Jak i w Madrycie, tak w Dortmundzie można spodziewać się zaciętej walki między Atletico i Borussią. Fot. Gustavo Valiente / Xinhua / PressFocus


Dwie twarze do wyboru

Zarówno Borussia, jak i Atletico mają realne szanse na awans do półfinału Champions League. Potencjalny zwycięzca musi jednak pokazać swoją lepszą wersję.


Jest takie oklepane powiedzonko o dwóch wilkach, które walczą w człowieku. Jeden jest zły, drugi dobry. Który wygrywa? Ten, którego się nakarmi. Podobnie ma się sprawa z drużynami, które dzisiaj wybiegną na murawę w Dortmundzie. Potrafią zachwycić i grać ładnie, ale potrafią też zamęczyć i prosić się o kłopoty. Karmienie dobrego wilka będzie więc miało wieczorem kluczowe znaczenie.


Sprawa otwarta

Przed tygodniem wydawało się, że z BVB nie będzie czego w Madrycie zbierać. Wysoki pressing Atletico połączony z ogromną intensywnością w doskoku, także na własnej połowie, powodowały, że niemrawa Borussia nie potrafiła nic zdziałać. Zasłużenie przegrywała do przerwy 0:2, ale w drugiej połowie Hiszpanie pokazali inne oblicze. Nagle to oni zaczęli popadać w marazm i niemrawość, w efekcie czego Niemcy zaczęli się rozpędzać. W 81 minucie bramkę kontaktową zdobył Sebastien Haller, a potem Atletico dwukrotnie było ratowane przez poprzeczkę. Dortmund nie zagrał wybitnej połówki, ale wyraźnie lepszą niż pierwszą. No i „Los Colchoneros” wręcz odwrotnie – obniżyli loty. Dlatego przed rewanżem w Westfalii sprawa awansu pozostaje otwarta.


Kłopoty mistrza Afryki

Atletico zdecydowanie gorzej gra w delegacji. W Lidze Mistrzów wygrało tylko 1 z 4 meczów, a również 7 z 8 ligowych porażek zaliczyło poza Madrytem. Borussia w LM jest u siebie niepokonana, choć z jej ligowym punktowaniem na Signal Iduna Park różnie bywa – zbyt często odzywa się ten zły wilk. Obie strony podejdą do rewanżu w niezłych humorach po ligowych zwycięstwach, choć gospodarze nie skorzystają ze wspomnianego Hallera, który jest kontuzjowany. – W trakcie wślizgu ponownie nabawił się problemów ze stopą, które dawały mu się we znaki w poprzednich miesiącach – powiedział trener Edin Terzić. Nie wiadomo, czy mistrz Afryki z Wybrzeżem Kości Słoniowej jeszcze w tym sezonie zagra. Kłopoty miał też Jadon Sancho, ale on będzie gotowy do gry. Z kolei po drugiej stronie – prócz nieobecnych od jakiegoś czasu Thomasa Lemara czy Memphisa Depaya – nie zagra Saul Niguez. 29-latek w pierwszym spotkaniu z BVB wszedł na boisko z ławki, a w ostatnim meczu La Liga z Gironą nabawił się kontuzji.


Nie ten gwizdek!

Co ciekawe, oba zespoły miały w weekend ekscesy związane z rzutami karnymi. Atletico akurat się upiekło, bo wydawało się, że będąca wyżej w tabeli Girona przy stanie 1:1 powinna otrzymać rzut karny. Finalnie „jedenastki” nie było, a ekipa Diego Simeona wygrała 4:2. Z kolei w Borussia-derby w Bundeslidze w konsternację wprowadził wszystkich strzał Marcela Sabitzera. Austriak wykorzystał swojego drugiego karnego w spotkaniu, kompletując hat trick, ale gdy piłka była już w siatce, sędzia pokazał, że jest na łączach z VAR-em. Analiza jeszcze trwała, w efekcie czego „jedenastka”... została anulowana, a gola nie było. Okazało się, że Sabitzer pospieszył się z oddaniem uderzenia, sugerując się jakimś gwizdkiem z trybun, podczas gdy arbiter w rzeczywistości wciąż nie dał mu zielonego światła do strzału. – Później się z tego śmialiśmy – nie miał żalu do sędziego reprezentant Austrii.


Piotr Tubacki



CZY WIESZ, ŻE…

Sebastien Haller z Borussii Dortmund strzelił w Lidze Mistrzów 12 goli w 13 występach. Tylko Erling Haaland potrzebował mniejszej liczby meczów (10) do osiągnięcia tej granicy. Haller zrównał się w tym osiągnięciu z Simone Inzaghim.



WTOREK, 16 KWIETNIA, GODZ. 21.00

BORUSSIA DORTMUND – ATLETICO MADRYT

Sędzia Slavko Vincić (Słowenia)

Pierwszy mecz 2:1 dla Atletico