Sport

Dwa znaki zapytania

W Chorzowie starano się zbudować kadrę odpowiednio zbalansowaną pod względem ilościowym. Jak to się udało?

Pauza kartkowa Andreja Lukicia (z prawej) wprowadziła w szeregach Ruchu pewne zamieszanie. Fot. Artur Kraszewski/Press Focus

RUCH CHORZÓW

Na razie jest za wcześnie, aby oceniać letnie ruchy transferowe „Niebieskich” pod kątem jakościowym. Ogólna, wstępna ocena składu „na papierze” każe sytuować Ruch w górze tabeli, ale podobny potencjał ma kilka innych ekip. Wciąż jednak nie wiadomo, na jaką grę będzie się decydował trener Dawid Szulczek. W swoim debiucie z Górnikiem Łęczna zaproponował zespołowi kilka pomysłów.

Oskrzydlająca sprawa

Oczywiście kluczową kwestią jest ta, czy chorzowianie będą preferować grę z czterema obrońcami (tak zaczęli z Łęczną), czy z trzema (tak grali cały rok 2024). Jeszcze kilka tygodni temu wątpliwości budziła obsada szeroko pojętych boków. Na prawe wahadło w kadrze był tylko Martin Konczkowski, na lewe – Łukasz Moneta i młody Szymon Karasiński. Obecnie w zespole jest na tych pozycjach wręcz nadmiar opcji. Z „Konczim” rywalizować mogą Mo Mezghrani i Filip Borowski, czyli ludzie z polecenia Szulczka, zaś na lewą flankę doszedł Wojciech Łaski. A to tylko teoria – bo w praktyce zarówno Mezghrani, jak i Łaski mogą występować na obu stronach. Dodatkowo obaj ci gracze, a także Moneta, nie mają problemu, by występować jako nominalni skrzydłowi, nie powinni mieć też kłopotu z przestawieniem się na rolę bocznych obrońców w czwórce. Tak więc w sensie personalnym, liczbowym, boki Ruch zdaje się mieć obsadzone odpowiednio. Do tego przecież dochodzi jeszcze wracający po kontuzji Miłosz Kozak, który jest typowym skrzydłowym.

Także środek pola został odpowiednio poszerzony. Ruch ma defensywnego Denisa Venturę, „ósemkę” Mateusza Szwocha oraz „dziesiątkę” Filipa Starzyńskiego. W obwodzie jest jeszcze Nono, a ciągle w etapie rehabilitacji pozostaje kapitan Patryk Sikora. Poza tym w zespole jest grono dość uniwersalnych ofensywnych pomocników, mogących także grać nieco niżej – Bartłomiej Barański i wspomniany Myszor – albo wyżej, jak Mateusz Chmarek. Gdzie w takim razie pojawiają się znaki zapytania w przypadku Ruchu? Na środku obrony i na szpicy.

Może kogoś zabraknąć

Chorzowianie mają w kadrze środkowych defensorów. Ostatnie przejście na formację z czterema obrońcami (a więc dwoma środkowymi) było częściowo spowodowane faktem zawieszenia za kartki Andreja Lukicia, a więc znacznym ograniczeniem pola manewru. Jeśli „Niebiescy” będą chcieli grać właśnie na czterech z tyłu – to powinno wystarczyć. Jeśli na trzech – niekoniecznie. Chyba że trener Szulczek na poważnie będzie tam brał alternatywną kandydaturę Martina Konczkowskiego. „Konczi” sam jednak przyznaje, że woli grać jako boczny obrońca.

Co do ataku - indywidualności takie jak Daniel Szczepan i Soma Novothny dają ogromną jakość jak na warunki pierwszoligowe. Jeśli Ruch będzie grał na jednego napastnika, taka obsada powinna wystarczyć. Pytanie jednak, czy nie będzie szkoda sadzać któregoś z nich na ławkę (choć Węgier jest w słabej formie), no i czy ten posadzony... pogodzi się z tą rolą. Jeśli – jak z Łęczną – w ataku wybiegną dwie „dziewiątki”, pojawi się taki problem, że na ławce nie będzie trzeciego snajpera, do odciążenia. Może tam wystąpić wspomniany Chmarek, ale jak na razie młodzieżowiec nie udowodnił swojej jakości.

Piotr Tubacki

23 PIŁKARZY

z pola na 10 pozycji ma do dyspozycji trener Dawid Szulczek, wliczając w to kontuzjowanego Patryka Sikorę czy odgrywających marginalne role Kamila Lipińskiego i Ksawerego Kwiatkowskiego.