Sport

Dwunastu wspaniałych

Wicemistrzowie Polski lepsi od mistrzów Niemiec. Nie rzucał słów na wiatr Talant Dujszbajew, mówiąc, że jego podopieczni jadą do Magdeburga pokonać „Gladiatorów”.

Daniel Dujszebajew aż siedmiokrotnie znalazł wczoraj drogę do siatki. Fot. PressFocus

Do Niemiec jedziemy nie tylko po to, aby powalczyć, ale po dwa punkty – zapewniał przed meczem z mistrzami Niemiec, którzy w 2023 roku wygrali Ligę Mistrzów po finale właśnie z kielecką drużyną, trener Tałant Dujszebajew. Szkoleniowiec polskiej drużyny nie chciał otwarcie powiedzieć, że liczy na rewanż za tamto pełne kontrowersji spotkanie, ale jego podopieczni najpewniej właśnie w takich kategoriach traktowali czwartkowy mecz w Magdeburgu.

Faworytem byli jednak gospodarze. Podopieczni Benneta Wiegerta mieli w tabeli punkt więcej niż kielczanie, którzy przetrzebieni kontuzjami zjawili się w Niemczech w okrojonym, tylko 12-osobowym składzie.

Początek był wyrównany do stanu 9:9 w 14 minucie. Od tego momentu coraz lepiej funkcjonowała obrona kielczan, z tego brały się płynne akcje w ataku i przewaga gości z minuty na minutę wzrastała (9:12 w 18, 11:15 w 22). W końcówce były duże emocje, gdy na 60 sekund przed końcem Theo Monar powędrował na ławkę kar, a Inge Magnusson z siedmiu metrów zredukował straty Niemców. Do końca tej części meczu zostały 23 sekundy, gdy trener Dujszebajew rozrysował ostatnią akcję, którą jego syn Daniel zamienił na 19 bramkę. Magdeburska hala zamilkła, a trener Wiegert, kręcąc głową, szybko uciekł do szatni.

Druga połowa zaczęła się od bramki Moryty i do roboty zabrał się Sandro Mestrić, broniąc dwa rzuty karne – wcześniej z siedmiu metrów spudłował Surgiel. Kielecki bramkarz przebudził się w ostatnim momencie, bo do tej chwili miał tylko 11-procentową skuteczność, ale zmęczenie powoli dawało się we znaki wicemistrzom Polski (19:21 w 40). Coraz częściej spoglądali na zegar, brakowało precyzji w ataku, a sędziowie musieli korzystać z VAR-u, bo miejscowi zawodnicy często symulowali faule, próbując wymusić kary dla kielczan. Na kwadrans przed końcem Industria wciąż jednak prowadziła (23:21). 

Gdy przewaga stopniała do trafienia (23:24 w 50) o czas poprosił trener Dujszebajew. Po drugiej stronie nie wytrzymywał napięcia szkoleniowiec gospodarzy, mający już żółtą kartkę za protesty (24:26 w 55). Gdy Mestrić obronił rzut Philippa Webera, wydawało się, że nic już nie odbierze zwycięstwa kielczanom, ale końcówka była niesłychanie nerwowa. Trener Dujszebajew poprosił o minutową przerwę, a Nahi skutecznym rzutem przyklepał cenne zwycięstwo.

Zbigniew Cieńciała

SC Magdeburg – Industria Kielce 26:27 (15:19)

MAGDEBURG: Hernandez, Portner – Persson, Zehnder 3/2, Zechel, Kristjansson 6, Pettersson, Magnusson 7/2, Serradilla, Weber 3, Legergren 2, Mertens 1, Jensen 3, O'Sullivan 1. Damgaard, Bergendahl. Kary: 2 min. Trener Bennet WIEGERT.

INDUSTRIA: Walach, Mestrić – Olejniczak 3, Maqueda 1, Moryto 4/1, D. Dujszebajew 7, Surgiel, Gębala, Karalek 4, Rogulski, Monar 3, Nahi 5. Kary: 8 min. Trener Talant Dujszebajew.

Sędziowali: Andreu Marin i Ignacio Garcia (obaj Hiszpania). Widzów 6200.