Sport

Duże pole manewru

Drużyna Roberta Kolendowicza wciąż czeka na zwycięstwo w meczu wyjazdowym.

Trener Pogoni Robert Kolendowicz liczy, że jego zespół w końcu wróci z kompletem punktów z meczu wyjazdowego. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

POGOŃ SZCZECIN

W sobotnim meczu z Cracovią trener „Dumy Pomorza” Robert Kolendowicz przy ustalaniu składu nie będzie mógł uwzględnić wszystkich zawodników figurujących w kadrze pierwszego zespołu. Wprawdzie po kartkowej pauzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego „Portowców” jest już austriacki obrońca Benedikt Zech, ale z kontuzjami wciąż zmagają się Mariusz Malec, Danijel Lonczar i Marcel Wędrychowski. Mamy nowego zawodnika, środkowego obrońcę, który z nami trenuje od kilku dni – powiedział przed wyprawą do Krakowa trener „Portowców”, Robert Kolendowicz. – Jeżeli chodzi o kontuzjowanych Mariusza Malca, Danijela Lonczara i Marcela Wędrychowskiego wiele się nie zmieniło. Pracują mocno, aby wrócić do zespołu, są coraz bliżej, ale na pewno nie będę mógł z nich jeszcze skorzystać. Marcel w środę przeszedł badanie urządzeniem Biodex, sprawdzaliśmy jego siłę mięśniową. Ciągle dysproporcja pomiędzy jedną, a drugą nogą jest u niego zbyt duża. Chcemy mieć pewność, że w momencie, gdy wróci do zespołu, już w nim pozostanie. Chcemy go do tego maksymalnie przygotować. W przypadku Mariusza i Danijela temat jest bardziej odległy. W meczach z Cracovią i Legią na pewno nie będę mógł z nich skorzystać. Monitorujemy ich sytuację i mam nadzieję, że po najbliższych meczach będę mógł powiedzieć więcej.

Kilka opcji

Nowym obrońcą, o którym wspomniał trener Kolendowicz, jest 20-letni Grek, Dimitrios Keramitsis. – Pod względem fizycznym i motorycznym jest gotowy do gry – zapewnił szkoleniowiec Granatowo-bordowych. - Miał rozbrat z treningiem drużynowym, ale w ten weekend zagra na pewno. Podejmiemy jeszcze decyzję, czy zagra w Krakowie, czy w meczu drugiego zespołu. Przerwa u niego była długa, ale widać, że mocno pracował indywidualnie. Myślę, że będzie lepszy z każdym treningiem. Trudno mówić o hierarchii w środku obrony, skoro z konieczności wywracamy ją co mecz. Opcji mam dużo, czasem nieoczywistych, ale jestem z nich zadowolony, bo mam w czym wybierać. Linus Wahlqvist zagrał bardzo dobrze na środku obrony ze Śląskiem. Pokazał się bardzo dobrze w momentach z piłką i bez piłki. Tak samo jak na środku obrony, tak na bokach decyzja zapadnie w piątek. Jesteśmy gotowi na różne rozwiązania.

Uwaga na pressing

Każdego przeciwnika mocno analizujemy, bo chcemy wygrywać mecze – kontynuował Robert Kolendowicz. – Tak samo Cracovię. To zespół, który chce przeprowadzać atak. Zwykle grają systemem 3-5-2, mocno pressują i są intensywni w momentach bez piłki. Momentami są w tym dość skuteczni. Mecz z Radomiakiem pokazał jednak, że są różne sposoby, dzięki którym można z tego pressingu wyjść. Dobrze też kryją indywidualnie. Są niezwykle groźni przy stałych fragmentach, przy rzutach rożnych i długich autach. Dwójka napastników jest skuteczna przy atakowaniu przestrzeni, szczególnie Kallman. Będziemy starali się te momenty zneutralizować. Pozycja w tabeli pokazuje, że Cracovia jest mocna. W wielu meczach była dobrze zorganizowana. Wydaje mi się, że momenty, które Cracovia wybiera do skoku pressingowego, są bardzo dobre. Są jednak również momenty, gdy można z tego pressingu uciec. Będziemy chcieli dłużej niż Cracovia utrzymywać się przy piłce. Takie chwile, gdy uda nam się zdobyć piłkę i zepchnąć rywala do defensywy, będą kluczowe.

Pięta achillesowa

W bieżących rozgrywkach ligowych Pogoń zdobyła tylko jeden punt w trzech potyczkach wyjazdowych (porażki z Lechem Poznań i Górnikiem Zabrze oraz remis z Zagłębiem Lubin). – To nie jest kwestia przemotywowania, mój zespół zawsze chce mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść – zapewnia szkoleniowiec „Dumy Pomorza”. – Czasem nasz plan na mecz być może nie jest na tyle dobry, aby przeciwstawić się przeciwnikowi. Staram się spoglądać w przód i wierzę, że z wyjazdu do Krakowa możemy wrócić z punktami. Widzę wiele elementów w grze, które poprawiliśmy i myślę, że w spotkaniu w Krakowie będziemy w stanie przenieść je na boisko.

Bogdan Nather