Sport

Dwie różne połowy

Śląsk po wygranej nad Stalą Mielec wskoczył na miejsce dające bezpośredni awans do ekstraklasy, ale jeszcze nie wszystko we Wrocławiu działa tak, jak powinno.

Przemysław Banaszak (na pierwszym planie) zdaje sobie sprawę, że Śląsk ma jeszcze nad czym pracować. Fot. Gleb Soboliev/PressFocus

Jeśli ktoś obejrzał tylko pierwszą połowę starcia klubów, które jeszcze w poprzednim sezonie grały w ekstraklasie, mógł wysnuć wniosek, że jedni pewnie zmierzają do krajowej elity po zaledwie rocznej banicji, a drugim zdecydowanie bliżej jest do spadku w drugoligowe peryferia.

Śląsk od pierwszych minut nadawał ton rywalizacji i po niespełna pół godzinie prowadził 2:0, a mógł jeszcze wyżej. Wrocławianie prezentowali przyjemną dla oka piłkę, wymieniali mnóstwo podań i z wielką łatwością dochodzili do sytuacji strzeleckich. Bardzo dobrze w środku pola wyglądał Piotr Samiec-Talar.

Na ratunek Mamrot

Ireneusz Mamrot, który do Mielca został ściągnięty w roli ratownika dwa tygodnie wcześniej, zaczął pracę od porażki z Chrobrym (1:2) u siebie i zapewne zaczynał sobie zdawać sprawę, jak trudnym zadaniem może okazać się utrzymanie Stali. W pierwszej kolejności muszą w niej popracować nad koncentracją przy stałych fragmentach gry przeciwnika, bo to po nich Śląsk zdobył obie bramki.

Lewa noga z Bałkanów

Po pierwszej połowie nie było widać ani jednej przesłanki, aby Stal miała jeszcze wrócić do meczu. Na zapleczu ekstraklasy jednak już nie raz mogliśmy się przekonać, że typowe scenariusze to... te bardzo nietypowe. Tuż po przerwie mogło być po meczu po fatalnym błędzie Michała Matysa w bramce, ale w sukurs przyszli mu koledzy. Potem jednak niespodziewanie role się odwróciły. Stal uwierzyła w siebie, zaczęła atakować, a gdy w 70 minucie będący bez klubu i zakontraktowany kilka dni wcześniej Kristian Fucak zdobył prawdopodobnie gola kolejki, idealnie przymierzając lewą nogą sprzed pola karnego tuż przy słupku bramki Michała Szromnika, wrocławianie znaleźli się już w prawdziwych opałach. - Dał nam bardzo dużo jakości, nie chciałem go ściągać z boiska, ale mocno zaczęły już go łapać skurcze. Z każdym kolejnym meczem powinno być tylko lepiej - nowy nabytek prosto z Chorwacji chwalił po meczu Ireneusz Mamrot.

Dźwignąć się mentalnie

Hubert Matynia chwilę później był bardzo blisko wyrównania, a w końcowym rozrachunku to Stal oddała więcej strzałów od Śląska (15:11 w niecelnych oraz 6:4 w celnych). - Mentalnie się trochę dźwignęliśmy. Nie chcę na to zwalać winy, ale mamy trochę niefart. Z perspektywy ławki miałem poczucie, że możemy straty odrobić i przekonałem o tym zawodników w przerwie. Widzę, jak ten zespół pracuje na treningu i jestem zadowolony z pracy, jaką wykonujemy. Siłą rzeczy w końcu zaczniemy punktować - dodawał szkoleniowiec mielczan, który ma poczucie, że jego drużyna potrzebuje jednej wygranej w dobrym stylu, aby odmienić morale. Najbliższa okazja w starciu z Miedzią Legnica, w której Mamrot spędził niespełna rok jako trener i rozstał się w nie najlepszych okolicznościach w marcu tego roku.

Śląsk, biorąc pod uwagę całe spotkanie, nie zachwycił, ale właśnie tak przepchnięte wygrane mogą dać upragniony awans. - Pierwsza połowa na plus, dobrze się w niej czuliśmy. W drugiej było naprawdę trudno utrzymać się nam przy piłce i możemy się tylko cieszyć, że dla Stali nie wpadło coś więcej. Na pewno mamy co poprawiać - mówił po meczu strzelec pierwszej bramki Przemysław Banaszak. W sobotę Śląsk zagra z będącym w strefie spadkowej Górnikiem Łęczna.

Mariusz Rajek

OCENA MECZU⭐ ⭐ ⭐ ⭐

◼ Śląsk Wrocław - Stal Mielec 2:1 (2:0)

1:0 - Banaszak, 17 min (karny), 2:0 - Szota, 29 min, 2:1 - Fucak, 70 min

ŚLĄSK: Szromnik - Rosiak, Szota, Malec, Llinares - Sokołowski (83. Matsenko), Jezierski (46. Yriarte) - Kozak (68. Marjanac), Samiec-Talar (76. Halimi), Szarabura (83. Klimek) - Banaszak. Trener Ante SIMUNDŻA.

STAL: Matys - Diez, Puerto, Senger, Kavcić (68. Bukowski) - Domański, Wlazło - Szeliga (61. Matynia), Losada (76. Pisek), Kruszelnicki - Fucak (76. Odolak). Trener Ireneusz MAMROT.

Sędziował Marcin Kochanek (Opole). Widzów 14668. Żółte kartki: Llinares, Kozak - Kruszelnicki, Wlazło.