Dwa obozy
Trudno człowieka tak doświadczonego i mającego rozliczne kontakty usunąć w cień – skomentował wybory prezesa PZKosz. Ludwik Miętta-Mikołłajewicz.
Bachański to bardzo doświadczony działacz. Koszykarską centralę zna od podszewki. Pracuje w niej od 1993 roku, najpierw jako stażysta. Obecna kadencja jest jego już trzecią. Po raz pierwszy prezesem PZKosz. został w 2011 roku, pokonując w wyborach dotychczasowego szefa Romana Ludwiczuka. Prezesem był przez dwie kadencje, ustępując Radosławowi Piesiewiczowi, przy którym pełnił funkcję wiceprezesa.
I właśnie na doświadczenie oraz znajomość realiów zwrócił uwagę Ludwik Miętta-Mikołajewicz, przed laty znakomity zawodnik, trener i działacz. Z kobiecą reprezentacją Polski zdobył dwa tytuły wicemistrza Europy (1980 i 1981). „Zakończył się Walny Zjazd Polskiego Związku Koszykówki. Delegaci i Delegatki dokonali wyboru prezesa Związku na najbliższe cztery lata. Został nim, jak można było przewidzieć, Grzegorz Bachański. Głosujący wykazali dojrzałość i docenili jego głębokie zakorzenienie w polskiej koszykówce oraz obycie na arenie międzynarodowej. Ktoś zapewne powie, że to nic nowego, że wraca stare. Myślę, że to błędne rozumowanie. Trudno człowieka tak doświadczonego i mającego rozliczne kontakty usunąć w cień” - napisał w mediach społecznościowych.
Miętta-Mikołajewicz wskazał też, czym powinien zająć się w pierwszej kolejności nowy prezes i jego ekipa. „Nowy zarząd, do którego powiew świeżości winny wnieść trzy preferowane przeze mnie panie – Elżbieta Nowak, Dorota Gburczyk-Sikora i Katarzyna Ziobro, powinien w krótkim okresie opracować plan poprawy promocji koszykówki od jej najwyższego szczebla po dzieci i młodzież. Poprawy wymaga wiele dziedzin, zaczynając od szkolenia, a na marketingu kończąc. Udział trzech pań w zarządzie (po raz pierwszy w historii) daje nadzieję, że koszykówka żeńska nie będzie spychana na margines” – dodał.
Bachański już na starcie ma jednak sporą opozycję. Największym jego oponentem jest Marcin Gortat. Były zawodników klubów NBA już od dłuższego czasu znajduje się na wojennej ścieżce z byłym i obecnym szefem polskiej koszykówki.
– Polski Związek Koszykówki jest bardzo mocno zabetonowany. Po części jest to wina pana Bachańskiego z panem Pałusem (Markiem, byłym prezesem PZKosz. – przyp. red.), którzy bardzo mocno sterują wyborami przez ostatnie 12 lat. Wszystkie opowieści prezesa Bachańskiego, że znajdą się politycy, którzy pomogą polską koszykówkę postawić na nogi... Słyszeliśmy to przez ostatnie lata, słyszeliśmy wszystkie obietnice pana Bachańskiego i jedyne, co się zmieniało, to tylko konto bankowe pana Bachańskiego, wszystkich działaczy dookoła, a nic się w polskiej koszykówce nie działo – grzmiał w wywiadzie na łamach sport.tvp.pl Marcin Gortat.
Złudzeń nie ma też Adam Waczyński, kapitan reprezentacji Polski, która wywalczyła ósme miejsce w mistrzostwach świata w 2019 roku, a następnie po konflikcie z Piesiewiczem został z niej usunięty. „Dramat... wielkie gratulacje Filip Kenig za próbę” - napisał na platformie X aktualny zawodnik hiszpańskiego BAXI Manresa.
Dobrego zdania o nowym-starym prezesie nie ma też Mirosław Noculak, były trener, a obecnie komentator telewizyjny. Jeszcze przed wyborami zareagował długim, emocjonalnym wpisem na wywiad Bachańskiego w TVP Info, w którym ten tłumaczył, że przez dwie pierwsze kadencje na fotelu szefa PZKosz. skupił się na postawieniu związku na nogi. „Miałem nie zabierać głosu w sprawie wyborów w PZKosz” – rozpoczął swój wpis Noculak. „Całą operacją oddłużania Związku zajął się pański dzisiejszy konkurent, Pan Jacek Jakubowski, wówczas sekretarz generalny, czyli dyrektor federacji. To on negocjował i układał się z wierzycielami i komornikami. Wprowadził konsekwentną dyscyplinę finansową. Wiem o tym doskonale, bo byłem w tym czasie dyrektorem sportowym PZKosz. Kiedy przedstawiałem kosztorys wydatków na szkolenie reprezentantów, Jakubowski 10 razy oglądał każdą złotówkę przez lupę, zanim wyraził zgodę”.
„Doskonale wiemy, że dotacje z MSiT to za mało, żeby z rozmachem rozwijać koszykówkę tak, jak napisał w swoim programie wyborczym Grzegorz Bachański. Owszem, znalazł rozwiązanie. Wyłuskał skądś Radosława Piesiewicza, człowieka poprzedniej władzy, czyli PiS-u. Ten przy każdej okazji temu zaprzecza, choć doskonale wiemy, jak jest. Nagle zaczęły płynąć strumieniem pieniądze ze spółek skarbu państwa, bo to były decyzje polityczne, a nie merytoryczne! Klasyczny układ w demokracji przedstawicielskiej – zwycięzca bierze wszystko!” – podsumował Noculak.
(mic)