Sport

Duży kredyt zaufania

Dlaczego Thomas Thurnbichler zabiera do USA tych samych zawodników co startowali w Willingen, choć ci mocno zawiedli?

Paweł Wąsek ostatnio nie ma powodów do zadowolenia. Fot. PAP/EPA

Do tej pory, jeżeli komuś kiepsko poszło w konkursach, to zazwyczaj był przez trenera Thomasa Thurnbichlera wymieniany na innego zawodnika. Tak było w przypadku Macieja Kota, Dawida Kubackiego, Piotra Żyły i Kamila Stocha. Można się było więc spodziewać kolejnej roszady po rywalizacji w Willingen, gdzie Polakom poszło po prostu słabo. Tylko dwóch - Kubacki i Paweł Wąsek – punktowali w obu konkursach indywidualnych, ale na miejscach dość odległych, bo najlepsze to były 14. i 19. Fatalnie wypadł Aleksander Zniszczoł, który w obu odpadał po pierwszej serii, niewiele lepiej wypadli Żyła i Jakub Wolny. Jednak austriacki szkoleniowiec już w sobotę poinformował, że do Lake Placid poleci ta sama piątka skoczków. Skąd tak duży kredyt zaufania do nich? Podobno zdecydowały o tym względy logistyczne, podróż do USA wymagała bowiem wcześniejszej rezerwacji biletów. W polskiej reprezentacji znalazły się też cztery Polki: Pola Bełtowska, Nicole Konderla, Natalia Słowik i Anna Twardosz.

Przypomnijmy, że amerykańskie konkursy będą przedostatnimi przed mistrzostwami świata w Trondheim, ostatnie odbędą się w następny weekend w Sapporo. Co ciekawe, w Japonii nie będzie Thurnbichlera. Nie ma jednak w tym żadnych podtekstów, było to ustalone już wcześniej, bowiem Austriak źle znosi dalekie podróże w tamtym kierunku. Tak samo zrobił już w ubiegłym roku. Zastąpi go Wojciech Topór, prowadzący kadrę B.

Nie ma zmian w drużynie, która wystąpi w Lake Placid, ale będą na pewno w Sapporo. Wystąpi tam bowiem Kamil Stoch, który ma teraz przerwę na treningi. Czy może być jeszcze jakaś zmiana? Być może szansę dostanie Maciej Kot, skaczący ostatnio w Pucharze Kontynentalnym. Z niezłymi wynikami, bo po rocznej przerwie stanął na trzecim stopniu podium w Lillehammer, a wcześniej prawie zawsze był w pierwszej dziesiątce.

I praktycznie to jest cały wybór dla naszych trenerów, którzy w tym sezonie - poza konkursami w Wiśle, gdzie startowała liczniejsza, tak zwana grupa krajowa - w Pucharze Świata korzystali tylko z tej siódemki zawodników. Pozostali członkowie kadr A i B nie dali w tym sezonie żadnych powodów, żeby dać im szansę. Analizując dotychczasowe wyniki trzeba stwierdzić, że pewnymi miejsca w zespole, który uda się na MŚ w Trondheim, są tylko Paweł Wąsek, najwyżej sklasyfikowany z Polaków w Pucharze Świata, oraz Dawid Kubacki, któremu pomogła przerwa od startów i prezentuje obecnie stabilną formę. Kto obok nich uda się do Norwegii za trzy tygodnie? Czy trener Thurnbichler ze swoim sztabem znajdzie właściwą odpowiedź? Dodajmy, że według niego to właśnie mistrzostwa świata w Trondheim są główną imprezą dla jego podopiecznych. Przed sezonem jako cel stawiał zdobycie przynajmniej jednego medalu. Jeżeli go nie zrealizuje, to wielce możliwe, że straci posadę, bo jego kontrakt kończy się w tym roku.

(awa)

Niemcy też mają problem

W tym sezonie w Pucharze Świata dominują Austriacy, których liderem jest niesamowity 22-letni Daniel Tschofenig. W klasyfikacji generalnej za nim są jego koledzy - Jan Hoerl i Stefan Kraft. Próbują podjąć z nimi walkę Norwegowie, a raczej tylko Johann Andre Forfang, i Słoweńcy - Anże Laniszek i Timi Zajc. Zaskakuje słaba forma Niemców. Ich trener Stefan Horngacher po kiepskich wynikach w Willingen postanowił, że do Lake Placid nie poleci Pius Paschke. A przecież miał kapitalny początek sezonu - wygrał w Lillehammer, Ruce, Wiśle i Titisee-Neustadt. Nagle jego forma zaczęła spadać, a zaczęło się na Turnieju Czterech Skoczni, który miał wygrać jako pierwszy Niemiec po ponad 20 latach. W ostatnich pięciu konkursach tylko raz znalazł się w czołowej „20”!

Jego koledzy też nie imponują i Niemcy mocno obawiają się o swoje wyniki w mistrzostwach świata.

(a)