Sport

Duet jakich mało...

Siatkarze z Zawiercia udanie rozpoczęli nowy rok i wygrali niezwykle ważne spotkanie. PGE Projekt Warszawa poniósł dopiero trzecią porażkę w lidze.

Siatkarze z Zawiercia mieli powody do radości, bowiem pokonali groźny zespół ze stolicy. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz

PLUSLIGA

Spotkanie dwóch czołowych zespołów, Aluronu CMC Warty Zawiercie z PGE Projektem Warszawa zapowiadało się na prawdziwą siatkarską ucztę. Po jego zakończeniu miejscowi fani byli w pełni usatysfakcjonowani, bowiem ich pupile stanęli na wysokości zadania i w pełni zasłużenie zdobyli komplet punktów, kończąc serię trzynastu zwycięstw z rzędu stołecznego zespołu. Teraz obie ekipy koncentrują się na potyczkach w Lidze Mistrzów, które mogą zadecydować o awansie do ćwierćfinału.

Oczekiwaliśmy, że na każdej pozycji będzie ciekawa rywalizacja, wszak w obu drużynach są światowe sławy. Tylko jednym faktem byliśmy rozczarowani. Czekaliśmy na pojedynek atakujących, Karola Butryna oraz wicemistrza olimpijskiego Bartosza Bołądzia, który w nowym sezonie ma występować w zawierciańskiej drużynie. A tymczasem srodze się zawiedliśmy. Butryn miał tylko przebłyski wysokiego kunsztu, zaś ten drugi zawiódł na całej linii i w rezultacie od trzeciego seta stał w kwadracie dla rezerwowych. Jego miejsce zajął Niemiec Linus Weber i poderwał kolegów do lepszej gry.

PGE Projekt pojawił się w Zawierciu bez podwójnego mistrza olimpijskiego, Kevina Tillie, którego zatrzymały w domu kłopoty zdrowotne syna. Nieobecność francuskiego przyjmującego była mocno odczuwalna, ale to nie ona zdecydowała o przegranej. Ekipa trenera Michała Winiarskiego była dobrze dysponowana, zaś skrzydłowi, Bartosz Kwolek oraz Aaron Russell byli niemal perfekcyjni w każdym elemencie. Obaj byli niezwykle groźni w polu serwisowym i zdobyli po trzy punkty. Gospodarze podjęli maksymalne ryzyko, popełnili 20 błędów, ale uzyskali aż jedenaście punktów. Obaj też dobrze przyjmowali, a jeszcze lepiej spisywali się w ataku. Popełnili dwa błędy, po trzy razy zostali zablokowani. Amerykanin atakował z 56% skutecznością, a Kwolek był nieco słabszy. W sumie ich dorobek był imponujący – 43 pkt! Miguel Tavares Rodrigues, rozgrywający gospodarzy, szybko się zorientował, że może na nich liczyć i raz po raz posyłał do nich piłki, a oni przez dwa pierwsze sety byli nieuchwytni dla rywali. Ich koledzy też solidnie wykonywali swoją pracę i w rezultacie w dwóch pierwszych setach wręcz zdemolowali rywali.

W pierwszej odsłonie Piotr Graban, trener przyjezdnych, drugi czas już wykorzystał przy stanie 2:10. Jego podopieczni byli zagubieni i sprawiali wrażenie nieobecnych na parkiecie. Gospodarze nie mieli żadnych problemów z osiągnięciem wygranej do 17. W drugiej było podobnie, bo miejscowi od początku wzięli się za  punktowanie i szybko osiągnęli cel. 

Trener Graban zdecydował się na zmianę i wspomniany Weber zajął miejsce Bołądzia. Niemiecki atakujący był centralną postacią zespołu i gra się wyrównała. O każdy punkt toczyła się prawdziwa siatkarska bitwa. Od remisu 16:16 pięć punktów z rzędu zdobyli warszawianie, po dwóch asach serwisowych rozgrywającego Jana Firleja, atakach Webera oraz autowym zbiciu Kwolka. Takiej przewagi już nie mogli zmarnować.

- Nie robimy z tej porażki tragedii, bo trafiliśmy na świetnie dysponowanych rywali – mówił po meczu libero gości, Damian Wojtaszek. - Próbowaliśmy różnymi sposobami nawiązać walkę, ale stać nas było tylko na wygranie seta. Kontry rywali były niezwykle skuteczne i one w dużej mierze zadecydowały o naszej przegranej.

W 4. secie gospodarze od początku prowadzili kilkoma punktami. Przyjezdni potrafili się zbliżyć tylko na dwa „oczka”. Gra była więc pod kontrolą podopiecznych trenera Winiarskiego.

- Tuż po świętach zabraliśmy się ostro do pracy, sporo przebywaliśmy w siłowni, bo teraz będziemy przez cały czas grali i nie będzie miejsca na mocniejsze treningi – wyjawił po meczu Bartosz Kwolek. - I może dlatego nas w trzecim secie trochę „zatkało” i mieliśmy drobne kłopoty. Jednak szybko wróciliśmy do dobrej gry. A teraz przed nami mecz w Innsbrucku w Lidze Mistrzów i mam nadzieję, że po nim zapewnimy sobie awans.


◾  Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Projekt Warszawa 3:1 (25:17, 25:20, 19:25, 25:21)

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (2), Kwolek (19), Gładyr (5), Butryn (13), Russell (23), Bieniek (7), Perry (libero) oraz Markiewicz. Trener Michał WINIARSKI.

WARSZAWA: Firlej (4), Brand (7), Kochanowski (5), Bołądź (6), Szalpuk (5), Semeniuk (9), Wojtaszek (libero) oraz Gruszczyński, Kozłowski, Weber (16). Trener Piotr GRABAN.

Sędziowali: Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle) i Maciej Maciejewski (Szczecin). Widzów 1500.

Przebieg meczu

I: 10:2, 15:8, 20:13, 25:17.

II: 10:7, 15:10, 20:15, 25:20.

III: 7:10, 14:15, 16:20, 19:25.

IV: 10:6, 15:10, 20:17, 25:21.

Bohater - Aaron RUSSELL. (sow)