Dzień sądu?
Ostatnie wydarzenia negatywnie wpływają nie tylko na wizerunek klubu, ale i dyrektora sportowego.
RAKÓW CZĘSTOCHOWA
Kibice spod Jasnej Góry z niedowierzaniem czytali informacje dotyczące nowego bramkarza Kristoffera Klaessona. Zawodnik został przyłapany na wizycie w jednej z sieci popularnych fast foodów (część fanów żartobliwie zwraca uwagę, że jest ona jednym ze sponsorów Rakowa). Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w przeszłości gracze częstochowian, choćby Jakub Łabojko, otrzymywali burę za nazbyt tłuste potrawy. W dodatku Klaesson dołączył do Rakowa z lekką nadwagą, widoczną na zdjęciach z meczu rezerw.
Kara będzie dotkliwa
Niewątpliwie były bramkarz Leeds United nie zachował się, jak należy. Szczególnie że oczekiwania względem niego w klubie były wysokie. Liczono, że z miejsca wejdzie do bramki i będzie prezentował się na poziomie Vladana Kovaczevicia, który latem przeniósł się do Portugalii. Zamiast tego broni Kacper Trelowski, i to z dobrym skutkiem. W czterech meczach trzy razy zachował czyste konto. Jaki więc los czeka Klaessona? Najprawdopodobniej najgorszy z możliwych, bo Raków bardzo poważnie rozważa rozwiązanie z nim kontraktu.
Zakończenie współpracy po miesiącu nie byłoby wielkim zaskoczeniem. W poprzednim sezonie taka sytuacja miała przecież miejsce. Maxime Dominguez podpisał kontrakt z Rakowem od 1 lipca, a niespełna miesiąc później został sprzedany do portugalskiego Gil Vincente. Te dwie sytuacje są jednak całkowicie odmienne. Raków na Dominguezie zarobił, a na Klaessonie może stracić nie tylko finansowo, ale też wizerunkowo. Może to mieć negatywny wpływ także na jeszcze jedną osobę. Mowa o Samuelu Cardenasie, który od niecałego roku jest dyrektorem sportowym częstochowian.
Jak na dworcu
Można się śmiać, że Raków wprowadził do ekstraklasy powiew świeżości. Zamiast zmieniać trenera co sezon, dokonuje takich ruchów na stanowisku dyrektora sportowego. Żartobliwy ton ustępuje poważnemu, gdy spojrzy się na ostatnich pracowników tego działu od awansu na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Najpierw za takowego można uznać Dominika Ebebenge, który doradzał zarządowi klubu w sprawach sportowych. Szefem skautingu był wówczas późniejszy dyrektor w tym segmencie, Paweł Tomczyk. Po nim przyszedł Robert Graf, a obecnie jest nim Cardenas. Można jeszcze wymienić z przeszłości Davida Balde czy Łukasza Piworowicza.
Ta grupa wymieniała się na dyrektorskich stanowiskach w ostatnich ośmiu latach. Nie świadczy to dobrze o wyborze współpracowników lub realizacji przez nich zadań. Patrząc na Cardenasa, nie wiadomo do końca, jaki los go spotka. Na razie jego transfery się nie bronią. Zawodnicy sprowadzeni przez niego do klubu albo siedzą na ławce rezerwowych, albo nie dają odpowiedniej jakości na boisku. Z drugiej strony dostał wolną rękę w budowaniu struktur skautingowych. Nie jest jednak wykluczone, że za kilka miesięcy dyrektor sam opuści Raków bez większych sukcesów.
Za takowy na pewno uznane zostałoby sprowadzenie do klubu Ariela Mosóra. Szczególnieże szanse na ten ruch były całkiem duże. Jednak zamiast tego otoczenie zawodnika miało zadecydować o zakończeniu negocjacji i braku ruchu. Na razie nie ma pełnego potwierdzenia takich informacji, ale jest wielce prawdopodobne, że Mosór do Rakowa nie trafi, co potwierdzić miał jego ostatni występ w barwach Piasta z GKS-em Katowice. To kolejna niezbyt miła informacja, szczególnie że przed Rakowem ciężki wyjazd do Zabrza na starcie z Górnikiem.
(ptom)
13
ZAWODNIKÓW
w ciągu dwóch okienek transferowych zakontraktowano przy Limanowskiego. Poza Patrykiem Makuchem żaden z nich nie zdołał przebić się na stałe do pierwszego składu.