Sport

Dwa polskie krążki?

Wiele wskazuje na to, że dzięki wspinaczce dziś Polska w końcu będzie cieszyła się ze złotego medalu.

Czy Aleksandra Mirosław po raz trzeci w Paryżu pobije rekord świata? Fot. PAP / Adam Warżawa

 WSPINACZKA 

W poniedziałek Aleksandra Mirosław potwierdziła, że jest w wyśmienitej formie. Już w preeliminacjach dwukrotnie pobiła swój rekord świata. Najpierw wspięła się na szczyt drogi w czasie 6,21, a chwilę później wykręciła 6,06! Później, w eliminacjach do fazy finałowej, pewnie pokonała swoją rywalkę Aniye Holder z RPA, po raz kolejny oszałamiając świat czasem 6,10. Drugi najlepszy wynik uzyskała Amerykanka Emma Hunt, która straciła do Polki prawie 0,3 sekundy.

Zawodniczka z Lublina jest więc bardzo blisko olimpijskiego złota. Jeśli tylko utrzyma formę z poniedziałku, to dziś po południu stanie na najwyższym stopniu podium. Już trzy lata temu na igrzyskach w Tokio potwierdziła, że w swojej dziedzinie jest najlepsza. Wtedy złota nie udało się zdobyć z uwagi na połączenie dyscyplin wspinaczkowych (bouldering, wspinaczka z liną i na czas) w trójbój. Mirosław bezproblemowo i z dużym zapasem czasowym pokonała konkurentki w sprincie, ale w pozostałych rywalizacjach zabrakło jej punktów do tego, żeby wejść na podium. Ostatecznie dzięki świetnemu rezultatowi we wspinaczce na czas zajęła czwarte miejsce.

Przyszedł więc czas na rewanż. Zawodniczka doczekała się igrzysk, w których wspinaczka na czas, zupełnie inna od boulderingu czy wspinaczki z liną, została uznana za osobną konkurencję i należy za nią przyznać osobne medale. 30-letnia Polka udowodniła swoimi pierwszymi startami w stolicy Francji, że jest faworytką do zdobycia złotego medalu, a może także do zejścia poniżej magicznej granicy 6 sekund, która jeszcze tak niedawno wydawała się nie do pobicia w kobiecej wspinaczce. Czy tak się stanie? - Może. Ola Mirosław ma trochę inne wyzwanie, bo musi rywalizować przede wszystkim z innymi zawodniczkami. Uważam jednak, że jest to możliwe. Jak nie w tym roku, to w następnym – powiedziała Natalia Kałucka, liderka światowego rankingu we wspinaczce na czas, która na igrzyska się nie dostała, bo każdy kraj mógł wysłać do Paryża tylko dwie reprezentantki.

Natalia Kałucka jest siostrą bliźniaczką innej polskiej zawodniczki, która bierze udział w olimpijskich zmaganiach wspinaczkowych. Aleksandra Kałucka w poniedziałkowej sesji eliminacyjnej także pewnie zapewniła sobie awans do fazy finałowej, uzyskując szósty najlepszy czas (6,65). Warto jednak zaznaczyć, że w rundzie preeliminacyjnej 22-latka potrafiła wbiec na szczyt drogi w czasie 6,38. Jest więc jedną z kandydatek do tego, żeby zająć miejsce na podium. Czy więc doczekamy się dwóch medali we wspinaczce na czas? - Nie chcę nakładaćna nikogo presji, ale moja intuicja mówi mi, że będzie bardzo dobrze. Bardzo bym chciała dwa medale, zresztą każdy by chciał. Jest to absolutnie możliwe, potrzeba tylko trochę szczęścia, dobrego przygotowania mentalnego, fizycznego i da się to zrobić – zapewniła Natalia Kałucka. Już dziś przekonamy się, czy jej przeczucia okażą się trafne.

Kacper Janoszka