Sport

Druga rysa lidera

Bruk-Bet Termalica Nieciecza przegrał drugi raz z rzędu i może stracić fotel lidera.

W meczu Wisły z liderem nie brakował walki, ale wygrał zespół po prostu lepszy. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Podopieczni Marcina Brosza „nadziali się” na rozpędzoną Wisłę Kraków. „Słonie” były czwartym kolejnym zespołem (trzecim w lidze), który musiał uznać wyższość drużyny Mariusza Jopa. Krakowianie długo nie mogli strzelić gola, ale z przebiegu gry zasłużyli na komplet punktów. Choć piłka nie jest sprawiedliwa, remis byłby dla nich krzywdzący.

Zwoliński w formie

Zawodnicy „Białej gwiazdy” na rozgrzewkę wyszli w koszulkach z dwoma hasłami: „Wyjazd rzecz święta” i „Nierówne zasady gry”. W ten sposób klub po raz kolejny zwrócił uwagę na patologię, jaką jest uniemożliwianie - od sierpnia 2023 - zorganizowanym grupom kibiców Wisły udziału w wyjazdowych spotkaniach. Bojkot najczęściej objawia się też brakiem sympatyków gości na stadionie w Krakowie, ale fani z Niecieczy akurat przyjechali... Rywalizację mocniej rozpoczęli gospodarze, którzy zgodnie z prognozami chcieli prowadzić grę. Po stracie Gabriela Isika ruszyli z kontrą, ale Tamas Kiss nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Tamtą akcję rozpoczął przechwyt Łukasza Zwolińskiego, który po niespełna 10 minutch trafił po dośrodkowaniu z prawej strony. Był jednak na tak wyraźnym spalonym, że sędziowie musieli to zauważyć. Kolejny błąd niecieczan (Artema Putiwcewa) znów przyniósł szansę Kissowi, ale Węgier znów nie podołał, choć strzelał dwa razy. Za pierwszym razem świetnie obronił Adrian Chovan, a po dobitce piłka zatrzymała się na słupku. Napór „Białej Gwiazdy” trwał, ale Słowak wszystko bronił lub zawodnicy z pola skutecznie blokowali, bądź wybijali.

Po przerwie piłkarze gości starali się grać nieco wyżej, ale nadal dominowali wiślacy. Długo nie mogli zamienić przewagi na tego jedynego, upragnionego gola. Wygrała jednak jakość i determinacja. James Igbekeme świetnie zagrał do rezerwowego Angela Baeny, który wyprowadził na dobrą pozycję Zwolińskiego. Napastnik - po słabym początku złapał wysoką formę - uderzeniem przy bliższym słupku zapewnił krakowianom prowadzenie, a na koniec także trzy punkty. W doliczonym czasie poprawił bowiem „główką” na 2:0.

Burza po krakowsku

Przed meczem krakowscy kibice żyli „aferą” ze zdjęciem wykorzystanym przez Wisłę do przygotowania grafiki z obsadą sędziowską. Okazało się, że grafik wykorzystał fotografię Karola Arysa... ze strony internetowej Cracovii, nie mając na to zgody. „Pasy” to zauważyły i upomniały się o oznaczenie autora, a przy okazji wbiły „Białej Gwieździe” szpilkę, że posłużyły się zdjęciem z jedynego stadionu w mieście, na którym odbywają się spotkania ekstraklasy. W imieniu Wisły głos zabrała rzeczniczka prasowa. Przeprosiła i poprosiła o podanie kwoty i numeru konta do wpłaty za wykorzystanie fotografii, ale nie ograniczyła się do przyznania się do błędu i chęci jego naprawienia. Stwierdziła, że grafik szukał zdjęcia z pustym tłem. Kto orientuje się w krakowskich realiach, ten wie, o co chodzi. Kibice Wisły mocno szczycą się tym, że mimo występów drużyny na drugim poziomie, ich klub ma zdecydowanie wyższą frekwencję, a sąsiadce mówią, że tam nikt nie chodzi.

Michał Knura