Dwa mecze, dziewięć goli

ELIMINACJE MŚ

Z uwagi na wojnę Izraela z Palestyną reprezentacja Ran Bena Shimona rozgrywa mecze w roli gospodarza na neutralnym terenie. W marcu Izrael grał najpierw z Estonią, z którą wygrał 2:1, a wczoraj rywalizował przeciwko Norwegii. Oba spotkania odbyły się na stadionie w węgierskim Debreczynie, przy dość małej frekwencji.

Choć izraelscy piłkarze mogli poczuć się pewnie po zwycięstwie na starcie kwalifikacji do mundialu, to przed meczem z Norwegią byli jednak skazywani na porażkę. Wszystko przez sposób, w jaki Skandynawowie poradzili sobie kilka dni wcześniej z Mołdawią. Ekipa Stale Solbakkena wygrała 5:0, całkowicie dominując słabszych rywali. Izrael z góry był więc na straconej pozycji. To jednak nie oznacza, że „gospodarze” oddali mecz bez walki.

Co prawda Izraelczycy pierwsi stracili bramkę, przez co po 45 minutach przegrywali 0:1. Ładne podanie Martina Odegaarda wykorzystał David Moeller Wolfe, który delikatnym uderzeniem pokonał bramkarza. Stracony w 39 minucie gol sprawił, że izraelska kadra ruszyła do ataku po zmianie stron. Była na tyle zmotywowana, że zdołała doprowadzić do wyrównania w 55 minucie. Mohammed Abu Fani, który na co dzień gra w Ferencvarosie (nie miał daleko na zgrupowanie reprezentacji), strzelił z dystansu. Piłka po drodze do bramki odbiła się jeszcze od norweskiego obrońcy – co zmyliło bramkarza – i wpadła do siatki. Wówczas zespół z Bliskiego Wschodu pokazał, że chce walczyć. Jego zapał został jednak błyskawicznie zduszony.

Zaledwie cztery minuty po strzeleniu wyrównującej bramki pokazał się Alexander Sorloth. Napastnik Atletico, który w tym sezonie zdobył 11 goli w lidze hiszpańskiej, zdobył gola po kolejnej asyście Odegaarda. Jakby tego było mało, chwilę później obrona z Izraela popełniła fatalny błąd w kryciu, który skutkował z kolei trafieniem stopera Kristoffera Ajera. Pod koniec meczu na listę strzelców wpisał się Erling Haaland, a w doliczonym czasie rozmiary porażki delikatnie zmniejszył Dor Turgeman. Nie zmienia to faktu, że Norwegowie strzelili we wtorek cztery gole, dzięki czemu po dwóch meczach mogą cieszyć się bilansem bramkowym 9:2.

To dość ciekawe, że reprezentację Norwegii często zdarza się nam oceniać, skupiając się głównie na grze Haalanda, wybitnego napastnika Manchesteru City. Oczywiście w kadrze zespołu znajdują się też inni zawodnicy z najlepszych drużyn na świecie (wspomniani Odegaard i Sorloth), ale te indywidualności, ze snajperem „The Citizens” włącznie, nie mają... tak dużego znaczenia jak można by się spodziewać! Haaland w starciu z Izrealem oczywiście zdobył gola, ale nie był to jego wybitny mecz. Norwegia w pełni kontrolowałaby wydarzenia boiskowe nawet bez niego. Nie potrzebowała go w roli zbawiciela. Zespół Stale Solbakkena potrafi bowiem ze sobą współpracować -niezależnie od tego, czy błyszczy Odegaard, Sorloth, Haaland czy może mniej znany Patrick Berg, który gra w Bodo/Glimt.

Kacper Janoszka

Grupa I

0:1 – Peetson (19), 0:2 – Sappinen (30), 1:2 – Nicolaescu (67), 1:3 – Kait (70), 2:3 – Caimacov (90+1)

0:1 – Wolfe (39), 1:1 – Abu Fani (55), 1:2 – Sorloth (59), 1:3 – Ajer (65), 1:4 – Haaland (83), 2:4 – Turgeman (90+3)

1 – awans, 2 - baraż

Grupa J

0:1 – Samorodov (42), 0:2 – Marochkin (45)

1:0 – Miovski (90+1), 1:1 – Brooks (90+6)

1 – awans, 2 - baraż

Grupa L

0:1 – Cerny (21), 0:2 – Schick (50), 0:3 – Sulc (72), 0:4 – Kliment (90+5)

1:0 – Kuc (90+6)

1 – awans, 2 - baraż