Sport

Długo oczekiwany powrót

Wilfredo Leon w 2010 roku w barwach Kuby został wicemistrzem świata. Na kolejny start w mundialu musiał czekać aż 15 lat.

Wilfredo Leon na Filipinach celuje w złoto. Fot. Artur Kraszewski / Press Focus

REPREZENTACJA MĘŻCZYZN

Już w piątek na Filipinach rozpoczną się mistrzostwa świata. Dla przyjmującego naszej kadry, Wilfredo Leona, będzie to szczególny turniej.

Młodzi i zdolni

Pierwszy raz w mundialu wziął udział w 2010 roku we Włoszech. Miał wtedy zaledwie 17 lat, był wschodzącą gwiazdą i złotym dzieckiem kubańskiej siatkówki. Jego występ, zresztą jak całej drużyny z karaibskiej wyspy, zachwycił świat. Siatkarze Kuby zdobyli srebro, przegrywając dopiero w finale z Brazylią, którą w grupie pokonali 3:2. W trakcie turnieju dwukrotnie też mierzyli się z Serbią. W drugiej fazie przegrali 1:3, ale zrewanżowali się jej w półfinale, wygrywając 3:2. Po dwóch stronach siatki stanęli wówczas Nikola Grbić i Wilfredo Leon, którzy teraz razem w biało-czerwonych barwach szykują się na walkę o złoto.

Mimo porażki z Brazylią nadchodzące lata miały należeć do Kubańczyków. Eksperci przewidywali, że na lata zdominuje światowe turnieje. Drużyna była bowiem bardzo młoda – najstarszy w tej grupie Osmany Camejo miał 27 lat. Najmłodszy był Leon – 17-latek, który każde spotkanie turnieju rozpoczynał w podstawowym składzie. Inni podstawowi gracze to 22-letni Joandry Leal czy o rok starszy Roberlandy Simon, będący kapitanem drużyny.

Nowa reprezentacja

Nic z tego jednak nie wyszło, bo zespół... przestał istnieć! Czołowi zawodnicy uciekli za granicę, m.in. Leal wybrał grę dla Brazylii, a Leon dla Polski.

W 2019 roku Leon, po siedmioletniej karencji, zadebiutował w biało-czerwonych barwach. Miał okazję wystąpić w mistrzostwa świata 2022, które były organizowane przez Polskę i Słowenię. Nie pokazał się jednak na parkietach Katowic i Gliwic, gdyż na przeszkodzie stanęła kontuzja. Kilka miesięcy przed turniejem przeszedł operację kolana, a później walczył o powrót na boisko. Brał nawet udział w zgrupowaniu przed zawodami, ale ostatecznie nie wrócił do formy. Przegrał z czasem. „Polski Związek Piłki Siatkowej informuje o decyzjach dotyczących udziału Wilfredo Leona w tegorocznych mistrzostwach świata. Po konsultacji medycznej oraz serii rozmów pomiędzy trenerem, sztabem i lekarzami, zdecydowano, że dołączenie Wilfredo Leona do drużyny na mistrzostwa świata będzie wiązać się ze zbyt dużym ryzykiem. W związku z tym Wilfredo Leon nie weźmie udziału w FIVB Mistrzostwach Świata 2022 w piłce siatkowej mężczyzn, których Polska jest współgospodarzem. Polski Związek Piłki Siatkowej wyraża wdzięczność Wilfredo Leonowi oraz wszystkim zaangażowanym osobom, za dołożenie wszelkich starań w walce o jak najszybszy powrót naszego reprezentanta na boisko. Jesteśmy przekonani, że Wilfredo wróci w przyszłym sezonie do gry w reprezentacji Polski jeszcze silniejszy. Życzymy zdrowia i sukcesów! Mówimy: do zobaczenia!” – zakomunikował wówczas PZPS.

Tylko złoto

Po 15 latach przerwy Leon znów zagra w mistrzostwach świata. – Bardzo stęskniłem się za tym turniejem. Długo czekałem na ten moment. Mam bardzo dobrą pamięć, ale poprzedni start był bardzo dawno temu – przyznał Wilfredo Leon.

Siatkarz wierzy, że na Filipinach już w nowych, biało-czerwonych barwach wywalczy złoto. Takiego krążka MŚ nie ma w swojej kolekcji. – Nie ma innego wyjścia. Innym medal mnie nie będzie mnie satysfakcjonował. Na Filipiny jedziemy po złoty medal – zapowiedział siatkarz, który jako drugi w historii ma szansę wywalczyć medal mundialu z dwiema różnymi reprezentacjami. Pierwszy dokonał tego jego kolega z reprezentacji Kuby, Yoandry Leal. Do srebra z 2010 roku dołożył brąz (2022) z reprezentacją Brazylii. – Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to. Motywuje mnie tylko jedno – to, że nie mam złotego medalu mistrzostw świata. Jak już wcześniej powiedziałem, tylko taki krążek mnie interesuje – zaznaczył Leon.

(mic)