Sport

Drożdżówka zamiast pysznego deseru

Rozmowa z Ołeksandrem Szeweluchinem, ukraińsko-polskim byłym piłkarzem m.in. Górnika, od półtorej dekady mieszkającym w Polsce.

Za Lucasa Ferreirę Szachtar zapłacił Sao Paulo 10 mln euro. 19-letni Brazylijczyk już otworzył swe konto strzeleckie w Lidze Konferencji, w meczu z Aberdeen. Fot. IMAGO / Press Focus

Dla Ukrainy futbol nie jest od ponad trzech lat sprawą priorytetową. Ale kibica musi boleć degradacja – zwłaszcza klubowej – piłki ukraińskiej, czyż nie?

- Boli wszystko co przyniosła piłce ukraińskiej ta wojna. Natomiast przyznam szczerze, że 24 lutego 2022 i w kolejnych tygodniach nie wierzyłem, że trzy lata później futbol w Ukrainie wciąż będzie funkcjonował w takim zakresie, w jakim ma to miejsce. Że toczyć się będą rozgrywki o mistrzostwo, że kluby grać będą w europejskich pucharach...

Mało tego: one – jak Szachtar – wciąż na futbolu zarabiają! I to wielkie pieniądze.

- A Szachtar pozostaje jednym z topowych klubów Europy! Ma oczywiście trudności w codziennym funkcjonowaniu. Kosztująca krocie Donbass Arena – jeden z najpiękniejszych obiektów, na których miałem okazję zagrać – już nie jest jego domem...

... którym stały się pospołu Kijów i Lwów.

- Owszem. Szachtar tak naprawdę wszystkie mecze gra na wyjeździe. Tydzień w tydzień zjeżdża Ukrainę wzdłuż i w poprzek, a ze Lwowa rusza też w głąb Europy, na mecze pucharowe. Rinat Achmetow, jeden z najbogatszych Ukraińców, wciąż sponsoruje klub. I bardzo mądrze wciąż nim zarządza. Krótko po wybuchu wojny „wyprowadził” z Doniecka nie tylko drużynę Szachtara, ale też całą klubową akademię! Znalazł w Kijowie mieszkania dla dzieciaków z akademii i ich rodziców. Sprawa zupełnie niesamowita!

Spotkania ligowe w roli gospodarza drużyna rozgrywa głównie we Lwowie. O zarabianiu na „dniu meczowym” trudno mówić, skoro na trybuny przychodzi po 2,5 tysiąca widzów...

- Trudno, by dla lwowian Szachtar był „ich klubem” - mają swoje własne. Ale to i tak jest niezła frekwencja. Ze względów bezpieczeństwa – za które odpowiada organizator - ograniczana jest ona na tego typu imprezach do trzech tysięcy. Zdarzały się już w lidze mecze przerywane ze względu na alarmy; widzowie opuszczali trybuny, a piłkarze boisko, i schodzili do schronów, a spotkanie dogrywano albo po alarmie, albo w ogóle w innym terminie. Rzeczywistość wojenna...

A jednak Szachtar wciąż zarabia pieniądze na futbolu. Niespełna dwa miesiące temu sprzedał Brazylijczyka Kevina do Fulham za 40 mln euro. O takich kwotach transferowych polskie kluby mogą tylko marzyć.

- To jedna strona medalu; dzięki występom w Lidze Mistrzów Szachtar wciąż utrzymuje wysokie standardy budżetowe, których rzeczywiście próżno szukać w polskiej piłce. Ale jest i druga, bolesna. Szachtar nie ma swego stadionu; o mizernej frekwencji i jej przyczynach już mówiliśmy; nie ma tak zasobnej ojczystej ligi, jaką dla polskich klubów jest ekstraklasa; nie ma takiego zainteresowania medialnego; nie ma takiego nadawcy ligowych wydarzeń, jak Canal+.

Wszystko „wisi” na wspomnianym Achmetowie?

- Tak. Szachtar finansowo dziś zdecydowanie przebija znacznie skromniej funkcjonujące Dynamo Kijów, które przede wszystkim stawia na własnych wychowanków.

Tymczasem Szachtar właśnie wydał ponad 30 mln euro na trzech nastoletnich Brazylijczyków: Lucę Meirellesa, Lucasa Ferreire i Isaque, którzy już strzelają gole.

- Kierunek brazylijski jest przez Szachtar dobrze przećwiczony i opanowany od lat. I to jest też taktyka budowania drużyny i taktyka boiskowa. W defensywie stawia się najczęściej na twardych Ukraińców. Za grę ofensywną odpowiedzialni są bardziej kreatywni, szybcy, widowiskowo grający Brazylijczycy.

A jak pan ocenia pomysł zatrudnienia tureckiego trenera Ardy Turana, dla którego jest to tak naprawdę pierwsza poważna praca szkoleniowa?

- Nie zdziwiłem się, że Achmetow wziął trenera zagranicznego. Taką taktykę przyjął wiele lat temu, ogłosił ją publicznie i się jej trzyma konsekwentnie. Natomiast nominacja Turana była dla mnie zaskoczeniem.

Dlaczego?

- Najwidoczniej szukano w Szachtarze jakiejś „świeżości myśli”. Turana trudno przecież nazwać „wybitnym trenerem” z dużymi osiągnięciami i doświadczeniem. Takowym był Mircea Lucescu – trenerem przez duże „T”. Nie wiem, do kogo należała ostateczna decyzja. Ważnym człowiekiem w klubie jest Siergiej Pałkin, dyrektor generalny. Ale myślę, że w sprawach sportowych więcej ważący głos ma Darijo Srna i to on właścicielowi takie rozwiązanie podpowiedział. Ale mnie ono się „nie klei”.

Czemu?

- Tak jak Polakowi czy Ukraińcowi trudno się zaaklimatyzować w muzułmańskim kraju, tak samo działa to w drugą stronę. Dzielą nas różnice mentalne, kulturowe... Turcy mają dużo mniej cierpliwości. Widać to także na boisku. Tureckie zespoły – i trenerzy – chcą grać otwartą piłkę: kreować akcje, czasami zapominając o defensywie. A my nie zawsze możemy sobie na to pozwolić. Więc wolałbym jakiegoś bardziej pragmatycznego trenera, w stylu Juergena Kloppa. Ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. W każdym razie ciekawy to dla mnie eksperyment.

Jakiego Szachtara zobaczymy w czwartek w Krakowie?

- Raczej nie takiego, jak Atletico Madryt – z niską obroną, liczącego na kontrataki. To powinien być styl bliższy Barcelonie: z długim utrzymywaniem się przy piłce, otwieraniem gry, kombinacjami.

Jak rozumiem, Liga Konferencji służy Szachtarowi wyłącznie do otarcia łez?

- Owszem. To nie jest poziom klubowych ambicji i zamierzeń. W pucharach do tej pory Szachtar jadał pyszne desery w Lidze Mistrzów, a teraz została mu zwykła drożdżówka.

Jeszcze słówko o Legii. Dziwne rzeczy wypływają z szatni: Edward Iordanescu chce odejść, itp. To może mieć wpływ na mecz?

- Dla mnie, patrzącego z boku, problemem nie jest trener Iordanescu. Problemem są zawodnicy. Po błędach patrzą na siebie z pretensjami albo – i to jest jeszcze gorsze – spuszczają głowy, odwracają się i idą: każdy w swoim kierunku, jakby każdy z nich chciał powiedzieć: „Ja mam czyste kapcie”. Myślę, że Iordanescu to widzi, ale już nie ma wpływu na te rzeczy. Dlatego Legii potrzebny jest bat, jakim kiedyś był Stanisław Czerczesow czy Czesław Michniewicz. Nie może być tak, że każdy gra tylko na siebie i na swoje nazwisko.

Więc Szachtar jest zdecydowanym faworytem?

- Może nie zdecydowanym, ale faworytem na pewno. Bo Legia w tej chwili po prostu gra słabo. Nie widzę u niej argumentów, dzięki którym mogłaby pokonać Szachtar.

Rozmawiał Dariusz Leśnikowski

Liga Konferencji – 2. kolejka

Szachtar Donieck – Legia Warszawa

czwartek, 18.45 – Polsat Sport 1

Ołeksandr Szeweluchin jeszcze z czasów czynnej gry w Górniku Zabrze.  Fot. Rafał Rusek / Press Focus