Sport

Dziewczyny twarde jak skała

Iga Świątek przeszła trudny test w 2. rundzie US Open, ale ostatecznie w trzech setach pokonała Suzan Lamens. Awansowała także Magdalena Fręch!

Iga Świątek musiała się niespodziewanie nieźle nagimnastykować już w 2. rundzie. Fot. PAP / EPA

Rozstawiona z nr 2 Iga Świątek wygrała z notowaną na 66. miejscu Holenderką Susan Lamens 6:1, 4:6, 6:4 po 2 godzinach i 6 minutach gry, a numer 28 w US Open Magdalena Fręch także po trzysetowej batalii pokonała Amerykankę Peyton Stearns 6:7 (6-8), 6:3, 6:2. Łodzianka nareszcie się przełamała, a Świątek odniosła 16. zwycięstwo w ostatnich 17 meczach - serii, która obejmuje m.in. tytuły na Wimbledonie i w Cincinnati.

Wygrana Igi z Lames niespodziewanie rodziła się w bólach. Po jednostronnym pierwszym secie, raszynianka dwukrotnie wychodziła na prowadzenie z przełamaniem w drugiej partii, ale nie zdołała przełamać oporu walecznej rywalki, która coraz lepiej odnajdywała się w meczu. W efekcie Polka straciła pierwszego seta od półfinału turnieju w Montrealu, gdzie przegrała z Clarą Tauson.

Rywalka pokazała pazury

Lamens, która późno zaczęła odnosić sukcesy, ma niewielkie doświadczenie na najwyższym poziomie rywalizacji. W tym roku, w wieku 26 lat, po raz pierwszy w karierze zagrała w głównych drabinkach wszystkich turniejów wielkoszlemowych. Mecz ze Świątek był dopiero trzecim w jej karierze pojedynkiem z tenisistką z Top 10, ale zaprezentowała umiejętności pozwalające rywalizować na tym poziomie. W październiku sięgnęła po swój pierwszy tytuł WTA Tour, wygrywając turniej w Osace - jako kwalifikantka. W ciągu ostatnich 12 miesięcy awansowała w rankingu WTA o prawie 60 pozycji - na 66.

W czwartek w drugiej partii Holenderka potrafiła wnieść na kort swoje największe atuty: mocny forhend z dużą rotacją, którym trafiała w każdy zakątek kortu, zaskakujący skrót oraz precyzyjny lob z bekhendu.

Reset w trzecim secie

Lamens wyraźnie „weszła w mecz” i zaczęła lepiej radzić sobie z siłą uderzeń Świątek, zmuszając sześciokrotną mistrzynię turniejów wielkoszlemowych do kilku znakomitych i długich wymian. Holenderka przegrywała 3:4, ale presja, jaką zaczęła wywierać, przyniosła efekt: Iga popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i straciła przewagę przełamania. Dwa gemy później Polka ponownie zagrała bardzo niedokładnie przy własnym podaniu, co doprowadziło do decydującego seta.

- Trzeci set to reset - powiedziała Świątek w pomeczowym wywiadzie na korcie. - Trzeba zacząć od nowa i grać trochę precyzyjniej.

I właśnie tak zrobiła. Po 12 niewymuszonych błędach w drugim secie, w trzecim ograniczyła ich liczbę do zaledwie siedmiu. Zaczęła też bezlitośnie wykorzystywać słabości Lamens przy serwisie. Cztery z ośmiu podwójnych błędów serwisowych Holenderki miały miejsce właśnie w trzecim secie - w dwóch przypadkach przy break pointach. Świątek zamieniła oba na przełamania, agresywnie atakując drugi serwis rywalki, co pozwoliło jej szybko objąć prowadzenie 4:1.

Teraz Kalinska

Lamens zdołała odrobić jedno z przełamań, ale tym razem Świątek utrzymała koncentrację - i popisała się również efektownym zagraniem, trafiając bekhendem w sam róg kortu po smeczu Lamens. Swój trzeci meczbol Polka zamieniła na zwycięstwo, serwując siódmego asa w spotkaniu.

W trzeciej rundzie Świątek zmierzy się w sobotę z rozstawioną z nr 29 Anną Kalinską, która pokonała Julię Putincewą 6:1, 7:5 i po raz drugi z rzędu awansowała do 3. rundy US Open. Dotychczasowy bilans pojedynków Świątek i Kalinskiej to 1:1 - Rosjanka wygrała 6:4, 6:4 w półfinale w Dubaju w 2024 roku, natomiast Polka zrewanżowała się zwycięstwem 6:3, 6:4 w ćwierćfinale w Cincinnati dwa tygodnie temu.

Odrodzenie łodzianki

Magdalena Fręch w tym sezonie generalnie zawodziła, ale w Nowym Jorku radzi sobie całkiem dobrze. W czwartek pierwszy raz w karierze łodzianka awansowała do 3. rundy US Open - zrewanżowała się Peyton Stearns za dwie wcześniejsze porażki i po 2 godzinach i 40 minutach w końcu pokonała 23-letnią Amerykankę (53. WTA).

Początek czwartkowego spotkania zwiastował kolejny sukces Amerykanki. W pierwszym secie prowadziła już 5:2. Fręch zdołała doprowadzić do tie-breaka i wygrywała w nim 4-2, ale ostatecznie partia padła łupem Stearns. Polka pokazała jednak, że jest w stanie walczyć o zwycięstwo. I drugiego seta zaczęła od prowadzenia 4:1. Stearns niebezpiecznie zbliżyła się na 3:4, ale na więcej Fręch jej nie pozwoliła i wyrównała stan meczu. Trzecią partię 27-letnia łodzianka zaczęła wręcz koncertowo. Wygrała pięć pierwszych gemów i znalazła się o krok od awansu. Zryw rywalki, która zmniejszyła stratę na 2:5, na niewiele się zdał. Fręch przy własnym serwisie zamknęła spotkanie.

O 4. rundę jej rywalką będzie albo rozstawiona z „trójką” Amerykanka Coco Gauff, albo wicemistrzyni olimpijska Chorwatka Donna Vekić.

(t)