Duński dynamit znów eksplodował
Niespodzianki nie było, bo być nie mogło. Prowadzona przez Nikolaja Jacobsena drużyna pokonała Chorwację i po raz czwarty z rzędu sięgnęła po złoto.
Hegemonia tych panów pewnie długo się nie skończy... Fot. PAP/EPA
Jako zawodnik i jako człowiek nie mogę oczekiwać więcej - powiedział dzień przed finałem mistrzostw świata lider Duńczyków, Mathias Gidsel. - Jestem naprawdę dumny z tego, jak gramy w każdym meczu, jak go kontrolujemy, jak się wspieramy. Nawet, gdy mamy trudne okresy - co jest całkowicie normalne - nawet, gdy jesteśmy dobrą drużyną - dodawał prawy rozgrywający, który... miał wątpliwości, że wraz z kolegami sięgnie po złoty medal.
Trzy razy S
Dość szybko jednak zostały one rozwiane, bo obrońcy tytułu po w miarę spokojnym początku narzucili piekielnie mocne tempo i każdą akcję przeprowadzali tak, jakby była ostatnią. Szybkość, spryt, skuteczność - to tylko niektóre elementy handballowego rzemiosła, którymi imponowali Duńczycy. Można by się zastanowić, jak potoczyłby się mecz o złoto, gdyby został rozegrany w Zagrzebiu. Na własnym terenie Chorwaci przecież zachwycali i z pomocą pełnych trybun w czwartkowym półfinale odprawili Francuzów. Wczoraj w Oslo przeważali kibice z Danii, oklaskując świetną defensywę, kapitalne interwencje Emila Nielsena oraz koncert w ofensywie. Po 16 minutach było 6:4 dla Duńczyków, ale u ich rywali rozkręcał się Ivan Martinović, który trzymał swój zespół pod tlenem. Kulminacyjny moment miał miejsce w 21 minucie, kiedy wysunięty Marko Mamić bezpardonowo zaatakował Rasmusa Lauge Schmidta, uderzając go w twarz. Gdy sędziowie pokazywali mu czerwoną kartkę, nawet nie protestował. Wydawało się, że brak tego zawodnika zostanie szybko wykorzystany przez Duńczyków, ale na wypracowanie pokaźniejszej przewagi potrzebowali czasu.
Bez odpuszczania
Cztery bramki straty do przerwy dawały jeszcze nadzieję Chorwatom, lecz na początku drugiej odsłony lukę w ich defensywie znajdował Gidsel, do którego poziomu dostroili się jego koledzy. Lot przy duńskim dynamicie tlił się powoli, ale na 9 bramek w pierwszym kwadransie drugiej połowy Chorwaci zdobyli raptem 4. Mimo 9-bramkowej przewagi trener Nikolaj Jacobsen apelował o koncentrację i walkę o każdą piłkę. - Nie możecie teraz odpuścić, ten mecz się jeszcze nie skończył, oni tak łatwo się nie poddadzą. Walczcie! - mówił podczas przerwy na żądanie, a jego podopieczni go posłuchali. Co prawda wysoka przewaga pozwoliła im nieco zwolnić, ale piłka i tak dość regularnie wpadała do siatki. W 55 minucie zerwali się Chorwaci. Gdy kielczanin Igor Karacić po pięknym zwodzie oraz precyzyjnym rzucie znalazł sposób na Nielsena (13 obron na 34 rzuty), zdobył dla nich trzeciego gola z rzędu i zrobiło się 23:28. Tym samym zawodnicy trenera Dagura Sigurdssona uwierzyli w siebie, ale po chwili popadli w rozpacz, bo przyszło im grać w podwójnym osłabieniu, a to dla rywali była woda na młyn. Po golu Emila Madsena było 32:25 dla Duńczyków, a wynik ustalił Domagoj Duvnjak, przed którym rywale się wręcz... rozstąpili, bo było to ostatnie trafienie tego zawodnika w narodowych barwach.
Francja z brązem
Znacznie więcej emocji przyniósł mecz o brązowy medal, w którym upokorzeni w półfinale przez Chorwatów Francuzi zmierzyli się z Portugalczykami. To co najistotniejsze w tym spotkaniu miało miejsce w ostatnich 19 sekundach. Po karnym Melvyna Richardsona „Trójkolorowi” prowadzili 35:34. Trener Paulo Pereira poprosił o czas i rozpisał ostatnią akcję. Miał ją kończyć prawoskrzydłowy Antonio Areia, ale zachował się fatalnie, bo trafił w bark Charlesa Bolzingera. Tym samym łysy bramkarz z szarmanckim wąsikiem zyskał miano bohatera, bo nie dopuścił do dogrywki, a także dołożył cegiełkę do 13. medalu mistrzostw świata dla Francuzów, którzy osłodzili nim sobie gorycz porażki w 1/2 finału.
W meczu tym mieliśmy polski akcent. Funkcję delegata technicznego pełniła przewodnicząca Kolegium Sędziów ZPRP, Joanna Brehmer.
Marek Hajkowski
O 3. MIEJSCEFrancja - Portugalia 35:34 (19:17)
FINAŁChorwacja - Dania 26:32 (12:16)
91 PROCENT
skuteczności w finałowym spotkaniu zanotował Mathias Gidsel. 26-letni rozgrywający Fuechse Berlin zdobył 10 bramek na 11 prób i w pełni zasłużenie został MVP turnieju.
74 BRAMKIzdobył Mathias Gidsel w dziewięciu meczach mistrzostw świata i drugi raz z rzędu został królem strzelców.
All Star Team MŚ 2025
bramkarz - Emil Nielsen (Dania), prawoskrzydłowy - Mario Sostarić (Chorwacja), prawy rozgrywający - Ivan Martinović (Chorwacja), środkowy rozgrywający - Martim Costa (Portugalia), obrotowy - Victor Iturriza (Portugalia), lewy rozegrywający - Simon Pytlick (Dania), lewoskrzydłowy - Dylan Nahi (Francja); najlepszy młody zawodnik - Francisco Costa (Portugalia), król strzelców i MVP - Mathias Gidsel (Dania).