za Amorimem, który jest mocno rozbiegany. Raków oczywiście ma wielką jakość na ławce i może sobie rotować, wybierać, ale nam zagrozić nie zdołał.

Mówił pan o tym, że nie byliście specjalnie długo przy piłce, oddaliście ją Rakowowi. Ale... on tego nie lubi. Celowa taktyka?

- Dokładnie. Raków nie gra porywającego futbolu, gdy jest przy piłce, i to się potwierdziło po raz kolejny. Częstochowianie bazują na fazach przejściowych po odbiorze piłki, z nich czerpią korzyści. Nam udało się to dzisiaj im „wyłączyć”.

Wciąż mamy wczesną fazę sezonu, ale chyba pora na postawienie tego pytania, patrząc na tabelę: o co może zagrać Górnik w tych rozgrywkach?

- Górnik gra zawsze o trzy punkty, i tak będzie w następnym meczu z Widzewem. Mam nadzieję, że będziemy po nim mieli ich osiemnaście.

Ale czujecie, że to jest mocniejszy zespół niż w poprzednich sezonach?

- Gramy z meczu na mecz, a co będzie w maju przyszłego roku, to się okaże. Nie narzucamy sobie żadnych celów, mamy nowy zespół, nowy sztab trenerski. Było u nas dużo zmian, więc jeśli na tym etapie mamy piętnaście punktów, jest się z czego cieszyć.

Notował i rozmawiał
Mariusz Rajek