Sport

Długo na to czekali

To zwycięstwo bardzo dobrze smakuje – powiedział po wygranej w Rzeszowie trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, Krzysztof Brede.

Trener Krzysztof Brede w końcu był zadowolony z postawy swoich piłkarzy. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA

Niedzielne zwycięstwo było pierwszym na wyjeździe od 17 grudnia 2023 roku, gdy bielski zespół – jeszcze w I lidze i pod wodzą Dariusza Marca – pokonał Znicz Pruszków. – Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:2, ale graliśmy dobrze i wypracowaliśmy niezłe okazje, których niestety nie potrafiliśmy wykorzystać – mówił trener Krzysztof Brede, który miał na myśli uderzenie Linusa Ronnberga i sytuację sam na sam zmarnowaną przez Lucjana Klisiewicza. Szkoleniowiec miał dylemat, czy w wyjściowym składzie postawić na Marcela Misztala czy Lionela Abate. Wybór padł na Polaka, który w przerwie został zmieniony przez Kameruńczyka. W samej końcówce po faulu na nim podyktowany został rzut wolny, a na gola dającego zwycięstwo 3:2 zamienił go Kizyma. – Zrobiliśmy zmianę w przerwie, wprowadziliśmy „Lio” i to był klucz do tego, by w ofensywie dać więcej jakości. W drugiej połowie cały zespół dobrze funkcjonował. Kapitalną pracę wykonaliśmy w obronie – od napastnika do bramkarza. Byłoby niesprawiedliwie, gdybyśmy nie wygrali tego meczu – dodał szkoleniowiec bielszczan, mogąc wziąć głębszy oddech.

– Recenzja będzie krótka – dostaliśmy trzy bramki ze stałych fragmentów gry. Jeśli w takich sytuacjach nie potrafimy się zachować, to nie jesteśmy w stanie wygrać meczu – nie owijał w bawełnę trener Resovii, Jakub Żukowski. – Znowu zagraliśmy dobrze tylko w jednej połowie. Rozmawiamy o tym w szatni, rozmawiamy o tym przed meczem, rozmawiamy o tym przez cały tydzień. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że tak to nie powinno wyglądać, a wychodzimy na drugą połowę, popełniamy prosty błąd i dajemy grać rywalom. Stwarzamy kolejne sytuacje przeciwnikom i mecz się odmienia. Kompletnie oddajemy inicjatywę, rywal przyciska, a my zaczynamy się bać i wybijamy piłki. Nie kontrolujemy spotkania i dostajemy dwa kolejne gole po stałych fragmentach gry. Całą odpowiedzialność biorę na siebie, bo jestem trenerem, ale w szatni też sobie powiedzieliśmy kilka mocniejszych słów. Mając takich zawodników, w newralgicznych momentach musimy zacząć brać większą odpowiedzialność. Tego nam brakuje. Jeżeli chcemy być zespołem, który będzie się liczył w walce o awans, a wszyscy zawodnicy mają taki cel, to jak najszybciej musimy wyciągnąć wnioski i brać odpowiedzialność za grę oraz wypracowywane sytuacje – mówił szkoleniowiec rzeszowian, którzy w najbliższy piątek pojadą do Jastrzębia. Z kolei bielszczanie podejmą Zagłębie II Lubin.

(gru)