Żeby przedostać się pod duńską bramkę, Monika Kobylińska (z lewej) i jej koleżanki musiały się nieźle naszarpać. Fot. Facebook/ZPRP


Dunki znów były za silne

Walczące o pierwsze punkty w eliminacjach mistrzostw Europy 2024 biało-czerwone tym razem nie sprawiły większych problemów jednemu z najlepszych zespołów świata.

 

Na rewanż pojedziemy z podniesionymi głowami. Oczywiście, nie cieszymy się z porażki w Lubinie, ale myślę, że pokazałyśmy wysoki poziom. W Ballerup będzie pewnie jeszcze trudniej, ale będziemy odpierać ataki rywalek - zapowiadała Monika Kobylińska, mając na myśli honorowe 22:26 i perspektywę postawienia się brązowym medalistkom MŚ i wicemistrzyniom Europy. Przewidywania kapitan naszej reprezentacji się sprawdziły, ale w tylko w połowie. Dunki rzeczywiście postawiły trudne warunki, lecz Polki ich ataków odeprzeć nie zdołały.


Początek nie zapowiadał wysokiej porażki. Skandynawki, które wspomnianym zwycięstwem w Lubinie zapewniły sobie awans na listopadowo-grudniowy turniej w Austrii, Szwajcarii i na Węgrzech musiały się wspiąć na wyżyny, by przełamać naszą defensywę, ale nie trwało to zbyt długo. Wystarczyło kilka interwencji Sandry Toft, parę sfinalizowanych kontrataków i faworytki zaczęły odjeżdżać. Trener Arne Senstad próbował różnych sposobów. Adrianna Płaczek ustąpiła miejsce Barbarze Zimie między słupkami, lecz na niewiele się to zdało. Rozpędzone rywalki co rusz znajdywały lukę w naszej defensywie i w pierwszych 30 minutach zdobyły tyle bramek, ile w Lubinie w ciągu 52 minut.


Jeśli do przerwy przegrywa się 9 trafieniami, to w drugiej połowie przychodzi walczyć jedynie o uratowanie twarzy. Sposobem na Dunki miała być wysunięta defensywa, jednak Aleksandra Tomczyk jako „jedynka” się nie sprawdziła, bo przewaga miejscowych rosła. Próba pogoni za wynikiem na niewiele się zdała, choć „solówki” ambitnie walczącej środkowej Karoliny Kochaniak-Sali oraz akcje Darii Michalak na lewym skrzydle mogły robić wrażenie. Co jeszcze zapamiętamy? Najskuteczniejszą w naszych szeregach Magdę Balsam, choć trzeba podkreślić, że 7 z 9 bramek zdobyła po rzutach karnych. - To był dla nas trudny mecz, ale takiego się spodziewałyśmy. Tak jak nam świetnie grało się w Lubinie, tak w Bellerup mocne były rywalki, które do zwycięstwa poniosła publiczność. Nasza defensywa nie funkcjonowała tak dobrze, jak w pierwszym spotkaniu. Zostałyśmy pokarane szybkimi atakami - powiedziała prawoskrzydłowa.

W obliczu dwóch porażek z Dunkami, o awansie na Euro zadecydują spotkania z Kosowem. Pierwsze 4 kwietnia w Prisztinie, a drugie 7 kwietnia w Zielonej Górze.

 

4

INTERWENCJE

zanotowały Adrianna Płaczek i Barbara Zima w meczu z Dunkami.


50

RAZY

zmierzyły się Polki z Dunkami, doznając 35 porażek.

 

Dania - Polska 39:31 (22:13)

DANIA: Toft, Kristensen - Jensen 2, Burgaard 1, Hojlund 5, R. Iversen 3, A. Hansen 3, Friis 3, Nielsen 4, Hageso 2, Haugsted, U. Hansen 2, Jorgensen 7/2, Petersen 3, S. Iversen 3, Halilcevic 1. Kary: 8 minut. Trener Jesper JENSEN.

POLSKA: Płaczek, Zima - Balsam 9/7, Kobylińska 4, Kochaniak-Sala 5, Matuszczyk 2, Galińska, Michalak 3, Rosiak 1, Tomczyk 1, Więckowska 1, Urbańska 1, Uścinowicz 4, Wiertelak, Górna, Przywara. Kary: 10 minut. Trener Arne SENSTAD.

Sędziowali: Alain Rauchs i Philippe Linster (Luksemburg). Widzów 4700.

Przebieg meczu: 5 min - 2:3, 10 min - 8:6, 15 min - 11:8, 20 min - 14:10, 25 min - 18:11, 30 min - 22:13, 35 min - 27:16, 40 min - 28:18, 45 min - 23:22, 50 min - 34:25, 55 min - 36:27, 60 min - 39:31.

 

GRUPA 8

Marek Hajkowski