Druga szansa
Angel Cabrera ma dwa oblicza. Jest genialnym wręcz sportowcem, ale posiada też swoją bardzo ciemną stronę.
Najnowsze trofeum Angela Cabrery - Senior PGA Championship. Fot. Facebook PGA TOUR Champions
Oakmont
Cabrera czekał dość długo na pierwszy triumf wielkoszlemowy. W 1999 roku, w trakcie rozgrywanego w szkockim Carnoustie, jednego z najbardziej dramatycznych The Open w historii, zabrakło mu jednego uderzenia do dołączenia do kuriozalnej trójstronnej dogrywki z szalonym Francuzem Jeanem Van de Velde, Amerykaninem Justinem Leonardem i triumfującym Szkotem Paulem Lawriem. Dwa lata później, podczas Masters, prowadził zarówno po drugiej jak i trzeciej rundzie, by spaść ostatecznie na dziesiątą pozycję. W 2004 roku w Shinecock Hills podczas US Open był liderem razem z Shigeki Maruamą i Jayem Haasem po pierwszej rundzie 66, tylko po to by ukończyć walkę na szesnastym miejscu, tracąc 13 uderzeń do Retiefa Goosena. Przed pierwszym wielkoszlemowym triumfem siedem razy był w najlepszej dziesiątce, z czego w The Open z 1999 roku był czwarty.
Wszystko zmieniło się w 2007 roku w legendarnym Oakmont Country Club, tegorocznej arenie US Open. Wówczas 37-letni Argentyńczyk, po raz pierwszy w historii swojego kraju zwyciężył w tym turnieju. Po skończeniu gry przez ponad godzinę mógł tylko przyglądać się, jak nie odpuszczają ścigający go Tiger Woods i Jim Furyk. Ostatecznie duetowi pościgowemu zabrakło jednego uderzenia do dogrywki. Panowały wtedy iście ekstremalne warunki. Na zwyczajowo trudnych polach, na których toczą się turnieje US Open, runda w okolicy para zwykle jest bardzo pożądana. Tym razem par, a tym bardziej wynik na minusie, był już wyczynem. Pole było piekielnie trudne, mimo idealnej pogody spośród rozegranych 437 rund, zaledwie osiem było poniżej para, a dziewięć ten par wyrównało. „Anioł” jako jedyny zdołał w ciągu czterech rund złamać go dwukrotnie. W ten sposób został nowym argentyńskim bohaterem. Po czterdziestu latach oczekiwań jego ojczyzna miała wreszcie drugiego w historii zwycięzcę wielkoszlemowego! Sam Roberto De Vicenzo mógł osobiście pogratulować tej wygranej.
Wsparcie legendy
Angel Leopoldo Cabrera urodził się 12 września 1969 roku w Villa Allende, w pobliżu Cordoby - drugiego największego miasta w Argentynie. Przygodę z golfem rozpoczął jako dziesięcioletni caddy. Podobnie zaczynali też jego rodacy: Eduardo Romero i De Vicenzo. Cordoba Golf Club, do którego pewnego dnia zabrali go koledzy, był królestwem Eduardo Romero. Znany z kolei jako „El Gato”, czyli kot, triumfator 75 turniejów zawodowych na całym świecie, został mentorem, sponsorem i nauczycielem 15 lat młodszego Angela. Przechodząc już w wieku 20 lat na zawodowstwo, pierwsze dwa profesjonalne zwycięstwa zdobył w Ameryce Południowej w 1995 roku, natomiast pierwsza wygrana European Tour nadeszła podczas Open de Argentina w 2001 roku. Pierwsze trzy wizyty na Q-School European Tour były niewypałem, ale czwarta próba w 1995 roku, sfinansowana całkowicie przez „El Gato”, zapewniła mu miejsce w lidze! W 2006 roku, grając gościnnie w kilku turniejach PGA Tour, zgromadził ponad 600 tysięcy dolarów, co wystarczyło aby w kolejnym roku zostać członkiem ligi amerykańskiej! Uskrzydlony z marszu wygrał US Open, a dwa lata później zakładał Zieloną Marynarkę, triumfując na drugim dołku dogrywki w Auguście, w walce o tytuł eliminując Amerykanów, Chada Campbella i Kenny’ego Perry.
Ciemna strona Anioła
Nagle na jego nieskazitelnym obliczu pojawiły się rysy, wręcz przepastne kaniony. Okazało się, że poza polem golfowym nie jest już takim ideałem. W styczniu 2021 roku aresztowano go w Brazylii na podstawie nakazu Interpolu po tym jak uciekł z Argentyny, będąc oskarżonym o przemoc domową. W czerwcu miała miejsce jego ekstradycja, a później skazano go za napaść i groźby wobec byłej partnerki, za które to zarzuty otrzymał wyrok dwóch lat więzienia, do którego trafił w kolejnym miesiącu. W listopadzie 2022 roku został ponownie skazany za podobne zarzuty, tym razem dotyczące innej byłej partnerki i otrzymał dodatkowy wyrok 28 miesięcy. Wyroki te odbywał jednocześnie. W sierpniu 2023 roku został zwolniony warunkowo. Po odbyciu około 30 miesięcy aresztu wyszedł na wolność. Oczywiście, nie wiemy dokładnie co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy nim a jego partnerkami. Wszystko wskazuje na to, że Angel nie był jednak aniołkiem, a jego ciemna strona przejęła nad nim kontrolę. Teraz, po odpokutowaniu swoich win, miejmy nadzieję jako inny człowiek, stara się powrócić do gry - do tego za co szanowały go miliony kibiców na całym świecie. W grudniu 2023 roku otrzymał zgodę na grę w turniejach sankcjonowanych przez PGA Tour. W kwietniu tego roku, po pięciu latach przerwy, mógł ponownie zagrać w Auguście, gdzie jako byłemu zwycięzcy przysługuje mu dożywotnia przepustka. Teraz, już skruszony 55-latek skupił się głównie na występach na PGA Tour Champions. Po chwili na rozpęd jego kariera w lidze dla panów po pięćdziesiątce wręcz eksplodowała.
Sześć dni, które wstrząsnęły golfem
Champions Tour ma swoje oddzielne turnieje wielkoszlemowe. Jest ich aż pięć w roku i tak jakoś się ciekawie złożyło, że zwycięzcą dwóch pierwszych został Angel Cabrera. Mało tego, ze względu na dość nietypowy kalendarz rozgrywek, wracający do społeczeństwa Argentyńczyk, sięgnął po dwa seniorskie tytuły wielkoszlemowe na przestrzeni… sześciu dni, co raczej jest trudne do pobicia! 19 maja triumfował w Alabamie w Greystone Golf&Country Club w turnieju The Tradition, pokonując jednym uderzeniem Amerykanina Jerry’ego Kelly’ego. W poniedziałek rano trafił z sześciu stóp na birdie na osiemnastce par-5, kończąc wszystko wystrzałową rundą 64. Dopiero po paru chwilach to trafienie okazało się decydujące, po tym jak musiał poczekać, aby przekonać się, czy lider po 54 dołkach zdoła wymusić dogrywkę. Kelly pogrążył się bogeyem na siedemnastce i nawet birdie na ostatnim dołku nie zagroziło już Argentyńczykowi, który wyszarpał pierwszego seniorskiego Szlema. Był to jego drugi tytuł na PGA Tour Champions, po wygranej w James Hardie Pro-Football Hall of Fame Invitational niecały miesiąc wcześniej. To burze dyktowały warunki i kiedy liderzy w końcu ruszyli w niedzielę, było już za późno, aby tego samego dnia ukończyć rywalizację. Kiedy wrócili do akcji w poniedziałek rano, Kelly zdołał rozegrać 14 dołków, a Cabrera miał za sobą o jeden więcej.
Drugie trofeum przytulił w niedzielę, 25 maja, podczas Senior PGA Championship, w słynnym Congressional Country Club, nieopodal Waszyngtonu. I znowu wygrał najmniejszą możliwą różnicą, pokonując jednym uderzeniem tym razem dwóch rywali, duńskiego kapitana drużyny Ryder Cup z Paryża - Thomasa Bjørna i trzykrotnego triumfatora turniejów Wielkiego Szlema – Irlandczyka Padraiga Harringtona. W dwóch kolejnych turniejach zgarnął 930 000 dolarów, a wydarzyło się to mniej niż dwa lata po wyjściu z więzienia. Po najnowszym zwycięstwie przyznał: „Jestem bardzo wzruszony. Może tego nie widać, ale jestem bardzo rozemocjonowany w środku. Zwłaszcza po wszystkim, przez co przeszedłem. Myślałem, że poniosę porażkę, szczególnie po tym, jak przez jakiś czas nawet nie dotykałem kijów. Pracowałem bardzo, bardzo ciężko i czuję, że ciężka praca się opłaca, a to jest to, co teraz mi pozostało”.
„Kaczka” może dodać więcej zwycięstw w seniorskich turniejach wielkoszlemowych w tym roku. Następna okazja nadejdzie już pod koniec czerwca, podczas Senior Players Championship na polu Firestone. US Senior Open zaplanowano na kolejny weekend, w Broadmoor w Kolorado, a ostatni tegoroczny Major - Senior Open Championship, odbędzie się w lipcu w podlondyńskim Sunningdale.
Kasia Nieciak
Mniej niż dwa lata po wyjściu z więzienia Argentyńczyk został mistrzem turnieju The Tradition. Fot. Facebook PGA TOUR Champions