Dwa hat tricki z rzędu
Patryk Gembicki w ciągu tygodnia wdrapał się na szczyt snajperskiej drabinki.
Do 19 października strzelecki dorobek Patryka Gembickiego nie był imponujący. Grający asystent trenera w Rozwoju Katowice po 13. kolejce 4. ligi śląskiej miał 5 trafień z potyczek. W dodatku po meczu Gwarkiem Ornontowice - rozegranym 6 września - wypadł z gry z powodu urazu, a gdy wrócił do składu 2 października, zaliczył trzy kolejne mecze bez gola. Ale to już historia. Napastnik katowiczan najpierw błysnął w Siewierzu, wyciągając hat trickiem swój zespół ze stanu 0:3 i był „ojcem” zwycięstwa 5:3 Rozwoju z Przemszą. A tydzień później strzelił wszystkie gole w wygranym 3:2 starciu z Victorią Częstochowa.
Z uśmiechem i determinacją
- Do każdego meczu podchodzimy tak samo - mówi autor 11 goli w tym sezonie. - Przede wszystkim wychodzimy na boisko z uśmiechem, ale też z ogromną determinacją, żeby zdobyć 3 punkty. Kolejny raz pokazaliśmy charakter i myślę, że każdy z nas będzie szedł tą drogą dalej. Jak to młodzi ludzie, nie lubimy nudnego życia, więc fundujemy sobie rollercoastery (śmiech). Oczywiście szkoda straconych bramek, ale chwała nam, że potrafimy stwarzać sytuacje bramkowe i strzelać gole dające zwycięstwa, które nas naprawdę cieszą. Cały zespół idzie do przodu i cieszymy się zarówno z tego, że asysty zalicza Dominik Całka, młody zawodnik, bardzo fajny lewy wahadłowy, który niedawno wszedł do drużyny i super się rozwija, ale także z tego, że po kontuzji wrócił do bramki Bartek Golik, czyli nasz doświadczony kapitan. Najważniejsze, że wszyscy są zdrowi.
Blisko z Milikiem
A skoro już mowa o zdrowiu, to można dodać, że dwa hat tricki z rzędu najlepiej świadczą o tym, że 23-letni Patryk Gembicki jest w pełni sił, a to znaczy, że na 11 trafieniach w rundzie nie ma zamiaru poprzestać. Tym bardziej, że Rozwój ma już serię 9 spotkań bez porażki, a z dwoma pucharowymi zwycięstwami passa współlidera IV ligi wynosi już 11 potyczek. - Jestem ambitną osobą. Chciałbym strzelać jak najwięcej i grać jak najwyżej - dodaje piłkarz, który 19 maja 2018 roku zadebiutował w drugoligowym wówczas Rozwoju, wchodząc na boisko w meczu ze Zniczem Pruszków. - Nie myślę jednak o tym co będzie w przyszłości, tylko skupiam się na robocie, która jest do wykonania tu i teraz. Pracuję w ciszy i zobaczymy co będzie. Oglądam i podglądam wielu napastników, ale zawsze blisko byłem z Arkiem Milikiem, wychowankiem naszego klubu. Często oglądam jego mecze, jego zachowania i jego sposób poruszania się po boisku. Mamy kontakt telefoniczny, bo znamy się od dziecka. Ale to tak, że mam jednego idola. Staram się czerpać to co najlepsze od wszystkich i dokładać też coś od siebie.
5 goli w pamięci
- Ostatnie hat tricki cieszą, bo niecodziennie się strzela trzy gole, a ostatnio po chorobie, która mnie wybiła z rytmu, miałem trzy mecze bez trafienia. Zespół, który jest najważniejszy, zdobywał bramki i punkty, więc cieszę się, że wróciłem i mu pomagam. Oczywiście osobiste osiągnięcia też dają satysfakcję i taki wyczyn jak 5 goli w meczu ze Śląskiem Świętochłowice wygranym 9:0 wiosną 2022 roku zostaje w pamięci na długo i stanowi motywację. Ciężko będzie powtórzyć tamten wyczyn, ale kto wie... Naszą drużynę stać naprawdę na dużo. Ważne, że wygrywamy i nawet gdy rywale wychodzą na prowadzenie, potrafimy odwrócić losy spotkania, czego rok czy dwa lata temu nie potrafiliśmy robić. To szwankowało i po golach dla rywali czuliśmy się stłamszeni, a teraz po stracie gola z jeszcze większą energią idziemy do przodu i za to odbieramy nagrodę - zakończył Patryk Gembicki.
Jerzy Dusik