Drugi gol w sezonie
W inaugurującym zmagania w 2025 roku spotkaniu GieKSy ze Stalą Mielec wyłonił się bohater, który rozstrzygnął tę rywalizację.
Marcin Wasielewski zapewnił GKS-owi Katowice pierwszą wygraną po przerwie zimowej. Fot. Kacper Pacocha/PressFocus
Bez wątpienia najlepszym zawodnikiem GKS-u Katowice w piątkowym starciu ze Stalą Mielec był Marcin Wasielewski. Wahadłowy zagrał bardzo dobre spotkanie, które w dodatku zakończył golem. Zaskoczył wszystkich, którzy znaleźli się w piątkowy wieczór na trybunach stadionu przy ulicy Bukowej, gdy w drugiej połowie nieoczekiwanie, do tego w idealnym momencie, znalazł się na pozycji napastnika. Otrzymał podanie w tempo od Bartosza Nowaka, rozpędził się i znalazł w sytuacji sam na sam. Z zimną krwią pokonał golkipera rywali i zapewnił katowiczanom zwycięstwo. - Każdy z nas, gdy był mały, próbował grać na „dziewiątce”. Coś mi z tego zostało! – z przymrużeniem oka tłumaczył Wasielewski. – Nasz zespół jest świadomy taktycznie i rozumiemy wiele spraw. Tam, gdzie kogoś brakuje, następuje uzupełnienie pozycji - powiedział strzelec jedynej bramki. Prawda jest jednak taka, że nie tylko gol sprawił, że zasłużył na wysoką ocenę za spotkanie przeciwko mielczanom. Mogło się wydawać, że biega po całej szerokości i długości boiska. Robił to jednak mądrze, z głową. - Ważne było dobre wejście w nowy rok. Cieszę się, że mogę być pierwszym zdobywcą gola w ekstraklasie w 2025 roku. Oczywiście najważniejsze są trzy punkty – podkreślił 30-latek.
Prowadzenie utrzymane
Wahadłowy zaznaczył jednocześnie, że zwycięstwo jest zasługą całego zespołu Rafała Góraka. Drużyna grała bowiem solidnie, zachowując spokój i utrzymując czyste konto. – Nieźle wyglądała nasza gra w defensywie, mieliśmy też okazje w ataku. Strzeliliśmy bramkę i chwilę później mieliśmy niezłą okazję na drugą (Oskar Repka pomylił się w sytuacji sam na sam – red.). Mogliśmy szybciej skończyć ten mecz. W poprzedniej rundzie nie potrafiliśmy domykać spotkań, przez co zdarzało nam się tracić punkty. Na szczęście tym razem utrzymaliśmy prowadzenie – podkreślił Wasielewski. Widać było, że GKS stara się kontrolować przebieg rywalizacji. Co prawda Stal częściej była przy piłce, ale żadnych klarownych okazji nie potrafiła wypracować. Mielczanie mieli spory problem, żeby przedostać się przez katowicką obronę. Ich trener, Janusz Niedźwiedź, po meczu stwierdził, że były momenty – szczególnie po 30 minucie – gdy Stal grała lepiej od gospodarzy. Jeśli rzeczywiście tak było, to różnica poziomów była minimalna, wręcz niezauważalna. W końcu przyjezdni oddali jeden celny strzał.
Kolejne dwa lata
Oczywiście, starcie było wyrównane, ale właśnie w takich spotkaniach potrzebny jest indywidualny przebłysk. Ten został zagwarantowany przez Wasielewskiego. 30-latek zdobył drugą bramkę w tym sezonie, a przy okazji trzecią w ekstraklasie w całej karierze. Odkąd latem 2022 roku przeniósł się do pierwszoligowej GieKSy, stał się jej nieodłączną częścią. Trener Rafał Górak w pełni ufa Wasielewskiemu, który rzadko przebywa na ławce rezerwowych. Od sezonu 2022/23 opuścił tylko trzy ligowe kolejki, dwukrotnie z powodu nadmiaru żółtych kartek. W bieżących rozgrywkach zagrał we wszystkich meczach, dwa razy wchodząc właśniez ławki. Nic więc dziwnego, że GKS Katowice niedawno zdecydował się na przedłużenie kontraktu z pochodzącym z Poznania zawodnikiem. Nowa umowa będzie obowiązywać do 30 czerwca 2027 roku. - Przy przedłużeniu kontraktu długo się nie zastanawiałem. Jest mi tu bardzo dobrze. Chciałem dalej reprezentować barwy GKS-u i cieszę się, że szybko doszliśmy z klubem do porozumienia – przekazał Wasielewski.
Kacper Janoszka