Drugie trofeum debiutantki
Po dramatycznych momentach, które zadecydowały o wygranej turnieju Lacoste Ladies Open de France, Szwajcarka Chiara Tamburlini ma już dwa triumfy na Ladies European Tour. O mały włos nie przeszkodziła jej w tym Australijka Kirsten Rudgeley.
Po swoje pierwsze zwycięstwo LET sięgała nie tak dawno temu, podczas kwietniowego Joburg Ladies Open. Debiutantka w lidze wygrywała wówczas z ogromną przewagą aż siedmiu uderzeń nad swoją najbliższą rywalką - Aunchisą Utamą z Tajlandii. Tym razem sytuacja postawiona została na ostrzu noża, a do zwycięstwa potrzebna była dogrywka.
Play off na polu Golf Barriere był naprawdę błyskawiczny. Chiara po zagraniu na sam środek fairwaya wyczarowała genialne uderzenie, które niemal wpadło prosto do dołka, zatrzymując się siedem stóp od niego. Rudgeley udało się znaleźć green po nie do końca udanym pierwszym uderzeniu, ale jej putt na birdie okazał się z krótki. Tamburlini trafiła do dołka i zapewniła sobie francuskie zwycięstwo.
- To był dzień pełen wrażeń. Nie miałam swojej gry A. Zwłaszcza na początku. Nie mogłam trafić putta, ale powtarzałam sobie, że to nie koniec zanim nie skończymy osiemnastego dołka. W końcu wszystko jakoś się ułożyło. Zwycięstwo buduje moją pewność siebie, ponieważ mimo że grałam dobrze, w tym tygodniu była to walka. Sprawy nie przyszły tak łatwo, jak wtedy, gdy wygrałam w Joburgu, gdzie grałam jak w transie. W tym tygodniu było naprawdę ciężko, więc wspaniale jest widzieć, że mogę sobie z tym radzić - powiedziała 24-letnia Szwajcarka.
Nerwowy dzień
Rundę rozpoczęła z jednym uderzeniem przewagi nad Angielką Annabel Dimmock i czterema nad Rudgeley, grając z nimi w ostatniej grupie. Nerwowy początek sprawił jednak, że oddała trzy strzały już na pierwszych siedmiu dołkach. Szybkie trzy birdie z rzędu na ósemce, dziewiątce i dziesiątce odwróciły sytuację i Tamburlini wysunęła się na dwa uderzenia przed Rudgeley. Ta z kolei wykręciła cztery birdie na dołkach: 11, 12, 15 i 16 i wyszła na prowadzenie. Chiara sprężyła się jednak, wykonując fantastyczny strzał na siedemnastce par 3, doganiając uciekającą rywalkę i po chwili z wynikiem -7 wymuszając dogrywkę.
- Szczerze mówiąc, naprawdę nerwowo zrobiło się od trzynastego dołka. Od trzynastki do osiemnastki było okropnie. Bardzo się denerwowałam. Nie spędziłam tam najlepiej czasu. Musiałam utrzymać dobrą formę i trafiać birdie, bo to właśnie robiły moje rywalki. Dużo bardziej nerwowo było w rundzie regularnej. Grając dogrywkę, byłam po prostu podekscytowana, że zaszłam tak daleko - dodała zwyciężczyni.
Dobry początek
Dorota Zalewska świetnie rozpoczęła potyczkę we Francji, zajmując po pierwszej rundzie dziesiątą pozycję, dzieloną z czterema rywalkami, wśród których była też Annabel Dimmock. Zawierająca cztery birdie runda -2 i trzy uderzenia od prowadzenia pozwalały optymistycznie patrzeć w przyszłość. W piątek o cztery „oczka” gorszy rezultat zepchnął Polkę na pozycję szesnastą, dzieloną z siedmioma rywalkami, w tym sensacyjnie poczynającą sobie ostatnio Helen Briem. Dorota dorzuciła kolejne dwa strzały i z wynikiem +4 ukończyła turniej na miejscu 39.
Tak relacjonowała deszczowe wydarzenia dla Polskiego Związku Golfa: „Lało przez dwa dni. Pole jakimś cudem to wytrzymało, greeny były super, a ja się śmieję, że karma wróciła, bo tym razem byłam we flightach nie tak mocno smaganych deszczem, ale i tak przeziębiona rozpoczynałam ostatnią rundę. Z nosa leciało, na każdym dołku tona chusteczek” - opowiadała. - „Jest mi smutaśnie, bo to kolejny turniej, w którym w ostatniej rundzie zawiodłam samą siebie. Nie wiem, jakie są tego przyczyny, ale staram się pozytywnie nastawiać”.
Caddiująca Dorocie Matylda Kuna dodała: „Fajnie zorganizowany był turniej we Francji, choć pole było bardzo mokre, spod buta wychodziła woda i nieco późno zdjęli flighty z pola i burza dosłownie waliła nad głowami, ale za to było dużo kibiców, co zawsze jest miłe”.
Czeskie wyzwanie
Od środy na Challenge Tour w Czechach wojuje aż trzech Polaków: Mateusz Gradecki i jego caddy Nick Lane, Alejandro Pedryc nawigowany przez Wojtka Chylińskiego i Marcin Bogusz. „Gradi” dostał się tam dzięki kategorii trzynastej, w ostatniej chwili przesuwając się z listy rezerwowej, a Alex i Marcin występują w Royal Beroun Golf Club dzięki „dzikim kartom”. D+D REAL Czech Challenge to najprawdopodobniej ostatni tegoroczny turniej Challenge Tour, w którym wystąpią Polacy. Od najbliższego czwartku liga przeniesie się na dwa turnieje do Chin, a 31 października rozpocznie się wielki finał: Rolex Challenge Tour Grand Final supported by the R&A.
- Na ten start nie miałem walizki spakowanej, bo jeszcze tydzień temu byłem bardzo daleko na liście rezerwowej. Listy są krótsze, bo i dzień już krótszy, więc mniej zawodników łapie się na turniej. Ale dostałem się i jadę, bo może to być ostatni start prawdopodobnie do grudnia, więc trzeba wyciągnąć jeszcze, ile się da - opowiadał Mateusz dla PZG, który w ukończonym niedawno pierwszym etapie Q-School we Francji nie awansował do kolejnego etapu. Podobnie było z Alejandro, który również nie awansował dalej, grając w Danii.
- Podczas turnieju było bardzo dużo zewnętrznych faktorów pogodowych i skończyło się na zagraniu tylko trzech rund, a musieliśmy zostać dzień dłużej. Uderzyłem drugi strzał na dziesiątym dołku w czwartek, a trzeci oddałem w sobotę. Nie wykorzystałem sprzyjających warunków podczas pierwszej rundy, a dwie następne zagrałem solidnie, patrząc na inne wyniki. Teraz czeka mnie ostatni Challenge Tour w Czechach - dodał Gradecki.
Co w tym tygodniu?
Od dziś Ladies European Tour przenosi się na pole Mission Hills China, na Aramco Team Series presented by PIF - Shenzhen. Golfistki, niestety bez Doroty Zalewskiej, powalczą tam zarówno w rywalizacji indywidualnej, jak i drużynowej. Pula nagród w każdym z tych wydarzeń opiewa na pokaźne pół miliona dolarów. Poranne transmisje z komentarzem Wojciecha Nowakowskiego w Golf Zone, od piątku do niedzieli, od 7.00-11.00.
Nicole Polivchak gra od wczoraj w Hiszpanii, w ostatnim w tym sezonie turnieju LET Acces Tour - Iberdrola Calatayud Ladies Open. Również od czwartku Eurosport pokazuje turniej PGA Tour - Sanderson Farms Championship, a Polsat Sport rozgrywany w St. Andrews turniej DP World Tour - Alfred Dunhill Links Championship. Zmagania z amerykańskiego stanu Missisipi komentuje Jacek Person, a wydarzenia ze Szkocji Jacek z tatą - Andrzejem Personem.
Kasia Nieciak
Polska ekipa przed czeskim turniejem Challenge Tour, od lewej: Mateusz Gradecki, Alejandro Pedryc, Marcin Bogusz, Nick Lane i Wojtek Chyliński. Fot. archiwum Marcina Bogusza.